22.

32.9K 2.2K 518
                                    

* niesprawdzony jak zawsze :)

Luke

- Luke...gdzie jest mój plecak? - pyta mnie Harry siadając na zimnym parapecie. Po jego ostatnim numerze mam teraz wrażenie, że zaraz otworzy te okno i skoczy na ten twardy beton z jebanego siódmego piętra. Wątpię czy to też by przeżył...

- Jaki plecak? - pytam nie mając pojęcia o czym on wogóle mówi.

- Czarny. Był w łazience, przywiozłeś go? - pyta ponownie lekko zdenerwowany.

- Nie widziałem go nawet. - mówię zgodnie z prawdą. - Co tam było? -pytam zaciekawiony.

- Nic co powinno Cię interesować. - odpowiada nie racząc nawet spojrzeć w moją stronę.

- Okej? - mówię niepewnie zerkając na niego jak na kogoś kompletnie obcego. Siedzę tu już na zmianę z Lea odkąd tu wylądował, a on nie raczył nawet podziękować, albo wykazać jakiego kolwiek gestu wdzięczności. Nie poznaję go i szczerze tęsknię za Harrym który był szaleńczo zakochany w Kendall...tylko, że ona była fikcją. To Skarlett jest realią. Oboję się daliśmy wplątać w jej sidła i oboje jak naiwne szczeniaki ją pokochaliśmy. Jednak wszyscy wiedzieli, że jednak Harry i ona są dla siebie stworzeni, ponieważ byli podobni na swój dziwny, chory sposób.  A co do jej tajemnicy to nie winie jej, ponieważ miała naprawdę dobry powód.

Mimo, że to wszystko miało być z jej strony zemstą to wszyscy wiemy...poza Harrym, że ona naprawdę poczuła do niego coś prawdziwego i to nie była nienawiść.

- Która godzina? - pyta w pewnym momencie przerywając chwilę ciszy.

- Za kwadrans, równo szesnasta. - odpowiadam mu zerkając na zegarek.

- To ja się zwijam. - stwierdza brunet pakując rzeczy do torby. Pojebało go?

- Żartujesz sobie? Musisz leżeć! - informuję go zdenerwowany wyrywając mu kawałek materiału, który zapewniał.

- Nic mi nie jest. - mówi pewny siebie wywracając oczami.

- Zachowujesz się jak dziecko. - stwierdzam zgodnie z prawdą, gdy zarzuca torbę na ramię.

- Najwidoczniej nim jestem. - mówi patrząc swoimi szarymi oczami w moje błękitne. W nim całym jak zarówno w jego tęczówkach widać i czuć jedynie cholerną pustkę.

Jest taku uparty, że chyba jedynym wyjściem byłoby przypiąć go do tego łóżka, ale nie ma zamiaru się z nim teraz ciągać.

- Wybierasz się gdzieś? - pyta Lea która w momencie kiedy Harry podchodzi do drzwi, zjawia się w sali.

- Do domu. Muszę się spakować. - oznajmia jej spokojnie brunet.

- Lea proszę powiedz mu coś. - błagam ją z bezsilnością.

- Myślę, że on już podjął decyzję. - mówi zawiedzionym głosem moja siostra.

- Dzięki za zrozumienie. To ja spadam. - mówi chłopak, a następnie wychodzi szybkim krokiem.

Lea

- Harry...zaczekaj! - krzyczę biegnąc ostatnimi siłami za chłopakiem. Dalej nie mogę się przyzwyczaić do faktu, że biegam, to męczące, ale i cudowne. Winda zamkneła się gdy byłam wręcz pod drzwiami, więc byłam skazana na schody. - Nie chcemy być twoimi wrogami. Dla mnie jesteśmy jak rodzina! Proszę Cię nie pozwól, abyśmy wrócili do stanu sprzed dwóch lat. - błagam go ze łzami w oczach przytulając się do jegi klatki piersiowej.

- Lea...- jęczy zmęczonym i ochrypłym głosem brunet gaszcząc mnie po plecach.

- Obiecaj, że... - zaczynam, ale mój przyjaciel nawet nie dał mi możliwości dokończyć.

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz