Ten czas szybko leci. Dopiero co był kwiecień, a zaraz koniec roku.
Do tej pory dziwię się, że Xavier mógł chodzić do szkoły tylko dwa i pół miesiąca i zaliczył rok.
Mówił, że nauczyciele postawili warunek, że musi wszystko napisać. Każdy sprawdzian, kartkówke, pracę domową. Nie wiem kiedy on to zrobił. Cały czas był ze mną. Prawie. Miał w każdym razie mało czasu. Przynajmniej spełnia swoje marzenia. Chciał skończyć szkołę i to robi. Ma jeszcze trzynaście dni.
Siedzimy u niego i pomagam mu zrobić matematykę i plastykę. Pierwszy raz widzę, jak coś odrabia.
Śmieszą mnie jego starania.
- Pierwiastek z dwudziestu siedmiu dodać pierwiastek z dwustu czterdziestu trzech to jest? - spojrzał na mnie jak na idiotkę. - No łatwe! Ostatni przykład i zaczniemy robić plastykę.
- Nie wiem. Nigdy sobie nie radziłem z pierwiastkami.
- Zrób tak jak ci powiedziałam.
Zaczął rozpisywać.
- Dwanaście pierwiastków z trzech? - spojrzał błagalnie.
- Widzisz? To łatwe. - pocałowałam nie ogolony policzek.
- Zróbmy tę plastykę. Jaki temat?
- Narysować ulubioną postać z bajki lub filmu. Pomóc ci?
- Nie, z tym sobie sam poradzę. Poczytaj książkę do końca. Zostało dwadzieścia stron.
- Skoro tak uważasz.Minęła godzina, a on nie chce mi pokazać tego co zrobił.
- Prawie skończyłem, uspokój się i poczekaj kilka minut.
- Nudzi mi się od czterdziestu minut! - nie odezwał się. - Będziesz mnie olewać? - odwrócił się.
- Skończyłem. Możesz zobaczyć.
Podeszłam i doznałam szoku. Narysował na oko prosty rysunek, bo jakąś scenkę z Kubusia Puchatka, ale na niósł cienie i wystarczył mu ołówek, żeby odwzorować wszystko co było w kolorach. Nawet ja bym tak tego nie narysowała.
- Nie podoba ci się?
- Nie podoba? To jest śliczne. Nie wiedziałam, że rysujesz i czemu akurat to?
- Czasami. Plus tylko tę bajkę znam. Jeszcze dwie inne kojarze, ale niestety nie wiele pamiętam.
- Jak to?
- Nie miałem za ciekawego dzieciństwa. Ojciec pił, a matka się go bezgranicznie słuchała. Moja siostra zamieszkała z ciotką i wyszła na ludzi, a ja... Sama widzisz. Telewizję mogłem oglądać tylko jak nikogo nie było w domu. Resztę czasu sie uczyłem i czytałem. Później zaczęły się narkotyki, dziewczyny, bójki, aż jednego wieczoru byłem nieuważny i mnie złapali. - przeniósł się pod niewielkie okno. - Rodziców nie było na rozprawie, nawet nie wiem czy żyją i nie chcę wiedzieć.
Owinęłam ramiona wokół jego brzucha i się przytuliłam.
- Przykro mi.
- Mi nie. Kończę szkołę. Mam wspaniałą dziewczynę, ale to się niedługo zmieni.Wczoraj się nie udało dodać, bo 'umierałam' z powodu okropnego bólu brzucha, ale za to dzisiaj trochę dłuższy.😉

CZYTASZ
Białaczka
RomanceZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.