Rozdział 44

14.2K 1.1K 68
                                    


Z perspektywy Paula.

Jestem dupkiem, debilem, idiotą, palantem i głupkiem.

Dziewczyna wyznaje mi swoje uczucia, przyznaje się do nich, a ja uciekam.Najpierw mówię, żeby powiedziała, a potem wieje.

Jestem pojebany. No ja się pytam jak tak kurwa można?!

Najpierw sam sobie mówię, że ją kocham i tak łatwo sobie jej nie odpuszczę, a chwilę potem Odchodzę bez słowa, zaraz po tym, gdy ona mówi mi, że coś do mnie czuje.

Z perspektywy Skayler.

Luke, okazał się okropnym dupkiem. Wygląd to nie wszytko. Co z tego, że jest przystojny, skoro jest dupkiem. Liczy się charakter.

Zaledwie po kilku minutach rozmowy z nim, mogłam stwierdzić, że jest strasznie napuszony. Odrazu usiadł obok mnie zaczął nawijać jaki to on wspaniały jest i że nigdy, żadnej dziewczyny nie skrzywdził i nie skrzywdzi.

Już po minucie rozmowy z nim chciało mi się rzygać. A właściwie nie rozmowy, bo to on tylko mówił, mnie do słowa nie dopuścił.

Napuszony narcyz.

Więc nie czekając na resztę jego przemowy o sobie poprostu wstałam i tak jak Paul wcześniej skierowałam się w stronę hotelu, chłopaka zostawiłam samego. Ale z tego co słyszałam, mogłam stwierdzić, że zabardzo sobie nie zdał sprawy z tego, że poszłam bo siedział na pomoście i przez kilka metrów drogi słyszałam jak nawija o tym jak ratował dziewczyny z opresji. Tak już to wiedzę. (Wyczujcie ten sarkazm)

Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Schowałam twarz w poduszce, a z moich oczy zaczęły wypływać łzy.

Chciałam się wygadać Scar ale jej nie było. Od kąd pokłóciła się z Mattem chodzi przygnębiona. Więc nawet lepiej, że jej nie ma, bo gdyby była to bym się jej wygadała i dodała jej tylko problemów.

Usłyszałam pukanie. Podniósłam się z łóżka, otarłam łzy i podeszłam do drzwi. Przekręciłam klucz i je otworzyłam. Zobaczyłam Paula. Wszedł do środka, zamknął drzwi i przygwoździł mnie do nich zanim zdążyłam jak kolwiek zareagować.

Nachylił się nade mną i wpił się w moje usta. Złość na niego od razu mnie opuściła i zastąpiło ją uczucie, to które zawsze mi towarzyszy przy brunecie, gdy mnie dotyka.

-Paul- powiedziałam, gdy się od sobie oderwaliśmy.

-Ciii- powiedział i przyłożył mi palec do ust.

Z perspektywy Paula.

-Ciii- uciszyłem dziewczynę, gdy zaczęła mówić. Przyłożyłem jej palec do ust i spojrzałem jej w oczy.-Przepraszam- szepnąłem.

-Paul- powiedziała cicho.-Nie powinnam była mówić.

-Nie Ler. Dobrze, że powiedziałaś. Przynajmniej wiemy na czym stoimy.

-Paul- powtórzyła moje imię.- My nie możemy być razem. Nasi rodzice są rodzeństwem- w jej oczach pojawiły się łzy.- Jak oni mogą to przed nami ukrywać. Nic nie powiedzieli, a teraz dowiadujemy się o tym od faceta, którego nie znamy.

-Wiem Ler- powiedziałem przytulając ją, dziewczyna wtuliła się we mnie mocno.- Ale nie mamy pewności czy mówił prawdę. Kojarzę go z fotografi w albumie ze zdjęciami mamy. Ale nic więcej. Nie mamy pewności czy to prawda. Może i ten cały Dawid brzmiał przekonująco, ale nie mamy pewności. Najprościej i najlepiej będzie zapytać rodziców...

-Tak jasne- przerwała mi- już to widzę. Wracamy do domu i- zrobiła w powietrzu cudzysłów palcami- mamo tato? Taki facet na koloni mówił mi, że mama Paula i Matta, i tata to rodzeństwo. Czy to prawda?- znów się we mnie wtuliła i dokończyła.-Jak ty to sobie wyobrażasz? Co
zapytasz ich tak prosto z mostu?

-Tak- wzruszyłem ramionami. -Nie widzę w tym nic dziwnego- brunetka odsuneła się ode mnie i spojrzał na mnie jak na idiotę.

-Ciebie do reszty pojebało...

-Pilnuj się- warknąłem. Denerwowała mnie to, że używa takich słów.

-Zamknij się- machnęła ręką.- Wracając do tematu. To że ty masz tak dobre kontakty z rodzicami nie znaczy, że ja też. A ojca to na razie na oczy nie chcę widzieć- ostatnie słowa powiedziła patrząc wszędzie tylko nie na mnie.

-To ma związek z dniem wyjazdu?- zapytałem prosto z mostu.

-Tak- skinęła głową i objęła się rękoma. Potarłem dłońmi jej ramiona, a ona uśmiechnęła się smutno.

-Chcesz o tym pogadać?- zapytałem patrząc na jej twarz mimo że ona nadal na mnie nie patrzyła.

-Ja..ja.. ja sama nie wiem- westchnęła.- Nie do końca wiem o co chodziło. Może ja źle zrozumiałam- wzruszyła ramionami.-Nie mam pojęcia, ale na razie nie chcę taty na oczy widzieć.

-Chcesz pogadać?- powtórzyłem pytanie.

-Nie wiem Paul. Ja nie wiem, nie mam pojęcia co mam robić. Jesteś moim kuzynem...

-Nie mamy pewności- przerwałem jej.- Poza tym jeśli nawet to co z tego. Ja... ja- zacząłem się jąkać. podrapałem się po karku i wziąłem głęboki oddech.- Ja chyba też coś do ciebie czuje- wydusiłem w końcu z siebie.- Dlatego nie chcę wierzyć, że jesteś moją kuzynką, ale tak samo jak w to nie wierzę, tak w to wierzę. Nie chcę żebyś kiedyś czegoś żałowała. Bo jeśli to okaże się prawdą. Nie chce nawet o tym myśleć- pokręciłem głową.



****

Rozdział poprawiła: Karolina.

Mamy kolejny.












Bliźniacy?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz