2.

1.1K 55 1
                                    

Kolejny nudny dzień. Jak zwykle poszłam do szkoły. Za każdym razem, gdy przechadzałam się korytarzem, robiło się cicho. Zero śmiechów, rozmów o tym co będą robić w weekend. Tylko szepty i głupie spojrzenia, jakby nigdy nie widzieli chorego.
Ja już się pogodziłam ze swoim losem. Umrę młodo czy tego chcę czy nie.
Skierowałam się tam gdzie zawsze. Gdzie nikt mi nie przeszkadzał. Do łazienki. Co jakiś czas wchodzą tam grupki dziewczyn, ale tylko na chwilę. Najczęściej, aby poprawić makijaż. Całe szczęście szybko opuszczają pomieszczenie. Nie są to jakieś mega ekskluzywne łazienki. Są brudne, śmierdzą, ale przynajmniej jest tu cisza.
Podeszłam do lustra wiszącego nad umywalką. Spojrzałam na swoje odbicie. Blada cera. Podkrążone i smutne oczy. Spierzchnięte, popękane usta. Potargane włosy. Oto cała ja. Wyglądam jak chodzący trup.
Zadzwonił dzwonek. Szybciej niż mogłam się spodziewać.
Wyszłam z pomieszczenia i znowu na kogoś wpadłam.
- Przepraszam. Nie chcialam. - wyminęłam go.
- To ty? - spojrzałam na niego. To ten sam chłopak co wczoraj. Niemożliwe... - Chodzisz do tej szkoły? Do której klasy?
Wszyscy się na nas patrzyli. Nie lubiłam być w centrum uwagi. Już mniej mi przeszkadzało jak się głupio patrzyli przez moją chorobę.
Wyminęłam go i udałam się do odpowiedniej klasy.
Moje ulubione miejsce na samym końcu pod oknem było wolne. Usiadłam tam, a następnie wyciągnęłam podręczniki od biologii.
Do sali wszedł nauczyciel. Spuściłam głowę i zaczęłam bazgrać w zeszycie.
- Idź usiądź z dziewczyną na końcu. - głos pana Jonesa rozniósł się po sali.
Nawet nie chcę wiedzieć kto ma się dosiąść.
- Znowu się widzimy. Tym razem nie uciekniesz. - usłyszałam znajomy głos po chwili.
Czego on ode mnie chce?
- Macie wolną lekcję. Muszę wypisać dokumenty, a trochę to zajmie. - ogłosił biolog.
Super. Cała lekcja z nieznajomym upierdiwym facetem.

BiałaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz