58.

391 22 0
                                    

Bonnie

Przebudziłam się, bo coś mnie upijało w pupę. Mruknęłam i lekko się poruszyłam. cholernie twarde coś. 

Obróciłam głowę. 

- Xav.- wyszeptałam. - Xavier. - powiedziałam głośniej. 

- Co? - och, ten jego zaspany, seksowny głos. 

- Wbijasz mi się.  

- Hm? - zdziwił się, a ja się ponownie poruszyłam. - Och, przepraszam. 

- Mógłbyś to czasem powstrzymać. Codziennie to samo, a tu jest wyjątkowo ciasno. 

- Przy Tobie nie da się tego powstrzymać. - przyłożył usta do szyi i zaczął ssać. 

- Nie. - zaprotestowałam. - Mama, może wejść.

- Poszli wczoraj do domu. Powiedziała, że przyjdzie jakoś na obiad i przyniesie ci najpotrzebniejsze rzeczy. - wrócił do tego co robił. 

- Dobra, ale teraz musisz coś z tym zrobić. - ruszyłam tyłkiem. 

- Tylko ty możesz mi pomóc. - wymruczał. 

- O nie! Jesteśmy w szpitalu! 

- Wiem, ale zamknę drzwi. - przekonywał. - Kilka ruchów. - pokręciłam głową. - Proszę. Obiecuję, że będzie ci przyjemnie jak nigdy. 

- Ty myślisz tylko o jednym, nawet jak mam poważny nawrót choroby.

- Słońce, nie ma co myśleć o chorobie. Ja nie myślę o niej, chcę cię uszczęśliwiać.

- Właśnie widzę. 

- Nie można myśleć tylko o tym cholerstwie. Już wystarczająco Cię niszczy. Musisz korzystać z życia, które ci zostało. 

Patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami i wręcz widziałam jak walczy ze sobą, żeby się nie rozpłakać. Tak bardzo mu zależało.. 

- Nie daj się prosić, maluchu. wiem, że chcesz. - rzucił, ocierając się o moją szyję nosem. Wszystko robił tak cholernie zmysłowo. 

- Ugh! Zawsze masz  rację. Rób co chcesz, zanim się rozmyślę. 

Na jego usta od razu wszedł szeroki uśmiech, w którym pokazał swoje białe zęby. 



BiałaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz