Z perspektywy Alana.-Jesteś pewien?- zapytałem przyjaciela. W odpowiedzi skinął głową. Przetarłem twarz dłońmi i westchnąłem cicho.- Nadia, nie może się o tym dowiedzieć. Nie chcę żeby się denerwowała. Ostatnio i tak dużo ma na głowie, chłopcy są bardzo energiczni, a ona wykończona ciągłą opieką nad nimi.
-Nie powiem jej.- zapewnił Rafał.
Skinąłem głową, a następnie wygodnie rozsiadłem się w fotelu. Siedzieliśmy w biurze i rozmawialiśmy o tym co dzieje się na starych śmieciach. Dzięki kontaktom Rafała dowiedziałem się, że widziano Dawida. To może oznaczać tylko jedno. Wyszedł z więzienia. Nadia obawia się trochę co do niego ale zarazem jest na niego wściekła. Nie dziwię się jej, blondyn do najlepszych nie należy.
A jakby tego było mało, krążą plotki, że zgwałcił swoją żonę, a moją kuzynkę. Ja i Nadia ostrzegliśmy ją przed Dawidem. Nie chciała słychać, to jej problem.
-Jak się wam układa?- zapytał blondyn, a ja otrząsnąłem się i odpowiedziałem po chwili namysłu.
-Różnie.- westchnąłem.- Raz są wzloty, raz upadki. Nieraz wszystko idzie dobrze, nieraz wszystko jest nie po mojej, naszej.- poprawiłem się.- Myśli. Zdarzyło się że oberwałem. Nadia jest czasem smutna. Nie lubi gdy podnoszę głos, gdy naskakuję na nią z byle powodu. Nie dziwi mnie to, też bym sie tak zachowywał na jej miesch. Trochę mnie ta cała sytuacja przerasta, do tego te problemy z Dawidem. Poza tym ostatnio odmawia mi seksu. Czasem myślę, że jest w ciąży, ale nie mam odwagi zapytać. Poza tym gdyby była to by mi o tym powiedziała, przynajmniej taką mam nadzieję. - wygadałem się przyjacielowi.
-Zobaczysz, że wszystko się wam ułoży. Dla niej to też jest trudny okres. Chłopcy są bardzo energiczni, jak sam zauważyłeś. Przekonałem się o tym gdy byli u nas na noc.- Wybuchliśmy śmiechem na jego słowa.
- Sprzedajcie ich na noc dziadkom i zróbcie sobie całą noc dla siebie. Myślę, że to dobrze wam zrobi.-powiedział po czym poruszył sugestywnie brwiami. Stary Rafał.
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.- powiedziałem.
-Spróbować nic nie kosztuje.- wzruszył ramionami.- Dobra czas się zbierać.- powiedział patrząc na zegarek.- Obiecałem Melissie i Scarlett, że zabiorę je na pizze i do wesołego miasteczka, więc spadam. Do jutra.
-Do jutra.- powiedziałem, podczas gdy zamykał drzwi. Przetarłem twarz dłońmi.
Może to nie taki głupi pomysł dać ich na noc do dziadków. Rodzice na pewno się ucieszą, a my będziemy mieć cały dom tylko dla siebie.
Odebralibyśmy ich jutro lub pojutrze wieczorem.
Wstałem z fotela, wziąłem swoją marynarkę i wyszedłem.
-Wróciłem.- krzyknąłem wchodząc do domu. -Co się stało?- zapytałem wchodząc do kuchni. Nadia stała przy wyspie, na blacie, na którym siedział zapewne Paul, bo to on ma pecha i doznaje kontuzji. Do głowy przykładała mu ściereczkę, w której jak się domyślam był owinięty lód.
-Skakali po łóżku i Paul spadł.-wytłumaczyła.
-To jak ich pilnujesz?- zapytałem oskarżycielskim tonem. -To już któryś raz z kolei, kiedy pod moją nieobecności coś się dzieje.
-Możesz już iść.- powiedziała do synka i odłożyła ścierkę z woreczkiem na blat, a potem ściągnęła z niego Paula.
Chłopiec podszedł do mnie, przytulił się do moich nóg, a potem wybiegł z kuchni.
