Rozdział 43

14K 1.1K 57
                                    

Z perspektywy Matta.

Opuściliśmy gabinet dyrektora ośrodka, każdy w innym nastroju. Każdy był pogrążony we własnych myślach. Scar poszła z Ler w stronę plaży, a ja i Paul udaliśmy się w stronę hali.

-Paul skup się- wrzasnął trener, gdy kolejny raz kopnął piłkę i przeleciała kilka metrów od bramki.

-Paul mówię do ciebie- powiedział trener.

-Słucham- powiedział brat.

-Co się dzieje? Zawsze grasz dobrze. Dzisiaj się nie możesz skupić. Stało się coś?- mężczyzna mówił, a wszyscy patrzyli na Paula, ja też.

-Może zejdziesz z boiska?- zaproponował patrząc pytająco.

Skinął głową, podszedł do ławki rezerwowych i zamienił się z kolegą z klasy.

Nachylił się lekko do przodu i oparł łokcie na kolanach, a następnie przetarł twarz dłonią.

Westchnąłem cicho, pokręciłem głową i ruszyłem w stronę ławeczki. Przybiłem piątkę z kolegą i zamieniłem się z nim miejscami.

-Co jest?- zapytałem siadając obok brata.

-Daj spokój- mruknął.

-No weź- dźgnąłem go w bok.- Bratu nie powiesz?

-Kurwa Matt, daj mi spokój- podniósł głos wstając. Byłe zdenerwowany.

-Dobra- powiedziałem z rękami podniesionym do góry w geście poddania.-Chciałem pomóc.

Westchnął cicho, kopnął kosz ze śmieciami i opuścił hale. Pokręciłem głową, oparłem dłonie na nogach i wstałem.

-Matt- krzyknął trener.- A ty dokąd?

-Muszę się przewietrzyć- powiedziałem wskazując kciukiem drzwi.

Mężczyzna skinął głową i powrócił do sędziowania, a ja opuściłem sale. Wyszedłem na zewnątrz i westchnąłem cicho.

Za dużo się dzieje jak na jeden dzień. Kątem oka zobaczyłem cień między drzewami. Rozglądnąłem się do okoła i ruszyłem powoli w tamtą stronę. Stanąłem za drzewem i zacząłem przysłuchiwać się rozmowie.

-Wykonałaś zadanie?- usłyszałem męski głos.

-Oczywiście- usłyszałem odpowiedzieć dziewczyny. Znałem ten głos, to Stella. Co ona kurwa tu robi i o co chodzi w tej dziwnej rozmowie.- Chłopak nic nie pamięta, a ta mała jest na niego wściekła. Jestem pewna, że z ich związku nici.

-A ojciec co ci mówił?- zapytał z ciekawością.

-Dawid? Pogratulował mi. O dalszej sprawie powiedział, tylko tyle, że teraz trzeba zająć się drugim i pokłócić ich z rodzicami. Zastanawia mnie tylko tyle, czy ta sprawa z tym rodzeństwem to prawda...

-Prawda. Słyszałem o tym rodzeństwie. Poza tym trochę pogrzebałem w przeszłości, Nadii i Damiana, to rzeczywiście rodzeństwo- powiedział mężczyzna.

Po tych słowach, jestem pewien, że to co nam ten blondyn powiedział o moich rodzicach i rodzicach Skayler to prawda. Współczuję Paulowi, zakochał się w kuzynce.

Przetarłem twarz dłońmi. Miałem już iść ale usłyszałem jeszcze coś.

-Może skłócić ich jeszcze bardziej dla pewności?- zapytał mężczyzna.

-Nie wiem może- odpowiedziała dziewczyna.- W sumie mam jeszcze trochę tego świństwa co dosypałam mu wczoraj do picia. Idiota nawet się nie zorientował. Potem Silvier pomógł mi go zaprowadzić do łazienki i tak oto ta mała brunetka znalazła nas tam. Jest teraz przekonana, że się z nim przespałam. Biedne małe głupie dzieci- ostatnie zdanie powiedziała ze śmiechem.

Krew zaczęła się we nie gotować. Byłem wściekły. Przez jeden mały błąd, kurwa straciłem Scar.

Przez jedną głupia decyzję, mogłem wtedy zostać, wrócić jak mnie zawołała. Ale oczywiście nie.

Moja pieprzona duma mi na to nie pozwoliła. Zacisnąłem ręce w pięści i wyszedłem spomiędzy drzew.

-Ty suko- warknąłem. Oboje spojrzeli na mnie, chłopak był zaskoczony, tak samo jak dziewczyna, ale po chwili jej zaskoczenie zamieniło się w perfidny uśmiech.

-Witaj Paul- powiedziała.- Jak tam układa ci się z Ler. Twoja kuzynką?

-Jestem Matt- warknąłem. Zrobiłem kilka kroków do przodu.- Co mi do dałaś do wody?

-A czy ja wiem?- wzruszyła ramionami. Gdyby nie była dziewczyną już by było po niej. -Skarbie zajmij się nim- szepnęła do chłopaka, pocałowała go i odeszła.

Blondyn zrobił kilka kroków i rzucił się na mnie. Oddałem kilka ciosów i biliśmy się dalej. Usiadł na mnie okrakiem i zaczął okładać moją twarz pięściami, najczęściej skutecznie udawało mi się odpierać ciosy.

Warknąłem w końcu i zrzuciłem go z siebie. Przyłożyłem mu dłoń do szyi i lekko poddusiłem.

-Co mi dodała do wody?- zapytałem zgrzytając zębami.

-Nie wiem- odpowiedział z uśmiechem.- Poza tym nawet gdybym wiedział, to bym Ci nie powiedział- zaśmiał się.

Uderzyłam go pięścią w twarz i wstałem z jego ciała. Przeczesałem włosy dłonią i odszedłem. Teraz muszę tylko znaleźć Scar.

Najpierw poszedłem na plażę, ale tam jej nie było, później do pokoi, ale tam też jej nie było. Znalazłem ją przy wejściu do lasku, siedziała na trawie i rozmawiała z kimś przez telefon. Wnioskuję, że z rodzicami.

Czyli nie tylko ja i Paul postaraliśmy się mieć telefon. Uśmiechnąłem się pod nosem i pokręciłem głową. Moja mała niegrzeczna dziewczyna.

Westchnąłem cicho, gdy dotarło do mnie, że nie jest moja. Podniosła wzrok i mnie zobaczyła. W jej oczach pojawiły się łzy i złość. Wiem, że jest na mnie zła. Ale musi mnie wysłuchać. Poczekam tylko aż skończy rozmawiać i do niej podejdę. Muszę je powiedzieć prawdę. Ja nie chciałem jej zranić. Zależy mi na niej. Nie wiem czy ją kocham, ale wiem, że mi na niej zależy i będę walczył dopóki będę mógł, dopóki będę wiedział, że mam jakieś szanse.



****

Rozdział poprawiła: Karolina.

Maraton czas zacząć. Kolejny za kilka minut.

Mam do was pytanie.

Polecicie jakiś smutny film? (Po takich najlepiej pisać mi rozdziały).

Co sądzicie o rozdziale?

Liczę na waszą aktywność.

Bo to od waszej aktywności zależy z ilu rozdziałów będzie się składał maraton.












Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz