Z perspektywy Matta.
- No więc panowie - powiedział nauczyciel kładąc rękę na moim i Paula ramieniu, gdy obok niego ustaliśmy. - Tak jak myślałem, to wy zrobiliście ten kawał. Ładnie przeprosicie nauczycieli, ale zanim to zrobicie, proszę was o wskazanie osób, które wam pomagały.
- Zrobiliśmy to sami - odezwał się po chwili Paul.
- Panowie - powiedział ze śmiechem nauczyciel kręcąc głową. - Czegoś takiego nie da się zrobić we dwie osoby. Wskażcie tylko tych, którzy dali wam alkohol i pomogli z resztą opiekunów w pokoju. Czy to tak wiele? - mówił chodząc między ławkami, przy których siedzieli pozostali. - No panowie. Szybko. Czas ucieka. Jeśli nikogo się wskażecie, obóz zostanie zakończony- jeśli myśli, że tym nas przekona to grubo się myli. Do zakończenia obozu już i tak pozostało niewiele dni. Trzy lub cztery. Sam już nie wiem. - A więc tak się bawimy - mruknął głośno. - Zawsze tacy odważni, a teraz odwagi brakuje? To tylko kilka osób, zapewne chłopców. Wskażcie ich lub podajcie imiona - wzruszył ramionami. - To nic nie kosztuje, wolicie ponosić karę sami? Jeśli nie powiecie kto wam pomagał obóz zostanie zakończony w trybie natychmiastowym.
- Zrobiliśmy to sami - powiedziałem pewnie i głośno. Mężczyzna zaśmiał się i dokładnie przyjrzał twarzy każdej z obecnych osób.
- Kto wam pomagał? - zadał ponownie to samo pytanie.
- Zrobiliśmy to sami - powtórzył tym razem Paul.
- Zapytałm po raz kolejny - westchnął i zaśmiał się.- Kto wam pomagał.
- Odpowiem... po... raz... kolejny - warknąłem, mówiąc każdy wyraz z osobna.
- Nie warcz nam tu Paul, nie jesteś psem. Chyba. Przynajmniej taką mam nadzieję - zaśmiał się.
- Jestem Matt - odpowiedziałem z uprzejmym (wyczujcie ten sarkazm) uśmiechem. - I po raz ostatni odpowiem na pana pytanie. Sami... to... zrobiliśmy... nikt... nam... nie... pomagał - każde słowo wypowiedziałem głośno i z osobna, tak abhr usłyszał i zrozumiał.
- Rozumiem - skinął głową i odwrócił się w stronę reszty uczniów. - Do końca dnia macie być spakowani i przed kolacją chcę wszystkich widzieć na dole w holu, razem z walizkami - powiedził i opuścił salę konferencyjną razem z innymi nauczycielami.
- Wielkie dzięki debile - warknęło kilka osób. Miałem ogromną ochotę im przywalić, ale dotyk Scar na moim ramieniu powstrzymał mnie. Jej dotyk działa na mnie jak lekarstwo.
- Wybacz - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - Wiem jak bardzo zależało ci na obozie.
- To nic - powiedziała z uśmiechem dziewczyna, ale czułem, że była trochę zakłopotana zaistniałą sytuacją. - Rozumiem, że nie chcesz wydać przyjaciół.
-Dobrzy z was kumple. Dotrzymaliście słowa - powiedzieli chłopacy, którzy nam pomagali, podchodząc do nas.
Skinąłem głową w ich stronę i westchnąłem cicho pod nosem.
- Chodźmy się spakować - powiedziała Ler.
Całą czwórką opuściliśmy salę i udaliśmy się na górę, każdy do swoich pokoii.
- Ale wiesz co? - odezwał się Paul, gdy pakowaliśmy rzeczy.
- Co? - zapytałam wkładając koszulkę do torby.
- Nie żałuję, było warto dla tych ich min - powiedział ze śmiechem.
- Ja też - przyznałem dołączają do niego. -Ich miny były bezcenne, to było tego warte.
Rozmowę przerwała na osoba wchodząca do pokoju. Ja pierdole - jęknąłem w duchu, gdy zobaczyłem, że to facet od wf. Ten, który kazał się nam przyznać.
- Przerwijcie sobie na chwilę - powiedział siadając na krześle przy biurku. Usiadłem na łóżku na przeciwko niego, a brat zajął miejsce obok mnie. -Jak już wcześniej wspomniałem, poniesiecie konsekwencje. Razem z resztą nauczycieli ustaliliśmy co i jak. Po powrocie do domu zostaną o wszystkim poinformowani wasi rodzice, ale znając ich, ujdzie wam to na sucho, więc ja już zadbam o to abyście ponieśli karę. Chcę was tylko uświadomić, że czeka was nie lada zadanie i prawdopodobnie zawieszenie w prawach ucznia, ale wszystkiego dowiecie się na miejscu - z uśmiechem wstał z fotela i wyszedł z pokoju.
Przetarłem twarz dłońmi. Wszystko tylko nie informowanie rodziców.
- Mamy przesrane - mruknął Paul przecierając twarz dłońmi.
- Znów kolejny wybryk - powiedziałem. - Rodzice będą zawiedzeni. Obiecaliśmy mamie, że nie będziemy sprawiać problemów i ich okłamywać. To się źle dla nas skończyć.
- Z drugiej strony, ona i tata tez powiedzieli, że nie będą mieli przed nami tajemnic, a tutaj się okazuje, że jednak mają. Oni też nie dotrzymali słowa.
- Paul - westchnąłem patrząc na brata. - Myślę, że obaj dobrze wiemy, że mieli powód. Tata mówił żeby się w to nie mieszać, to sprawa dotyczącą mamy.
- Wiem - przerwał mi.- Ale zrozum Matt. Ja się chyba zakochałem w Ler, a ona jest moją kuzynką. Gdyby od razu powiedzieli, że mamę i rodziców Ler coś łączy, do niczego mogłoby nie dojść. Są sobie sami winni.
- Postaw się na ich miejscu - powiedziałem, nie wierząc w to co mówi. - Może stało się coś o czym nie chcą mówić. Coś złego.
- Mam to w dupie - powiedział. - Skoro oni mieli tajemnice to są sami sobie winni.
- Paul - warknąłem ciągnąc go za ramię, gdy próbował wstać.- To nie jest nasza sprawa. Powiedzą, gdy będą chcieli. Zawsze tak jest. Dobrze wiesz, że robią wszystko byleby nam nic nie brakowało.
- Najwidoczniej tym razem im nie wyszło - wstał z łóżka i podszedł do swoje torby i zaczął wkładać do niej resztę rzeczy. - Nie broń ich - dodał nie patrząc na minie.
- Nie wiem co w ciebie wstąpiło - warknąłem. - Ale ich nie bronie. Zawsze stoję po twojej stronie, a ty po mojej. Bez problemu we wszystkim się zgadzamy, ale nie tym razem Paul. Coś nie gra i obaj dobrze o tym wiemy. Nie wydaje ci się dziwne, że problemy zaczęły się odkąd przykleiła się do nas Stella?
- Problemy były już wcześniej, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Ona tylko otworzyła nam oczy.
Popatrzyłem na niego nie wierząc w to co przed chwilą powiedział. Nie wiem co się z nim dzieje. Zawsze się zgadzamy, ale nie tym razem. Rozumiem, że jest zły na rodziców, ale bez przesady. Mógłby trochę przystosować.
*****
Rozdział poprawiła: Mariettesanel.
Jak się wam podoba rozdział?
Co sądzicie o takim obrocie spraw?
300 🌟 + 80 💬 = następny rozdział.
CZYTASZ
Bliźniacy?!
Teen Fiction"-Piąteczka- powiedziałem do brata, gdy usiadł przy stoliku obok. -No wiadomo.- odpowiedział.- Za to ty zdajesz za mnie historie- powiedział cicho tak żeby nikt nas nie usłyszał. -No problem.- powiedziałem i przybiłem z nim żółwika. Nigdy bym nie po...