44.

23.1K 1.6K 668
                                    

Przepraszam, że rozdział nie pojawił się w weekend!

Dedykuję go dziewczynie, która pod ostatnim rozdziałem śpiewała "wlazł kotek na płotek".

Przy okazji dziękuję osobom które gwiazdkują, komentują i czytają moje ff bardzo chciałabym was mocno uściskać, spotkać i razem pofangirlować <3

#pisanybezweny
#niesprawdzonyjakzwykle
#nudny

***

Wczoraj, gdy tylko zszedłem z dachu miałem wątpliwości co do tego czy dobrze zrobiłem zostawiając Skarlett samą, zalewającą się łzami. Nie spodziewałem się, że ten frajer znaczy dla niej na tyle dużo, że kłótnia z nim wywoła u niej taką reakcję.

Ale przecież dziewczyny tak mają prawda? Potrzebują czasem chwili samotności, aby popłakać, czasem nawet bez powodu. Tak są skonstruowane i to się raczej nie zmieni.

Tylko, że ona nie jest taka sama jak inne dziewczyna i doprawy ciężko ją rozgryść.

Mimo wszystko widok płaczącej brunetki złamał mi serce. Z mokrymi policzkami wygladała dokładnie tak samo jak dwa lata temu, w momencie gdy przepraszała zarówno mnie jak i Luke'a po swoim upadku ze schodów.

Gdybym jej wówczas wybaczył ta cała sytuacja nie miałaby miejsca. Nie wyjechałaby, a może nawet bylibyśmy parą. Źle zrobiłem reagując tak gwałtownie na prawdę, która byl a nieunikniona.

Wczoraj po tym jak zostawiłem dziewczynę udałem się do pobliskiego hotelu, aby zjeść i poprostu odpocząć. Resztę dnia gapiłem się w sufit nieustannie zastanawiając się nad tym co ona czuje.

O dziewiątej rano ogarnąłem się i udałem się do akademika, aby zobaczyć dziewczynę dla której wogóle jestem w tym oto mieście.

Zapukałem kulturalnie do drzwi szczerze licząc, że otworzy mi je szeroko uśmiechnięta dziewczyna, a na jej twarzy nie będzie śladu wydarzeń wczorajszego dnia.

Jednak zawiodłem się, ponieważ drzwi otworzyła mi przyjaciółka Skarlett...Mackenzi.

- Znowu ty? - westchneła dziewczyna równocześnie wywracając teatralnie oczami na co szeroko się uśmiecham. Jej entuzjazm jest wręcz zaraźliwy!

- Cześć, jest Sky? - pytam ignorując jej zachowanie i próbuje wejść do środka co jednak brunetka mi utrudnia stojąc tuż przede mną.

- Tu jej nie ma. - oznajmia dziewczyna próbując zamknąć drzwi tuż przed moim nosem jednak szybko jej to uniemożliwiam.

- A więc gdzie jest? - pytam podchodząc bardzo blisko niej przez co wykonuje kilka kroków do tyłu. Jestem pewien, że za moment powie mi wszystko co chciałbym wiedzieć.

- Myślę, że powinneś dać jej spokój i... - zaczyna po westchnięciu brunetka na co się szeroko do niej uśmiecham szczerze chcąc jej przypierdolić.

Czemu każdy nalega, abym zostawił Skarlett w spokoju?! Do jasnej cholery... zmieniam się! Nie zrobię jej krzywdy, ze mną będzie bezpieczna i mam nadzieję szczęśliwa.

Czy nikt nie rozumie, że nie potrafię tak poprostu jej zostawić?! Że ją kurwa chyba kocham?!

- Zapytam jeszcze raz. Gdzie. Ona. Jest. - syczę przez zęby każde słowo niebezpiecznie przypierając dziewczynę do ściany. Spokojnie ludzie, panuję nad sytuacją i emocjami. To tylko strategia, a nierówny oddech Mack świadczy o tym, że jest ona jak najbardziej skuteczna.

- W kawiarni obok. - oznajmia z wyraźnym przerażeniem w oczach. Na jej słowa uwalniam ją tym samym dając przestrzeń do oddechu.

- Dzięki. - rzucam w momencie gdy wychodzę na poszukiwania Skarlett.

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz