Nie wierzę, że mnie do tego namówił! Dobrze, że nikogo nie było.
- Nie dąsaj się na mnie, proszę. - powtarza to od rana, a ja się nie odzywam. - Powiedz coś. Męczysz mnie od pierwszej lekcji. Mieliśmy nadrabiać. Zresztą nie mów, że ci się nie podobało. - trąciał mnie nosem.
- Patrz na drogę.
- Coś więcej, proszę. Lubię kiedy do mnie mówisz.
- Zwłaszcza jak krzyczę twoje imię, co?
- Wiem, że ci sie podobało. - przejechał czubkiem języka po szyi.
- Patrz na drogę. - ostrzegłam go.
- Czemu jesteś taka wkurzona?
- Co by było gdyby ktoś wszedł?! Pomyślałeś o tym? Ktoś mógł mnie usłyszeć! Wiesz jak to mogło wyglądać?! Klęczałeś przede mną, a ja...
Zjechał na pobocze, po czym mnie przytulił.
- Zostaw mnie!
- Przepraszam. Nikt by nie wszedł, bo zabrałem woźnej klucz i zamknąłem drzwi. Nikt cię nie słyszał, bo byłaś cicho. Tak, lubię moje imię w twoich ustach. Przyznaj, że ci się podobało.
Patrzyłam na niego z poczuciem winy. Krzyczałam mu prosto w twarz, a on o wszystko zadbał.
- Powiesz coś czy kolejne godziny mam cierpieć?
- No bo... Tak jakby... Osądziłam cię, a ty... - popatrzył karcąco. Nie chciał, żebym go przepraszała. - Ech, podobało mi się.
- Wiedziałem. - uśmiechnął się z satysfakcją i ruszyliśmy dalej.

CZYTASZ
Białaczka
RomanceZrzuciłam na ziemię jedyny materiał, który okrywał moje ciało. - Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.