33.

496 29 0
                                    

Zachwiałam się. Podeszłam do łóżka i usiadłam. Tylko nie teraz.

- Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.
- Tak, tylko... dałbyś mi szklankę wody?
Po chwili z nią był. Wypiłam.
- Dziękuję. - wstałam. Żadnych zawrotów. - Już wszystko dobrze.
- Nie strasz tak. - pocałował mnie.
- To co dzisiaj robimy? Mogę u ciebie zostać. - zmieniłam temat.
- Co powiesz na uczczenie naszych zaręczyn? - wyszczerzył zęby.
- Możemy kiedy indziej? Masz jeszcze coś do zrobienia lub inną książkę?
- Hm. Mam do napisania coś tam z biologii, a książkę jeszcze jedną. Zaraz ci dam.
Podszedł do szafki nocnej i wyjął, czarną grubą książkę. Podał mi ją.
- Masz. Szybko się ją czyta i w twoim przypadku można się poduczyć. - puścił oczko.
- Pocałunek ciemności? Sama ją ocenię.

Minęły trzy godziny, a ja nie mogę się oderwać od 'lektury'. Laurell K. Hamilton mnie oczarowała.
Xavier próbował mnie oderwać, ale na niego nakrzyczałam. Od tamtej pory coś bazgroli w jakimś starym zeszycie.
Podniosłam wzrok z nad książki. Nasze spojrzenia się spotkały. Odwrócił się, a ja wróciłam do mojego wcześniejszego zajęcia.
Po dziesięciu minutach zawisł nade mną. Nie odezwał się, po prostu patrzył na książkę.
Dokończę ten rozdział i ją odłożę. - obiecałam sobie.
"(...) Doyle jednak tak długo nie wychodził z łazienki, że w końcu zmorzył mnie sen. Ostatnią rzeczą jaką słyszałam, był odgłos suszarki do włosów. Nie słyszałam już, jak wychodził z łazienki. Po prostu następnego dnia obudziłam się, a on stał nade mną z gorącą herbatą w jednej ręce i naszymi biletami na samolot w drugiej. Nie miałam pojęcia, czy zrobił użytek ze śpiwora ani czy w ogóle spał."
Złapał w zęby płatek mojego ucha, a ja zamknęłam książkę.
- Na dzisiaj chyba skończyłam.
- Chyba? Przeczytałaś trzysta dwie strony.
- Cicho. - pocałowałam go w policzek. - Wyglądasz seksownie z kilkudniowym zarostem.
- Kiedy go nie mam, nie jestem?
- Chodź spać.
Po pięciu minutach leżeliśmy rozebrani do bielizny w łóżku i się przytulaliśmy.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie. - stwierdził.
- Jesteś. Daj buziaka. - nadstawiłam policzek.
- Nie.
- Jak to?! - powiedziałam oburzona.
- Tak to. - uśmiechnął się.
Odwróciłam się plecami i udawałam obrażoną.
- Skarbie, chciałem się z tobą podroczyć. Spójrz na mnie.
- Nie. Odmówiłeś mi buziaka.
- Dam tyle ile sobie wymarzysz, ale spójrz na mnie. - zrobiłam to.
- Jeżeli jeszcze raz mi tak zrobisz to się nie odwrócę.

BiałaczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz