Rozdział 28

18.5K 1.4K 158
                                    

Z perspektywy Matta.

Dni do wyjazdu na obóz minęły bardzo szybko. Jeden na leżeniu i nic nie robieniu, drugi na zaopatrzeniu mnie i Paula w potrzebie rzeczy, trzeci na pakowaniu wszystkiego co potrzebne no i czwarty, dzisiejszy to dzień wyjazdu.

- Macie wszystko? - zapytała mama, gdy wrzuciłem swoją torbę do samochodu i zamknąłem bagażnik.

- Tak - odpowiedział Paul.

- Na pewno? - dopytywała mama.

- Mamuśka - westchnąłem. - Mamy już osiemnaście lat. Nawet gdybyśmy czegoś zapomnieli to sobie poradzimy.

- Nieważne ile lat będziecie mieli, dla mnie zawsze będziecie moimi małymi, kochanymi synkami. - powiedziała z uśmiechem.

- Nie przesadzaj kotku - odezwał się ojciec. - Znowu nie takimi małymi. Są wyżsi od ciebie - dodał i poklepał ją delikatnie po głowie .

Mama fuknęła na niego. Co jak co, ale ta kobieta nie lubi, gdy mówi się do niej, że jest mała.

Odwróciła się i wsiadła do samochodu na miejsce pasażera. Ojciec zaśmiał się, okrążył pojazd i usiadł za kierownicą w tym momencie, w którym ja i Paul wpakowaliśmy się na tylne siedzenia.

Droga na lotnisko minęła nam bardzo szybko, cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się.

Gdy dojechaliśmy na miejscu zbiórki było już dużo osób z naszej szkoły. W tym zbiorowisku ludzi od razu dostrzegłem Scar. Jak tylko mnie zobaczyła pomachała do mnie a ja jej odmachałem.

- Wyglądasz jakbyś pieprzył się z kimś dwa razy, a potem ten ktoś zrobił ci porządnego loda - usłyszałem przy uchu szept brata i jego śmiech.

- Pierdol się - fuknąłem.

- Mamo - powiedział z uśmiechem - Twój kochany synek użył bardzo brzydkiego słowa - naśladował głos małego dziecka.- Powiedział do mnie Pierdol się - zaczął udawać, że szlocha.- A ja nie mam z kim- zajęczał.

- Paul - westchnęła mama - Nie żeby coś... - niedane było jej dokończyć gdyż przerwał jej ojciec

- Ale życie seksu waszej mamy w zupełności jej wystarcza - powiedział z uśmiechem, a na policzkach kobiety pojawił się rumieniec.

- Alan - pisnęła i uderzyła go w ramię, a ja i bliźniak w tym czasie rechotaliśmy na tylnych siedzeniach.

Tata zaparkował samochód, wysiedliśmy z niego i wraz z Paulem podszedłem do bagażnika po swoje rzeczy. On wziął jedną torbę, ja drugą i jeszcze po plecaku, gdy wszystko wzięliśmy ruszyliśmy w stronę reszty osób ze szkoły. Gdy tylko stanęliśmy obok rodziców Scar, dziewczyna rzuciła się na mnie z piskiem, że jedziemy na dwutygodniowy obóz do Phoenix.

- Skarbie - zaśmiałem się.- Lecimy, nie jedziemy- poprawiłem ją.

- Jeden pieron - machnęła ręką i zaczęła się uśmiechać jak głupia, ale i tak słodko wyglądała.

Nie dziwię się jej, że tak się ekscytuje. Od miesiąca z niecierpliwością wyczekiwała tego wyjazdu, mimo że starała się to ukryć to i tak widziałem, że nie może się doczekać. Zaśmiałem się cicho i postawiłem swój bagaż obok torby brata.

No właśnie, gdzie Paul? Przecież przed chwilą tutaj był. Rozglądnąłem się ale nigdzie go nie zobaczyłem.

- Kogo szukasz? - zapytała brunetka i odsunęła się ode mnie na niewielką odległość.

- Paula - odpowiedziałem szukając wzrokiem chłopaka.

- Rozmawia z naszymi rodzicami - powiedziała i przekręciła moją twarz w ich stronę.

Zaśmiałem się z własnej ślepoty i pociągnąłem ze sobą dziewczynę. Podszedliśmy do naszych rodzin i włączyliśmy się w rozmowę sam nawet nie wiem o czym.

- Zbiórka - usłyszeliśmy głos naszego kochanego (wyczujcie ten sarkazm) nauczyciela a zarazem jednego z opiekunów obozu.

Westchnąłem zrezygnowany, miałem nadzieję, że pojedzie inny, a ten przypadkowo złamie sobie nogę (nie żebym coś do niego miał) albo coś.

Stanęliśmy przodem do niego i każdy podniósł rękę, gdy wyczytał jego imię.

Po sprawdzeniu obecności pożegnaliśmy się z rodzicami. Niektóre mamy płakały, ale nasza nie, ona się śmiała i mówiła, że będzie miała dwa tygodnie spokoju, a ojciec uśmiechnął się i coś jej szepnął na ucho. Po wyrazie twarzy mamy mogłem wywnioskować, że ładne rzeczy to nie były.

Zastanawiałem się tylko dlaczego nie ma naszej nowej znajomej Ler. Przecież miała z nami jechać.

- Poczekaj, zaraz wracam - powiedziałem do Scar i podszedłem do nauczyciela.

- Przepraszam - stanąłem za nauczycielem. Pan Daney odwrócił się w moją stronę i jego uśmiech momentalnie zmalał. O tak, ten facet mnie nienawidzi i moje brata też, zresztą on nikogo nie lubi, ale nas chyba najbardziej po tym jak Paul wsypał mu do kawy sól.

Biedak nadal nie wie czy zrobił to mój brat czy ja i dlatego nie przepada za nami obydwoma. Ale ja nie zamierzam wsypać Paula, poza tym to było dwa lata temu.

- Tak Paul? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco

- Matt - chrząknąłem poprawiają go
- Nie wie pan czy Skayler...

- Tak, wiem - przerwał mi. - Jej rodzice mówili, że dziewczyna trochę się spóźni, ponieważ mają coś ważnego do załatwienia

- Dziękuję - skinąłem głową i odszedłem w stronę brata, który rozmawiał o czymś ze Scar

- Twoja panna się spóźni - powiedziałem stając obok niego.

- Wiem- wzruszył ramionami Popatrzyłem na niego pytająco.- Napisała mi - wytłumaczył.

Włączyłem się do rozmowy z nimi. Jak się okazało już planowali co będziemy całą czwórką robić wieczorami.

- Jestem ciekawy jak będzie wyglądało miejsce obozu - powiedziała Scar.

- Ma być ładnie - wzruszył ramionami Paul. - I dookoła dużo krzaków także wiecie - poruszył sugestywnie brwiami.

- Palant - mruknęła brunetka, a ja się zaśmiałem i pogłaskałem ją po głowie.

- Przygotuj się mała na ostry seks z Mattem - ponownie odezwał się mój brat i poklepał ją po ramieniu. - Na drugi dzień nie będziesz mogła chodzić - zaśmiał się.

- A co próbowałeś z nim? - uniosła pytająco brew

- A żebyś kurwa wiedziała. I to jeszcze od tyłu żeśmy próbowali - powiedział z uśmiechem.

- Fuuuuj - pisnęła dziewczyna i patrzyła na Paula zniesmaczona, a potem na mnie.

- Jesteście obrzydliwi. Nie dość, że od tyłu to jeszcze chłopacy i to bracia. Bleee.

- Żartowałem - zaczął się śmiać bliźniak i dostał od Scar po głowie. - Jak sama powiedziałaś to obrzydliwe. Wybacz, ale jestem hetero i nie zamierzam tego zmieniać - dodał.

Na parking podjechał jakiś samochód. Zatrzymał się niedaleko nas. Jak z procy wyszła z niego Ler z torbą na ramieniu.

- Skayler zaczekaj! - krzyknął za nią ojciec

- Daj mi spokój - fuknęła idąc w naszą stronę. - Nie chcę cię znać. Jesteś obrzydliwy. Jak mogłeś... - nawet nie kończyła tylko pokręciła głową

Podeszła do nas i przytuliła się do Paula.


*****

Rozdział poprawiła: Mariettesanel.


Mamy kolejny rozdział. Biedni nauczyciele. No cóż, obóz, rodziców nie będzie, ale za to dużo czasu na przemyślenie niektórych rzeczy, dowiadywanie się. I żarty z opiekunów.

Wasza aktywność = następny rozdział.








Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz