Od samego rana musiałam się kłócić z Xavierem o plecak. Upierał się, żeby wziąć jeden i oczywiście wygrał.
Najbardziej podczas chodzenia po całej szkole, denerwowało mnie, że wszyscy gapili się na moją szyję. Mówiłam mu, że nie chcę, ale wygrać z nim kłótnię to chyba rzecz niemożliwa.
- Wszyscy się na nią gapią. - szepnęłam, tak żeby tylko on usłyszał.
- Jest piękna. Podziwiają.
- Nie pra...
- Nasza chorowitka się trochę zabawiła.
Nie, nie... Tylko nie ona.
- Masz z tym jakiś problem? - warknął.
- Marnujesz się będąc z nią.
- Mam nieco inne zdanie.
- Robisz to z litości?
- Mnie nigdy nie jest nikogo szkoda. Nauczyłem się, nie zwracać na innych uwagi i nie okazywać litości, bo to w życiu wcale nie pomaga.
- Niemożliwe.
- Czemu tak uważasz?
- Każdemu kogoś szkoda, nawet...
- Nawet tobie? Przecież wiesz gdzie przebywałem. Można się tam wiele nauczyć. - stwierdził, po czym spojrzał w moją stronę. - Musimy iść, Alison. Mamy coś ważnego do zrobienia.
Pociągnął mnie za sobą.
- Gdzie idziemy? - spytałam.
- Do łazienki.
Że co?!
- Po co?
- Domyśl się, Księżniczko.

CZYTASZ
Białaczka
Roman d'amourZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.