Rozdział 40

16K 1.3K 91
                                    

Z perspektywy Paula.

-Zbiórka w sali konferencyjnej, zaraz po śniadaniu - warknął głośno wychowawca wchodząc na stołówkę.- Wasza czwórka - wskazał na mnie, Matta Scar i Ler.- Dzisiaj wyjątkowo nie zostaje po śniadaniu. Nadrobicie na obiedzie i kolacji.

Odetchnąłem z ulgą. Już myślałem, że się domyślił, że to my. To znaczy, że ja i Matt, bo dziewczyny nie mają z tym nic wspólnego.

-To powiecie wreszcie o co wam poszło?- szepnąłem patrząc to na Matta to na Scar.

-Nieważne.- powiedział Matt, a Scar wzruszyła ramionami i spuściła wzrok.

Dziewczyna od rana jest strasznie przybita, wczoraj nawet pokojami nie chciał się zamienić. Nie wiem co jest grane, ale wiem, że chodzi o coś co zrobił mój brat. Bliźniak wrócił wczoraj do pokoju z rozpiętymi i mokrym spodniami, a do tego jakoś dziwnie się zachowywał. Dosłownie jak nie on. Nawet po alkoholu nigdy mu tak nie odbijało.

-Pogadamy o tym później- powiedziłem wywijając widelcem.

-Przestań -warknęła Ler, a ja spojrzałem na nią pytająco.- Wymachujesz tym sztućcem jakbyś chciał mnie zabić.

-Może chce?- zapytałem i poruszyłem brwiami. Wycelowałem widelec w jej stronę i wykonałem gest jak rzut oszczepem. Brunetka z grzywką, wywróciła oczami i wystawił mi środkowego palca.

-Palec prostytutki jest dla mnie za krótki- powiedziałem teksta z podstawówki.

-Krótkiego to ty masz w spodniach.- odpyskowała.

-Chcesz się przekonać?- zapytałem.

-Nie dzisiaj- odpowiedziała i się wyszczerzyła, a następnie powróciła do jedzenia swojego naleśnika.

Niewiem jak można jeść to świństwo. Bez obrazy dla tych co to lubią. Ale naleśniki są moim zdaniem ohydne. Ja mam parówkę, a dziewczyny naleśniki. Rzygać mi się chce jak je tylko widzę, nie lubię naleśników. Wyjątkiem są parówki z serem i naleśniki w panierce, które robi babcia. One są boskie.

-No więc słucham - powiedział nauczyciel, gdy po śniadaniu wszyscy zajęliśmy miejsca w sali konferencyjnej, którą udostępnił nam właściciel ośrodka.-Macie nam coś do powiedzenia?

Dokładnie przejechał wzrokiem po wszystkich zebranych.

-Jeśli nikt się nie przyzna, każdy poniesie konsekwencje - powiedział przejeżdżając po każdym wzrokiem.

-Proszę pana - odezwała się jakaś dziewczyna z tyłu. Wszyscy obrócili głowę w jej stornę.

-Tak?- zapytał mężczyzna patrząc na nią pytająco z uniesioną brwią ku górze.

-Nie wszyscy wiedzą o co panu chodzi - powiedziała cicho i niepewnie.- Bo jeśli chodzi o ten wybryk wczoraj na zajęciach z rysowaniem to my- powiedziała i wskazała na siebie i kilka osób obok siebie.

-Nie, nie chodzi o to - odpowiedział spokojnie nauczyciel. Wzrok zebranych znów przeniósł się na jego osobę.- Ale skoro się przyznałyście to możecie zamienić naszą wielką czwórkę - tutaj spojrzał na nas.- Wasza kara się kończy - przeniósł wzrok na ta dziewczynę i osoby obok niej.- A wasza zaczyna, zastąpicie ich.

Mimowolnie się uśmiechnąłem. Naprawdę miałem dość tego codziennego sprzątania po naszych śniadaniach, obiadach i kolacjach. Przy niektórych stołach był naprawdę okropny syf i to lekko mówiąc.

-No więc - odezwał się.- Kto to zrobił? Osoby, kotre to zrobiły napewno wiedzą.

Wszyscy siedzieli cicho, nikt nic nie mówił, nie podnosił ręki. Było słychać nawet niektórych oddechu.

-Ty - wskazał na Ler. Wszyscy się na nią popatrzyli. Nauczyciel wykonał gest rękę żeby wstała. Dziewczyna na drżących nogach, zrobiła o co prosił.- Wiesz kto to zrobił. Prawda?

-N...nie p...proszę pana. Ja n...nie w...wiem kto to zrobił.- powiedziała jąkając się. Nie kłamała nie powiedziałem jej kto to wczoraj zrobił. O niczym nie wiedziała i nie wie. Teraz się nawet cieszę, że nie powiedziałem jej o tym, przynajmniej nie musi kłamać.

-Napewno?- patrzył na nią pytająco, brunetka niepewnie skinęła głową, na znak że nie wie.- Siadaj - westchnął.-Skoro nikt nie chce się przyznać. Konsekwencje poniesiecie wszyscy. Kara nie będzie trudna. Codziennie o czwartej pobudka i pięć kilometrów przebieżki. Miał być obóz sportowy, więc pora go zacząć.

Po sali rozległy się jęki i stęki. Wszyscy wydawali się nie chcieć biegać.

-Przyznajcie się!- krzyknął ktoś, a inni go poparli. Wymieniłem spojrzenia z chłopakami, którzy zrobili to razem z nami i pokręciłem głową. Żaden z nas nie chciał się przyznać i się uśmiechali.

W końcu było warto. Rano na śniadanie piątka nauczycieli weszła czerwona jak buraki. Wszyscy się śmiali. Do tego koledzy Daniela puścili plotkę, że widzieli jak nauczyciele mają grupowy seks, co było jeszcze większym powodem do śmiechu.

-Blackowie, Scarlett i Skayler.- usłyszałem głos nauczycielki.- Proszę o pozostanie.

Popatrzyłem na brata. Nie wyglądał na zadowolnego. Wręcz przeciwnie patrzył na Scar jakby chciał jej coś powiedzieć. Ta, natomiast miała spuszczoną głowę i cały czas patrzyła na swoje buty. Od rana jest jakaś przygaszona. Nie mam pojęcia o co im poszło, ale ich konflikt po kilku minutach mi i Ler popsuł humor.

Pół wolnym krokiem ruszyliśmy w stornę nauczycielki.

-Kierownik obozu chce z wami porozmawiać. Mówi, że ma wam coś ważnego do przekazania- odetchnąłem z ulgą już myślałem, że znowu coś przeskrobaliśmy. Tyle,że Scar nic nie zrobiła i Ler też nic nie zrobiła. Przynajmniej taką mam nadzieję. Nie chcę żeby miały problemy.

*****

Rozdział poprawiła: heartsom.

Mamy kolejny.

Następny chyba znów za dwa dni. Zobaczy się.

Zapraszam na Tumblera

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zapraszam na Tumblera.

Linia2001

Wiem, że nie każdemu wyświetla rozdział zaraz po dodaniu go przeze mnie dlatego będę starała się tam pisać kiedy rozdział jest dodany. (Oczywiście jeśli będą chętni.)


Wasza aktywność = następny rozdział.














Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz