Z perspektywy Nadii.
"-Masz usunąć to dziecko- powiedział Dawid mocno trzymając mnie za ramiona.
-Nigdy- warknęłam.
-Powiedziałem masz je usunąć- krzyknął podnosząc dłoń do góry..."
Usiadłam gwałtownie na łóżku i zaczęłam szybko oddychać. Rozglądałam się do okoła. Siedziałam na dwuosobowym łóżku w pokoju z szarymi ścianami i szafkami nocnymi po obu stronach posłania. Spojrzałam na drugą połowę łóżka, zobaczyłam ciało Alana. Mój oddech odrazu zaczął się normować. Sama jego obecność daje mi poczucie bezpieczeństwa. Wystarczy, że wiem, że jest obok mnie, a ja jestem pewna, że nic mi się nie stanie.
Spojrzałam w dół na swoje ciało i pogładziłam dłońmi nadal jeszcze płaski brzuch. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, gdy przypomniałam sobie wydarzenia sprzed kilku lat, jak to Dawid kazał mi usunąć ciążę, jak ojciec kazał zrobić mi to samo, jak Alan trafił do szpitala i musiałam sobie sam ze wszystkim radzić. Nie mam o to pretensji do mojego męża ponieważ wiem, że to nie jego wina i wiem jak cierpiał, z powody braku obecności na badaniach i wizytach u lekarza. Obwiniał się o to, mimo że to nie jego wina. On nie chciał leżeć w szpitalu, to nie on spowodował wypadek. To nie była jego wina.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, a po chwili otworzyłam powieki i spojrzałam jeszcze raz na ciało bruneta. Uśmiechnęłam się przez łzy spływające po policzkach i odkryłam swoje ciało, a następnie zeszłam z łóżka i na palcach przeszłam przez pokój, do drzwi balkonowych.
Moje stopy spotkały się z zimnymi płytkami. Syknełam cicho i podeszłam do barierki. Oparłam ręce na balustradzie i pochyliłam się lekko do przodu.
Od kąd moi synowie pojechali na ten obóz mam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Mam przeczucie, że stanie się coś złego. Moja intuicja co do bliźniaków jeszcze mnie nie zawiodła. Jako matka wyczuwam, gdy coś jest nie tak.
Mam wrażenie, że gdy wrócą stanie się coś złego...
-Skarbie przeziębisz się- usłyszałam za sobą zaspany głos Alana.
-Nie martw się- powiedziałam i odwróciłam twarz w jego stronę. Przeczesał włosy dłonią jak to ma w zwyczaju, gdy się nad czymś zastanawia, gdy go coś martwi lub trapi.
Wszedł do pokoju, a po chwili wrócił na balkon z bluzą w dłoniach. Położył ja na moich ramionach i przytulił mnie od tyłu.
-Co się dzieje?- powiedział całując moją szyję. Położyłam dłonie na jego dłoniach i westchnęłam cicho.
-Martwię się o Matta i Pula- przyznałam. Staram się być z nim szczera. Wiadomo, zdarzają się gorsze dni ale po każdej burzy jest słońce, po każdym deszcz ze słońcem tęcza. Wiem głupie porównanie, ale co tam.
-Są już dorośli- powiedział całując moją skórę pod uchem.- Poradzą sobie, nie zadręczaj się.
Nie o to chodzi- powiedziałam cicho.-Mam wrażenie, że coś się stanie. Coś złego... o ile już się nie stało- dodałam szeptem.
-Spokojnie- uspokoił mnie i dłońmi delikatnie potarł moje biodra.-Wszystko będzie dobrze. Nawet jak będzie źle to potem będzie dobrze. Wiem, że jako ich matka wyczuwasz takie rzeczy, ale chłopcy są już dorośli. Poradzą sobie. Nie martw się tak. Wszystko będzie dobrze.
-Wiem Alan- westchnęłam.- Ale i tak się martwię- dodałam z cichym śmiechem.
-Dlatego nie możesz spać? Przez zamartwianie się?- zapytał z ciekawością i troska w głosie.
-Nie - odpowedziałam po chwili.
-W takim razie dlaczego nie możesz spać?- zadał kolejne pytanie zanim zdążyłam dokończyć swoją odpowiedź.
-Dawid- mruknełam i wtuliłam się bardziej w mężczyznę.- Śniło mi się, że znów każe mi usunąć ciążę, obudziłam się w momencie, w którym podniósł na mnie dłoń i chciał mnie uderzyć.
-Śniło ci się czy ci się śni?- zapytał. Mimo że nie widziałam jego twarzy byłam pewna, że jego brew powędrowała ku górze. W jego głosie słyszałam troskę, jak zawsze, gdy mówię mu o czym co mnie trapi. Jest naprawdę wspaniałym mężczyzną, lepszy nie mógł mi się trafić. Alan jest idealny mimo swoich wad. Chociaż nie bardzo wiem jakie ma. Wydaje mi się to śmieszne skoro znamy się już prawie dwadzieścia lat, jak nie więcej.
-Śni- odpowedziałam zgodnie z prawdą.-Skąd wiesz?
-A jak myślisz?-zadał pytanie, ale oboje znaliśmy odpowiedź.
-Za dobrze mnie znasz- zaśmiałam się.
-Skarbie, znamy się już długo... ale wciąż za krótko- powiedziłam bawiąc się kosmykiem moich włosów.
-Kocham Cię- szepnęłam odwracając się w jego stronę. Zarzuciłam ręce na jego szyję, stanęłam na placach i złączyła nasze usta w krótkim pocałunku.
Przeniósł dłonie na moje policzki i pogłebił pocałunek. Odsuwając się ode mnie lekko przygryzł moją wargę, kończąc pocałunek.
-Nadal świetnie całujesz- powiedziałam.
-Nie tylko świetnie całuje- powiedział sugestywnie poruszając brwiami.
Spłonełam rumieńcem na jego słowa. Wypowiedzi tego typu, z jego ust nadal mnie zawstydzają. Może się wam to wydawać dziwne ale taka jest prawda.
-Wiem- uśmiechnęłam się niepewnie. Oddał uśmiech i spojrzał mi głęboko w oczy. Kciukami potarł moje policzki, a potem przejechał po dolnej wardze. Uwielbiam jego głębokie spojrzenia w moje oczy, lekkie, delikatne muśnięcia, te gesty, które budują intymność i wzbudzają we mnie wiele emocji.
Ja, jak to ja oczywiście musiałam zniszczyć te wspaniałą chwilę. Zmarszczyłam nos, zamknęłam oczy i kichnęłam cicho. Mężczyzna zaśmiał się i podniósł mnie jak pannę młodą, a następnie delikatnie wniósł do pokoju, i położył na łóżku. Schowałam twarz w poduszce bruneta i jęknełam cicho.
Wciagnąłam nosem jego piękny zapach z poduszki. Uwielbiam wszystko co nim pachnie.
Mamy już tyle lat, tyle lat już ze sobą jesteśmy, a nadal każdy jego dotyk, słowo działa na mnie tak jak kiedyś. Każde wspólnie spędzone chwile z nim są dla mnie bardzo ważne. Z każdym dniem kocham go coraz bardziej.
Położył się obok mnie, przykrył nas kołdrą i objął mnie szczelnie ramionami.
-Ja też cie kocham- szepnął mi na na ucho i pocałował w głowę. Mimowolnie na moją twarz wpłynął uśmiech. Przekręciłam się i wtuliłam w niego mocniej.
Tak jak kiedyś i jak codziennie zasnęłam w jego ramionach z poczuciem bezpieczeństwa.
*****
Rozdział poprawiła: Karolina
Ostatni rozdział maratonu. Miało być więcej, ale wszystko zależało od waszej aktywności.
Następny jutro lub za dwa dni.
Mam nadzieję, że rozdziały się wam podobają i myślę, że zrobię jeszcze kilka z perspektywy Nadii, a może i nawet Alana.
No ale opowiadanie jest o Paulu i Macie, więc głównie z ich perspektywy będą rozdziały.
![](https://img.wattpad.com/cover/69544897-288-k358478.jpg)
CZYTASZ
Bliźniacy?!
Teen Fiction"-Piąteczka- powiedziałem do brata, gdy usiadł przy stoliku obok. -No wiadomo.- odpowiedział.- Za to ty zdajesz za mnie historie- powiedział cicho tak żeby nikt nas nie usłyszał. -No problem.- powiedziałem i przybiłem z nim żółwika. Nigdy bym nie po...