- Przepraszam. Zasnęłam, a oni poszli na górę i zaczęli skakać po łóżku.- wytłumaczyła, nie patrząc na mnie. Widziałem, że jest bliska płaczu. Ostatnio często jej się to zdarza. Czasem mam już tego dość i nie wiem, co mam robić, a tym bardziej nie wiem dlaczego płacze. Nie lubię, gdy to robi, sam jestem wtedy przygnębiony. Ale domyślam się, że to moja wina i to boli mnie najbardziej.
-Mogłabyś bardziej na nich uważać.- powiedziałem oschle. Nadal byłem pod wpływem emocji. Byłem zły i zdenerwowany, przez to, co się ostatnio dzieje. I jak w zwykle musiałam się na niej wyładować, mimo że tego nie chciałem.
Tak bardzo ją kocham, a tak bardzo ją ranię. Nie nawiedzę się za to, ona zasługuje na kogoś o wiele lepszego, a i tak ze mną jest.
-Alan, staram się jak mogę. Robię wszystko, co mogę. Ale czasem jestem zmęczona.- powiedziała cicho.
Widziałem jak jej ciało lekko się spina, a ręce zaczęły się trząść. Zawsze tak się działo zanim po jej policzkach zaczynały spływać mokre, słone łzy przepełnione bólem, smutkiem, a czasem i troską. Nie mogłem na to pozwolić. Nie mogę pozwolić na to żeby moja kobieta jedna z najważniejszych osób w moim życiu przeze mnie płakała.
-Już dobrze skarbie.- powiedziałem i objąłem ją od tyłu.- Przepraszam nie powinienem tak na ciebie naskakiwać. Wiem, że starasz się jak możesz i robisz wszystko. Oni są po prostu zbyt ruchliwi i energiczni, a ty zmęczona. Może sprzedamy ich na tydzień do babci. Co ty na to? Wtedy będziesz miała chwilę wytchnienia i będziemy mieć więcej czasu dla siebie.
-Nie wiem czy to dobry...- nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Urwisy w liczbie dwa, chodźcie tu! - wydarłem się. Po chwili dwaj energiczni, słodcy i różniący się od siebie tylko ubraniami chłopcy wbiegli do kuchni.- Chcecie jechać na noc do babci i dziadka?- zapytałem patrząc na nich z nadzieją.
-Tak, tak, tak ! -zaczęli piszczeć i zgodnie krzyczeć te same słowa uciechy. Podbiegli do mnie a raczej przykleili się do moich nóg. Schyliłem się i podniosłem obydwóch, a oni uczepili się mojej szyi jak dwie małpki. Uśmiechnąłem się słysząc śmiech mojej żony.
-Ale najpierw trzeba przekonać mamusię.- powiedziałem do synów i całą trójką zrobiliśmy minę zbitych szczeniaczków. Zaśmiała się cicho i skinęła głową w potwierdzeniu.
Zrobiłem krok do przodu i pocałowałem ją w usta , w tym samym momencie co Matt i Paul w policzki. I jak tu się nam oprzeć, gdy jesteśmy tacy kochani i słodcy, a do tego czuli.
****
Rozdział poprawiła : OliwiaDevries143
To samo wydarzenie tylko z perspektywy Alan. Jeszcze jeden rozdział i perspektywa Bliźniaków wraca.
Pod poprzednim rozdziałem pisaliście, że po ślubie Alan się zmienił.
Nie dokońca. On nie jest zły i nadal mocno kocha Nadię, poprostu rozdział był napisany z perspektywy Nadii, a Alan był zdenerwowany jak wrócił do domu. Poprostu miał dużo problemów.
Nie chcę, żebyście źle o nim myśleli. On nadal jest taką postacią jak kiedyś. Nadal mocno kocha Nadię i pokazuje jej to na każdym kroku, nadal ją wielbi tylko nie pokazuje tak tego przy synach ponieważ Nadia jest wstydliwą osobą, jak zapewne wiecie i nie jest chętna do okazywania większych uczuć przy synach.
Poza tym, które dziecko chciało by patrzeć jak ojciec klepie jego matkę w tyłek lub łapie za inne części ciała i słyszeć jak szepcze mamie sprośne słowa na ucho.
200 🌟 + 70 💬 = następny rozdział.
CZYTASZ
Bliźniacy?!
Teen Fiction"-Piąteczka- powiedziałem do brata, gdy usiadł przy stoliku obok. -No wiadomo.- odpowiedział.- Za to ty zdajesz za mnie historie- powiedział cicho tak żeby nikt nas nie usłyszał. -No problem.- powiedziałem i przybiłem z nim żółwika. Nigdy bym nie po...