Ktoś potrząsnął moim ciałem.
- Nie chcę. - wymruczałam.
- Wstawaj, młoda damo. Spóźniasz się do szkoły. - oznajmił poważnie ojczym.
Czekaj... Skoro on tu jest, to gdzie się podział Xavier? Otworzyłam oczy i szybko spojrzałam w bok. Nie było go. Usiadłam.
- Szukasz kolegi? - popatrzyłam na niego zakłopotana. - Jest na dole.
- Już nie.
Do pokoju wszedł chłopak z tacką, po czym znajdując sie przy mnie, złożył na ustach soczystego całusa.
- Zjedz i jedziemy.
Kocham jak robi mi śniadanie. Dzisiaj przygotował placki z polewą karmelową i sok pomarańczowy. Przecież u nas w domu nigdy nie ma soku pomarańczowego!
Tylko dlatego, że Logan ma uczulenie. Kupiłam łyk.
- Mmmm... pyszny.
- Wiem, że go lubisz. Dlatego specjalnie wstałem wcześniej i poszedłem do sklepu po pomarańcze.
- Ty sam... - zawsze mi przerywa.
- Tak. Wcinaj, spieszy się nam.

CZYTASZ
Białaczka
RomanceZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.