Z perspektywy Nadii.
Weszłam do salonu i westchnęłam cicho widząc Alana siedzącego z papierami i dokumentami z firmy.
Podeszłam do niego, wyciągnęłam mu kartki z dłoni i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Westchnął cicho i spojrzał na mnie.
-Skarbie, musze to dzisiaj dokończyć - powiedział cicho i nachylił się w moją stronę, zaczął składać na mojej szyi drobne pocałunki.
-One mogą poczekać - mruknęłam mu do ucha. Brunet zaśmiał się i położył dłonie na moich biodrach, a następnie przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Jak się czujesz? - zapytał patrząc mi w oczy.
-Normalnie - wzruszyłam ramionami.-Ale mam ochotę na lody.
-Jakie lody? - poruszył sugestywnie brwiami. Uderzyłam go dłonią w ramię, a on się zaśmiał. Moje policzki zalały się czerwienią.
-Nadal słodko wyglądasz, gdy się tak rumienisz - szepnął mi do ucha i przegryzł delikatnie jego płatek.
-A ty nadal zachowujesz się jakbyś miał naście lat - zaśmiałam się.
-Przepraszam bardzo…- powiedział z udawanym oburzeniem. - Jestem bardzo młody. Mam dopiero dziewiętnaście lat.
-Tak, a ja szesnaście -wywróciłam ze śmiechem oczami.- I dwóch osiemnastoletnich synów, którzy są na dwutygodniowej koloni lub obozie. Już sama nawet nie wiem co to dokładnie jest.
Mężczyzna zaśmiał się, a dłońmi przejechał po całej długości moich nóg, przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd.
Kocham moich synów, ale czasem naprawdę potrzebuje odpoczynku. Matt i Paul są naprawdę wspaniałymi dziećmi, są już dorośli, ale nadal są moimi małymi synkami.
Mimo ich wieku, czasem naprawdę potrzebuje od nich odpocząć i spędzić kilka dni sam na sam z Alanem. Czasem tęsknie za tymi latami, w których wszystko było takie beztroskie. Za tymi latami, w których poznałam Alana. Czasem potrzebuje z nim chwili sam na sam. Tęsknię za tymi czasami, gdy chodziłam do szkoły, ale do tej szkoły tutaj- w Sydney. Bardzo zaprzyjaźniłam się z tutejszymi dziewczynami i te kilka lat, które spędziłam w szkole, były jednymi z lepszych.
" Siedziałam pod klasą matematyczną i rozmawiałam z dziewczynami śmiejąc się. Nagle na korytarzu zrobił się dziwny szum, a po chwili mogłam słyszeć dźwięk odbijających się od podłoża ciężkich butów motocyklowych.
Podniosłam głowę do góry, żeby zobaczyć kto robi takie zamieszanie.
Mogłam się tego spodziewać.
Alan szedł z uśmiechem na twarzy i kaskiem pod pachą. Wzrok miał utkwiony we mnie.
-Twój książę przybył- szepnęła ze śmiechem Sophie. - Moja przyjaciółka.
Szturchnąłem ja ręką w ramię, a ona zachichotała. Wstałam z podłogi i poczekałam aż brunet do mnie podejdzie. Naprawdę miałam ochotę rzucić się mu w ramiona. W tym ubraniu wyglądał naprawdę bardzo seksownie.
-Przytulisz mnie czy będziesz się tak gapiła?- zapytał ze śmiechem, gdy stanął przede mną, a ja się na niego tylko patrzyłam i nie robiłam.
-No nie wiem- pokręciłam głową udając, że się zastanawiam.- Nie powinnam. Wiesz mój chłopak może być zazdrosny.
Chłopak uśmiechnął się, zrobił niewielki krok do przodu, położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Objęłam do rękami w pasie i się do niego przytuliłam.
CZYTASZ
Bliźniacy?!
Teen Fiction"-Piąteczka- powiedziałem do brata, gdy usiadł przy stoliku obok. -No wiadomo.- odpowiedział.- Za to ty zdajesz za mnie historie- powiedział cicho tak żeby nikt nas nie usłyszał. -No problem.- powiedziałem i przybiłem z nim żółwika. Nigdy bym nie po...