Rozdział 35

16.5K 1.4K 119
                                    



Z perspektywy Paula.




Zasmiałem się widząc Scar. Dziewczyna kipiała wściekłością na Matta, od kąd zobaczyła jak ten gapi się na walory tej kelnerki (czy jak to się tam mówi).

-Ał - jęknąłem i pomasowałem tył głowy, a następnie odwróciłem się w stornę osoby, kotra mnie uderzyła.- Za co to było?

-Za żywota - warknęła Ler.- Przez ciebie Scar jest wściekła. Jak możesz być takim dupkiem i tak bezczelnie gapić się na tą lafiryndę, na oczach dziewczyny, której się podobasz.

Z każdym wyrazem podnosiła coraz bardziej głos. Jej twarz była cała czerwona, a oczy jej pociemniały. Wygląda bardzo zabawnie i słodko w takim wydaniu.

-Znów się pomyliłaś - powiedziałem śmiejąc się, spojrzała na mnie nie rozumiejąc.

-Nawet sobie ze mnie nie żartuj.- warknęła.

-Nie żartuje - pokręciłem głową.- Matt stoi po drugiej stronie - wskazałem kciukiem za siebie, w stronę gdzie stał mój brat. Brunetka stanęła na palcach i spojrzała przez moje ramię. Jej policzki zrobiły się czerwone i tym razem nie ze złości, a z zawstydzenia.

Stanęła spowrotem na stopach i zaczęła wyginać palce. Była zakłopotana.

-Wybacz - mruknęła patrząc na swoje dłonie.

-Nie szkodzi - powiedziałem i podniosłem jej podbródek do góry,tak żeby na mnie spojrzała. Wciąż była zakłopotana i zażenowana.- Nie wstydź się. Każdemu się to zdarza. Nawet Scar nas czasem myli.

-Ty dupku - usłyszałem za sobą głos Scar.- Najpierw bezczelnie gapisz się na tę lafiryndę na moich oczach, a teraz na moich oczach bajerujesz Ler? Niech no ja ci tylko pokaże... - zaczęła zbliżając się do mnie.

-To Paul - powiedział Matt obejmując ją w pasie. Zaśmiałem się, a ona zrobiła się cała czerwona. Wyrwała się z uścisku moje brata i spojrzała na niego.

-Pierdol się - powiedziała i wystawiła mu środkowego palca. Odwróciła się na pięcie i odeszła.

-Chętnie - krzyknął za nią.- Już do ciebie idę - dodał zanim opuściła pomieszczenie.

Zaśmiałem się na ich zachowanie.

-Oberwałem za ciebie dwa razy - powiedziałem.- Stawiasz mi piwo.

-Jak tylko wyrwę się z tej dziury - mruknął i przybiliśmy sobie piątki.- A teraz państwo wybaczą ale idę wykonać polecenie Scar. Niech no ja ją tylko dorwę.

Zaśmiałem się, gdy on wychodził z restauracji. Zapewne długo nie będzie mógł jej łaskotać. Na tym polega to ich "Pierdol się". On ją goni i łaskocze, a ona mu ucieka, a i tak zawsze kończy się to ich siniakami, dlatego unikam tych ich "zabaw".

Po pół godzinnym odpoczynku w pokoju dziewczyn i rozmawianiu z Ler o jej starej szkole, stawliśmy się w holu.

-Dzisiaj czekają was zajęcia z geografii i radzenia sobie w terenie - zaczął wychowawca, gdy wszyscy już przybyli.- Dobierzcie się w grupy czteroosobowe.

Rozglądnąłem się za bratem i przyjaciółką. On stał niedaleko mnie, a ona w kącie. Wymieniłem porozumiewawcze spojrzenie z bliźniakiem i po chwili przyniósł do nas Scar. Zaśmiałem się, gdy postawił ją obok nas, a ona była nadąsana.

-Wystarczy tego cukru Blackowie. Już zwróciliście na siebie uwagę - przewrócił oczami nauczyciel i zaczął mówić na czym ma polegać zadanie.

-W lewo - powiedziała Ler, gdy piętnaście minut po zbiórce staliśmy całą czwórką w lesie między drzewami i kłóciliśmy się, w którą stronę iść.

-Nie, w Prawo- powiedziałem.

-Naprzód- odezwała się Scar.

-Wrócimy się - wzruszył ramionami Matt i oparł się o drzewo. On i Scar ciągle się kłócili i sprzeczali przez co można by powiedzieć, że to przez nich się zgubiliśmy.


-Jestem głodna - jęknęły w tym samym momencie dziewczyny, gdy godzinę później wyszliśmy na jakąś drogę asfaltową i znaleźliśmy się przy stacji.

-Zamawiamy pizze - krzyknąłem i wyciągnąłem z kieszeni telefon. Po pięciu minutach tłumaczenia dostawcy gdzie jesteśmy, dla świętego spokoju zgodził się nam przywieźć pizze. Udało się nam złożyć na jedną. Chociaż tyle.

Po pół godzinie czekania dostaliśmy swoje zamówienie, a przy okazji facet od pizzy zaproponował, że odwiezie nas do tego obozu koncentracyjnego, a potem mamy spędzić tam na szczęście już niecałe dwa tygodnie.

-A państwo jak załatwili sobie podwózkę? Jest godzina po czasie, w którym mieliście być już na miejscu. Co się z wami działo?

-Zajęcia w terenie, stały się lekkim problem na rozwidleniu dróg. Skręciliśmy nie tam gdzie trzeba i wyszliśmy na drogę główną przy jakiejś stacji. Ten miły facet od pizzy zaproponował podwiezienie, wiec zaryzykowaliśmy, bo nie wiedzieliśmy gdzie iść. Chyba najważniejsze, że już jesteśmy. No nie?

Wychowawca skinął tylko głową i podszedł do reszty opiekunów.

Do kolacji mieliśmy czas wolny. Postanowiliśmy go wykorzystać grając w piłkę.

-Oszukujecie - warknęły dziewczyny, gdy po raz kolejny ja i Matt zdobyliśmy punkt. Siatka plażowa jest naprawdę bardzo prosta.

-My poprostu umiemy grać skarbie - zaśmiałem się.

-Wal się - syknęła Scar i zaserwowała.

-Dajmy im fory. Niech się cieszą - mruknął Matt, tak żeby one tego nie usłyszały. Skinąłem głową i przez "przypadek" źle odebrałem piłkę i zdobyły punkt.

-I kto to mówi - zaśmiała się Ler i przybyła piątkę razem z przyjaciółką. Pokręciłem głową i się zaśmiałem.



****

Rozdział poprawiła: marciochax

Mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Kolejny albo za dwa kolejne będzie rozdział z perspektywy Nadii.

Co sądzicie o tym rozdziale?

Jest ciekawy? Czy tylko mi się wydaje, że nie bardzo ciekawy.


200🌟+ 80 💬 = następny rozdział.















Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz