Jego głowa opadła delikatnie na mój brzuch.
Otworzyłam oczy.Wreszcie się udało. Popatrzyłam na niego, tak żeby się nie poruszyć. Płakał. Mój kochany kryminalista płakał.
- Xavier. - wymówiłam z trudem. Miałam strasznie sucho w ustach.
- Bonnie? Jeju, obudziłaś się. - przytulił mnie. - Tak bardzo cię kocham.
- Wody. - szepnęłam.
Podał mi pośpiesznie butelkę z szafki.
- Z kim pan rozma... O obudziła się pani. Odsuń się. - powiedziała niegrzecznie do chłopaka. - Wiesz jaki dziś dzień?
- Wydaje mi się, że czwartek.
- Chcesz coś do jedzenia? Nie jest tu najlepsze jedzenie, ale lepsze to niż nic.
- Jakbyś mógł.
Wyszedł, a ona zaczęła mnie oglądać.
- Jak możesz chodzić z kimś takim? - spytała.
- Jakim?
- Kryminalistą i zboczeńcem.
- Nie ładnie tak kogoś osądzać, jak się go nie zna. W rzeczywistości jest kochanym i romantycznym chłopakiem.
- Molestował bezbronną dziewczynę. Podobno do ciebie też się dobierał.
- To wszystko to kłamstwo. Znam całą prawdę, a mnie nie tknie dopóki mu nie pozwolę, zgadza się? - gwałtownie się odwróciła.
- W zupełności, Księżniczko. - podał mi kanapkę. - Najładniej wyglądała. - pocałował mnie. - Jedz. Coś zaplanowałem, jak już stąd wyjdziesz. Musisz mieć siłę. Inaczej nie dasz mi rady.
- Jesteś obrzydliwy. Nic ci nie zrobi, tak? Nie mów, że nie ostrzegałam.
Opuściła pomieszczenie.
- O co jej chodziło?
- Myślała, że chcę cię wykorzystać.
Prawie wyplułam kanapkę, którą miałam w ustach. Powiedział to tak jakby dla niego nie było to nic nowego...
- Ta dziewczyna u ciebie... - zaczęłam i nie było mi dane dokończyć.
- Wszystko ci wyjaśnię, tylko błagam, nie zostawiaj mnie. Ja nie...
- Hej! - popatrzył mi w oczy. - Wiem.. Wiem, że to była twoja siostra.
- S-skąd?
- Słyszałam jak rozmawiałeś z moją mamą.
- To jak wpychała we mnie jedzenie też? Zmusiła mnie, żebym cokolwiek zjadł.
- Kawałek. Akurat wtedy się przebudziłam..? Chyba tak to można nazwać.
- Dobrze. Ty też jedz. No już. - patrzył na moją rękę. - Albo najpierw posuń się i daj mi do ciebie wejść.
Przesunęłam się jak najbardziej mogłam, po czym on się wpakował i mnie przytulił do swojej klatki piersiowej. Oparł brodę na czubku mojej głowy.
- Nigdy więcej mi tego nie rób. Powiedziałaś, że już wszystkie mi oddałaś, a ja znajduję cię zakrwawioną na podłodze.
- Jedna się ostała.
- Wiedziałaś dokładnie gdzie się znajduje. To było twoje koło ratunkowe jakbyś nie wytrzymała.
- Xav, wiesz, że bym tego nie zrobiła, dopóki byś mnie nie zostawił, prawda? Ale ta dziewczyna, była w samym ręczniku. Myślałam...
- Cśśśś... Nigdy więcej tego nie zrobisz, bo ja się nigdzie nie wybieram.
- Ápropo. - wyciągnęłam rękę spod kołdry i na nią spojrzałam. Zabandażowana. Chciałam odwinąć, ale mnie powstrzymał.
- Zostaw. W każdej chwili może wejść ta zołza i będę miał już przesrane za to, że jestem z tobą w jednym łóżku.
- Chcę zobaczyć. - przekonywałam.
- Chcę dla ciebie wypis ze szpitala.
- Chcę twoją książkę.
- Chcę przytulaska. - przytuliłam go.
- Chcę całusa. - pocałował mnie.
- Chcę ciebie. - szepnął mi do ucha, a ja czułam jak rumieniec wkrada się na policzki.
- Słodko razem wyglądacie. - powiedziała jakaś dziewczynka.
- Dziękujemy, Słonko. - powiedziałam, a ona uciekła.

CZYTASZ
Białaczka
RomanceZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.