Z perspektywy Matta.
-Ktoś mi coś powie?- powtórzyła Ler, przestępując z nogi na nogę. Spojrzałem na rodziców, tata próbował uspokoić mamę, a ona starała się nie denerwować.
Paul już od pół godziny leży na stole operacyjnym. Nie wiem dokładnie co się mu stało, ale wiem, że ma dwa złamania z przemieszczeniem. Dlatego muszą go jak najszybciej operować, aby kości nie potrzebnie nie uciskały na nerwy, żeby dobrze się zrosły, a do tego podali mu masę leków w tym narkozę i przeciwbólowe. Tak przynajmniej słyszałem, a raczej to wyłapałem, gdy doktor mówił rodzicom co i jak. Ale tak się mu spieszyło, że nikt nic nie wiedział za bardzo co się dzieje z Paulem.
-Matt?- powiedziała błagalnie dziewczyna ze łzami w oczach. Spojrzałem na nią ze smutkiem. Otworzyła usta i przyłożyła do nich dłoń, a jej oczy jeszcze bardziej się zaszkliły.- Powiedz mi że on z tego wyjdzie. Błagam cię Matt, powiedz, że on przeżyje.
Nic nie powiedziałem, zamiast tego objąłem przyjaciółkę ramionami i ją do siebie przyciągnąłem. Wtuliła się we mnie i zaczęła płakać.
Stan brata jest stabilny, tak przynajmniej mówił doktor jak przywieźli go do szpitala. Paul był pół przytomny, ale w jakimś stopniu kontaktował. Rękę i nogę złamał z przemieszczeniem, ale mówili, że z tego wyjdzie. W głowę nic się mu nie stało- ale większym pojebem jak jest, nie można już być, zresztą obaj jesteśmy pojebami. Kręgosłup też nie jest uszkodzony, co lekarze uznali za cud przy takim wypadku.
-Wyjdzie z tego- szepnąłem po chwili i pocałowałem ją w głowę, aby dodać jej otuchy.
-Co z nim?- usłyszałem głos ojca, gdy drzwi od sali operacyjnej się otworzyły.
-Operacja udana... tylko... tylko pacjent nie przeżył- powiedział z uśmiechem. Ojciec odetchnął z ulgą, a mama przyłożyła dłoń do ust i wtuliła się mocniej w męża. Ona zapewne też poczuła ulgę. Skayler, odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie, a następnie wybuchnęła płaczem.
-Spokojnie- powiedziałem głaszcząc ją po plecach.
-Jak mam być spokojna?- załkała.- Co to znaczyło?
Wiem, że to nie na miejscu, ale wybuchnąłem śmiechem, gdy dotarło do mnie, że ona odebrała to całkiem inaczej niż powinna.
-Nie śmiej się, tylko powiedz mi co jest grane- powiedziała ocierając łzy, ale kolejne spływały po jej policzkach.
-Nigdy nie słyszałaś tych słów z ust lekarza?- zapytałem przyglądając się jej.
-Rzadko bywam w szpitalu, a już na pewno nie wtedy, gdy ktoś ma tak poważny wypadek.
-Operacja się udała, nie martw się- powiedziałem uśmiechając się.- Z Paulem wszystko powinno być dobrze.
Odetchnęła z ulgą, ale nadal nie przestawała płakać. Drzwi od sali operacyjnej, otworzyły się po raz kolejny, a pielęgniarki wywiozły Paula na łóżku i skierowały się w stronę sali, w której ma być zakwaterowany.
-Możemy do niego wejść?- zapytała mama, gdy kobiety zaczęły wychodzić z sali.
-Pacjent powinien odpoczywać- powiedziała starsza pielęgniarka i odeszła.
-A ja uważam, że obecność rodziny podniesie pacjenta na duchu- powiedziała z uśmiechem pielęgniarka w średnim wieku.- Proszę wejść , ale tylko na chwilę i zachować ciszę.
Skinęliśmy głowami i każdy wszedł do środka. Mama usiadła na krześle obok łóżka syna i złapała dłoń Paula, która była w gipsie. Tata położył rękę na jej ramieniu, z nie odgadniętym wzrokiem patrzył na Paula.
Skayler usiadła na krześle po przeciwnej stronie łóżka, a następnie pochyliła się i złożyła pocałunek na jego policzku, potem złapała jego dłoń i się do niej delikatnie przytuliła.
Ja stanąłem przy końcu łóżka i z góry patrzyłem na brata. Na twarzy miał niewiele obdarć, oddech miał równomierny. Wyglądał jakby spał i w pewnym sensie tak było, tylko że za sprawą narkozy.
-Czy mógłbym z państwem porozmawiać?- do środka wszedł doktor i spojrzał na mamę i tatę. Małżeństwo wymieniło się spojrzeniami i skinęło głowami.
-Zostań tutaj- powiedział cicho ojciec idąc razem z mamą w kierunku drzwi, a po chwili razem z lekarzem opuścili pomieszczenie.
Westchnąłem cicho i znów spojrzałem na brata. Ciekawe jaka będzie jego reakcja, gdy się obudzi, a do tego założę się, że tak szybko z tego gipsu to on nie wyjdzie. Będzie przynajmniej powód do nabijania się.
-Co ci się stało w brew?- usłyszałem cichy głos Ler. Spojrzałem na nią i spostrzegłem, że dziewczyna mi się przygląda.
-Paul- kiwnąłem głową w stronę brata.- Wrócił do domu lekko nawalony i trochę mu odbiło, gdy dotarło do niego, że nie jesteś naszą kuzynką. Uderzył mnie, gdy chciałem mu to wytłumaczyć i zatrzymać go, żeby pogadał z mamą i ze mną.
-A jemu? Jak to się stało?- zapytała przenosząc wzrok na mojego brata.
Westchnąłem cicho i przetarłem twarz dłońmi, a potem przeczesałem palcami włosy i podrapałem się po karku.
-Gdy Paul wybiegł z domu- zacząłem tłumaczyć- mama zadzwoniła po tatę, a on pojechał go szukać. Znalazł go idącego do ciebie. Zaciągnął go do samochodu i chciał przywieść do domu, żeby z nim porozmawiać i przegadać mu do rozsądku. Gdy zatrzymał samochód na światłach Paul uciekł i wpadł pod inny samochód- chciałem coś jeszcze dodać, ale drzwi do sali otworzyły się gwałtownie i do środka weszło kilku mocno nawalonych kolesi. Między nimi dostrzegłem tego, z którym rozmawiała Stella wtedy w lesie. Zacisnąłem ręce w pięści. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się zwycięsko, jako jedyny z grupy wydawał się nie być naćpany.
-Ochrona!- krzyknęła jedna z pielęgniarek.- Proszę stąd wyjść, tutaj może być tylko rodzina pacjenta- powiedziała do grupki stojącej w drzwiach.
-Suń dupę stara krowo- powiedział jeden z nich.
-Przyszliśmy do kumpla- wybełkotał drugi.
-Niech się pani uspokoi, złość piękności szkodzi- powiedział chłopak Stelli wychodząc na przód, a następnie pogłaskał kobietę po policzku.- Przyszedłem brata odwiedzić- dodał patrząc jej w oczy.
Nie wytrzymałem dłużej i rzuciłem się na tego chuja, niech się nawet waży nazywać Paula, swoim bratem. Bliźniak jest moim bratem. Nie pozwolę, żeby ten skurwiel, mieszał się dalej w życie moje i mojej rodziny, to między innymi jego sprawka, że Paul leży teraz w szpitalu. Jemu i Dawidowi, właśnie o to chodziło. Chcieli wszystko zepsuć. Tylko po co i dlaczego?
*****
Rozdział poprawiła: Paulla234.
Jak się wam podoba i co o nim sądzicie?
Pamiętajcie, że wasza aktywność równa się szybciej następny rozdział maratonu.
CZYTASZ
Bliźniacy?!
Teen Fiction"-Piąteczka- powiedziałem do brata, gdy usiadł przy stoliku obok. -No wiadomo.- odpowiedział.- Za to ty zdajesz za mnie historie- powiedział cicho tak żeby nikt nas nie usłyszał. -No problem.- powiedziałem i przybiłem z nim żółwika. Nigdy bym nie po...