Bonnie
Przebudziłam się, bo coś mnie upijało w pupę. Mruknęłam i lekko się poruszyłam. cholernie twarde coś.
Obróciłam głowę.
- Xav.- wyszeptałam. - Xavier. - powiedziałam głośniej.
- Co? - och, ten jego zaspany, seksowny głos.
- Wbijasz mi się.
- Hm? - zdziwił się, a ja się ponownie poruszyłam. - Och, przepraszam.
- Mógłbyś to czasem powstrzymać. Codziennie to samo, a tu jest wyjątkowo ciasno.
- Przy Tobie nie da się tego powstrzymać. - przyłożył usta do szyi i zaczął ssać.
- Nie. - zaprotestowałam. - Mama, może wejść.
- Poszli wczoraj do domu. Powiedziała, że przyjdzie jakoś na obiad i przyniesie ci najpotrzebniejsze rzeczy. - wrócił do tego co robił.
- Dobra, ale teraz musisz coś z tym zrobić. - ruszyłam tyłkiem.
- Tylko ty możesz mi pomóc. - wymruczał.
- O nie! Jesteśmy w szpitalu!
- Wiem, ale zamknę drzwi. - przekonywał. - Kilka ruchów. - pokręciłam głową. - Proszę. Obiecuję, że będzie ci przyjemnie jak nigdy.
- Ty myślisz tylko o jednym, nawet jak mam poważny nawrót choroby.
- Słońce, nie ma co myśleć o chorobie. Ja nie myślę o niej, chcę cię uszczęśliwiać.
- Właśnie widzę.
- Nie można myśleć tylko o tym cholerstwie. Już wystarczająco Cię niszczy. Musisz korzystać z życia, które ci zostało.
Patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami i wręcz widziałam jak walczy ze sobą, żeby się nie rozpłakać. Tak bardzo mu zależało..
- Nie daj się prosić, maluchu. wiem, że chcesz. - rzucił, ocierając się o moją szyję nosem. Wszystko robił tak cholernie zmysłowo.
- Ugh! Zawsze masz rację. Rób co chcesz, zanim się rozmyślę.
Na jego usta od razu wszedł szeroki uśmiech, w którym pokazał swoje białe zęby.

CZYTASZ
Białaczka
RomanceZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.