Otworzyłam drzwi kluczem. Zdjęłam spokojnie buty i ruszyłam dalej.
- Cześć, mamo. - ucałowałam kobietę w policzek i poszłam do swojego pokoju.
Odłożyłam plecak obok biurka. Zdjęłam bluzę. Bandaż nadal oplatał moje przedramiona. Westchnęłam i przygotowałam książki na jutro. Dobrze, że nie ma sprawdzianu.
Wzięłam z szafy świeżą bieliznę i weszłam pod prysznic. Powinnam przygotować nową partię do Xaviera. Wczoraj zurzyłam ostatnią. Zastanawia mnie co robi, kiedy mnie nie ma.(Xavier)
-Chodź tutaj! Jesteś mi winien kasę! - krzyknąłem.
- Nie mam wszystkiego, mógłbym się postarać skombinować coś na za miesiąc, ale mam kobietę w ciąży do wykarmienia. Zrozum. - bronił się.
- O ile dobrze pamiętam, jesteś mi winien pięć. Ile masz?
- D-dwa i pół, proszę obiecuję, że wszystko spłacę.
- Daj mi dwa.
Pobiegł gdzieś i zaraz wrócił z grubym rulonikiem banknotów.
- Z-zastanowiłeś się co pomyśli twoja dziewczyna, gdyby dowiedziała się, co robisz ludziom, jak nie oddają Ci dłużej pieniędzy?
- Moja narzeczona. - otworzył szeroko oczy. - Co ja niby takiego robię? Tylko sie przypominam. Pamiętaj jeszcze trzy.
Odszedłem.(Bonnie)
Umyta, wysuszona i przebrana wskoczyłam pod kołdrę. Zaczęłam myśleć o moim dzieciństwie. Pamiętam małą dziewczynkę, która biegała z uśmiechem na twarzy po podwórku. Nie wiedziała, co ją czeka w przyszłości.
Była taka szczęśliwa.
W wieku piętnastu lat miałam chłopaka. Był draniem. Gdy tylko znalazłam się w szpitalu, zostawił mnie.
Leżę trzeci dzień w czterech, białych ścianach. Robią mi różne badania. On nadal nie przyszedł. Zastanawiałam się czemu. Ktoś otworzył drzwi. Popatrzyłam i od razu usiadłam.
- Kevin! Wreszcie przyszedłeś! - ucieszyłam się.
- Tak. - odparł sucho.
- Coś się stało?
- Przykro mi, Bonnie. Nie mogę być z kimś kto jest chory. Nie dałabyś mi rady. Zawsze zostawałabyś w tyle.
Nie rozumiałam.
- J-jak to? Wiesz co mi jest?
- Zaraz przyjdą ci powiedzieć.
- Och, przyniesiesz mi jutro lekcje?
- Źle mnie zrozumiałaś. Już nigdy się nie zobaczymy. Postanowiłem wyjechać. - łzy pociekły mi po policzkach.
- Nie zostawiaj mnie. Dam radę z wszystkim co wymyślisz. Kocham cię.
- Żegnaj.
Nie będę już przez niego płakać. Był zwykłym osiemnastolatnim idiotą. Chciał mnie tylko wykorzystać. Xavier jest inny.
Usłyszałam dźwięk otwieranego balkonu.Miłego czytania,🐻.

CZYTASZ
Białaczka
RomanceZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.