Rozdział 14

19.2K 1.6K 100
                                    


Z perspektywy Matta.

Wściekły na ojca opuściłem pomieszczenie.

Jak on może być takim dupkiem?! No ja kurwa pytam jak. Czy on naprawdę nie widzi, że mama stara się jak może i robi wszystko co tylko może.

Chyba wystarczająco zrobiła samym tym, że nas urodziła. Miała wtedy tylko osiemnaście lat. A podjęła się odpowiedzialności, opieki nad nami i nas urodziła. Nigdzie nas nie oddała, zajmowała się nami, dbała o nas i na każdym kroku pokazywała, że nas kocha. I nadal to robi.

Czy on tego kurwa naprawdę nie widzi?! Przecież ona stara się jak może i robi wszystko jak najlepiej może.

Nigdy z jej ust nie usłyszałem żadnego złego słowa na ojca czy chodźby nawet inną osoby.

Wszedłem na górę i od razu skierowałem się w stronę pokoju rodziców. Zapukałem do drzwi ale nie otrzymałem odpowiedzi.

-Mogę?- zapytałem i uchyliłem lekko drzwi.

-Nie.- powiedziała kobieta.- Idzie stąd. Na razie nie chce widzieć żadnego z was. Nie ma ochoty na waszą obecność.

Westchnąłem cicho i się wycofałem. Mama nigdy się tak nie zachowuje. Musieli się naprawdę bardzo pokłócić, a słowa ojca musiały ją naprawdę bardzo urazić.

W sumie to się jej nie dziwie, gdyby mi ktoś powiedział, że jestem wyrodnym ojcem, zasugerował mi to, to też było by mi smutno i był bym zły na tą osobę.

Wszedłem do swojego pokoju i usiadłem przy biurku. Przetarłem twarz dłońmi i wyciągnąłem potrzebne książki. Chciałem mieć wolny weekend, a i tak już dużo zadań zawaliłem co z tego, że jeszcze tydzień i koniec roku szkolnego. Nie mam co robić, więc zrobię zadanie. Poza tym i tak nie mogę nigdzie iść, zresztą Paul też, co oznacza, że wieczór spędzimy na kanapie przed telewizorem.

Nad książkami siedziałem jakieś pięć godzin, z czego 90% spędziłem na bazgroleniu po marginesach zeszytów i myśleniu o Scar. Jej ustach na moich. Zadarzyło mi się nawet pomyśleć o naszym wspólnym seksie. Co skoczyło się dla mnie siedzeniem przez chwile w łazience pod prysznicem. Paula nie wiedziałem, zapewne nie wychodził ze swojego pokoju i coś robił. Nie chciałem mu przeszkadzać i tak za kilka minut widzimy się na dole przed telewizorem.

Uznałem, że moje siedzenie nad książkami nie ma dłużej sensu więc poprostu wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. W salonie siedziała mama, na fotelu trochę dalej ojciec i patrzyli na telewizor, ale można było wyczuć napiętą atmosferę. Usiadłem obok swojej rodziceli, chyba nadal była nie w humorze, bo nie obdarzyła mnie nawet spojrzeniem. Po chwili dołączył do nas Paul i wszyscy siedzieliśmy w salonie.

Mama przełączyła na mecz i wstała.

-Przygotuje wam przekąski.- powiedziała bez emocji i wyszła.

Po chwili poszedł za nią ojciec i można było słyszeć urywki ich rozmowy. Spojrzałem na Paula i wymieniliśmy się spojrzeniami. Te ich kłótnie naprawdę robią się nie do zniesienia. Wstałem z sofy, żeby do nich pójść, ale ktoś zadzwonił dzwonkiem.

Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Moim oczom ukazał się straszy mężczyzna o siwych włosach, mniej więcej w wieku mojego dziadka.

-Słucham?- zapytałem.

-Zastałem może Alan i Nadie?- zapytał.

Skąd ten człowiek zna moich rodziców i dlaczego mówi do nich na ty? Rozumie, że jest starszy, no ale bez przesady.

-Tak.- powiedziałem po chwili.

Mężczyzna bez zaproszenia wszedł do środka i nie ściągając butów udał się w stronę, z której dochodził odgłosy wymiany zdań rodziców.

Poszedłem za nim.

Mam stała z szeroko otwartymi oczami, ojciec stał obok niej delikatnie zasłaniając ją swoim ciałem, a mężczyzna miał na twarzy perfidnym uśmiech.

-Co ty tutaj robisz?- powiedziła drżącym głosem kobieta i zrobiła krok do tyłu.

-Jak to co?- zapytał sam siebie nowo przybyły.- Przyszedłem odwiedzić wnuków. Nie wolno mi? A ty nie stęskniłaś się za ojcem?

Dobra co tu jest do cholery grane? Dlaczego ten facet nazywa nas swoimi wnukami, a mamę swoją córką? Przecież to nie jest, ani ojciec taty, ani ojciec mamy. No halo ludzie, coś tu nie gra. No sorry.

-Wypierdalaj stąd.- warknął ojciec.- Nie masz prawa tutaj przychodzić. Jeszcze ci mało? Miałeś zostawić nas w spokoju.

-Przecież powiedziałem wam, że to jeszcze nie koniec.- Odpowodział mężczyzna.

-Wyjdź stąd.- powiedziła mama patrząc na siwowłosego mężczyznę.-Już wystarczająco Spieprzyłeś mi życie. Wyjdź stąd i nigdy więcej tutaj nie wracaj. Nie chce cię więcej na oczy widzieć. Jesteś dla mnie nikim. Już dawno powinieneś wąchać kwiatki od spodu.

Mężczyzna zrobił krok do porzodu w tym samym momencie, w którym ojciec zagrodził mu drogę do mamy.

-Nawet nie próbuj.- warknął.- Już raz to zrobiłeś, źle się to dla ciebie skończyło. Spróbuj jeszcze raz, a nawet jej prośby nie uratują ci dupy. Od razu wylądujesz w kostnicy. Wyjdź stąd. Daje ci na to minutę, a potem nie ręczę za siebie.

-To jeszcze nie koniec. Ciekawe jak zareagujecie kiedy dowiecie się z kim spotyka się wasz syn.- powiedział mężczyzna i wyminął mnie.

Po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi frontowych. Przeniosłem wzrok na rodziców. Ojciec stał z zaciśniętymi pięściami, a mama miała zamknęły oczy i usta zaciśnięte w wąską linię.

-Alan boję się.- wyszeptała ledwo słyszalnym głosem.

******

Nie wiem czy ktoś poprawiał rozdział jeśli tak to przepraszam, że cię nie oznaczałam ale gubię się w tych korektach. Ale jeśli poprawiałaś rozdział to napisz do mnie na priv, a cię oznaczę.

Drodzy czytelnicy, jesteście najlepsi.

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale już nie dałam rady. Dzisiaj pojawi się jeszcze jeden, z perspektywy Nadii.

Uwielbiam was.

Do następnego.

150 🌟 + 40 💬 = następny rozdział.











Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz