Rozdział 42

17.8K 1.3K 127
                                    


Z perspektywy Paula.


-Paul skup się- wrzasnął trener, gdy kolejny raz kopnąłem piłkę i przeleciała kilka metrów od bramki.

Ciągle miałem w głowie słowa Dawida. Krążyły one w moich myślach i na niczym nie mogłem się skupić. Nawet gra przychodziła mi z trudem i mimo tego, że nie było żadnych przeszkód nie trafiłem.

Poprostu nie mogłem skupić się na grze. Jak to Damian, ojciec Ler, jest bratem mojej mamy? To jest niemożliwe. Przecież ona nie ma rodzeństwa. Jej rodzice nie mają więcej dzieci. Chyba nie powinienem się tym tak zadręczać. Skoro wiem, że mama nie ma rodzeństwa to znaczy, że ten gościu musiał kłamać. I taką mam nadzieję. Czuje coś do Skayler i nie chcę z niej zrezygnować. Tak łatwo się nie poddam. Poza tym skąd ten facet wie kim jestem i jak mają na imię moi rodzice?

Matt wyglądał jakby go kojarzył.

Nagle coś mi zaświtało w głowie. Przypomniałem sobie jak bliźniak przeglądał kiedyś album ze zdjęciami. Było tam takie zdjęcie, na którym była mam z jakimś blondynem. Był bardzo podobny do tego dzisiaj.

Kurwa.

Nawet imiona mają takie same. Matt pytał ją kto to jest. Powiedziała wtedy, że nikt warty uwagi, stary fałszywy przyjaciel, nikt więcej, osoba, której nie można ufać. A to oznacza, że mama go zna, a on zna ją. Stąd tyle o nas wie.

-Paul mówię do ciebie- z zamyślenia wyrwał mnie głos trenera. Że też teraz się mu zachciało czepiania. Westchnąłem cicho i spojrzałem na niego.

-Słucham- powiedziałem starając się, żeby mój ton był grzeczny.

-Co się dzieje? Zawsze grasz dobrze. Dzisiaj się nie możesz skupić. Stało się coś?- gdy do mnie mówił, czułem na sobie wzrok wszystkich obecnych. Nie czułem się komfortowo.

-Może zejdziesz z boiska?- zaproponował patrząc pytająco. Skinąłem tylko głową. Podszedłem do ławki rezerwowych i zamieniłem się z kolegą z klasy.

Nachyliłem się lekko do przodu i oparłem łokcie na kolanach. Westchnąłem cicho i przetarłem twarz dłonią.

-Co jest?- usłyszałem obok głos brata.

-Daj spokój- odpowiedziałem.

-No weź- dźgnał mnie w bok.- Bratu nie powiesz?

-Kurwa Matt, daj mi spokój- podniosłem głos wstając. Byłem zdenerwowany, a w tym momencie on działał mi na nerwy.

-Dobra- powiedział z rękami podniesionym do góry w geście poddania.-Chciałem pomóc.

Westchnąłem cicho, kopnąłem kosz ze śmieciami i opuściłem hale.

Skierowałem się w stronę plaży, a dokładniej na pomost. Tak jak ostatniego wieczoru, siedziała na nim Ler. Gdy podszedłem bliżej usłyszałem jej szloch.

Usiadłem obok dziewczyny, nogi dałem tak, że stopami dotykałem powierzchni wody. Ona natomiast siedziała po turecki, ręce miała na kolanach, pochylona była delikatnie do przodu i płakała. Gdy poczuła moją obecność, odwróciła twarz w moją stronę. Spojrzałem jej w oczy. Przysunęła się do mnie, a ja przeciągnąłem ją na swoje kolana i objąłem ramionami. Wtuliła się we mnie.

-Co teraz będzie?- zapytała po chwili drżącym głosem.

-Nie wiem- odpowiedziałem patrząc na morze.

-Paul, a co jeśli to co on powiedział to prawda?- zapytała cicho.- Ja tak nie chcę. Ja...ja...ja- zaczęła się jąkać.

Ująłem palcami jej podbródek i uniosłam go do góry, tak aby na mnie spojrzała.

Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz