19.

677 33 0
                                    

Mijały dni, godziny, minuty, a my robiliśmy coraz więcej rzeczy. Przy nim odżywałam. Nawet lekarze to zauważyli jak byłam na badaniach kontrolnych. Powiedzieli, że moje wyniki nigdy nie były tak dobre.
Spotykałam się z nim codziennie. Mama to zaakceptowała. Ojczym mniej, ale od tamtej pory co uciekłam, więcej mnie nie uderzył. Pewnie mama mu powiedziała, że Xav przebywał w więzieniu. Zawsze trzymał się zdala od kłopotów.
Usiadłam na parapecie okna i podwinęłam rękaw. Goiły się. Gdybym zrobiła choć jedną nową, to by już w ogóle nie odstępował mojej osoby na krok. Pilnował mnie.
Dzisiaj nie mógł przyjść z "powodów osobistych".

Nareszcie sobota. Od samego rana siedziałam i czytałam książkę. Obiecałam mu, że to zrobię. Podobno jego ulubiona.
Dzień mi minął tak jak zawsze, czyli tak jak przed poznaniem Jego.
Wybiła dziewiętnasta, a Jego nadal nie było. Miał przyjść. Postanowiłam do niego pójść.
- Mamo idę do Xaviera!
- Tylko nie wracaj za późno! Góra dwudziesta pierwsza! W ostateczności w pół do dziesiątej!

Zapukałam. Nie było słychać żadnych dźwięków. Nie ma go?
Spojrzałam na drzwi. Xav, potrzebuję się z tobą zobaczyć... Poczuć jak mnie przytulasz. Potrzebuję cię...
Drzwi otworzyła jakaś dziewczyna. Ładna... I była w samym ręczniku... (W mediach jest jak ją sobie wyobrażam.)
- Hej, ty jesteś? - spytała.
- Bonnie. P-przyszłam do Xaviera.
- Jestem Amanda. On bierze prysznic. Chcesz poczekać?

BiałaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz