Dzień dobry! Przepraszam na spuźnienie! To jednak słaby pomysł z tym "co piątek"...załóżmy, że będzie co weekend, ale zrozumcie, że czasem natłok zajęć, albo brak pomysłów nie pozwoli mi nic opublikować.
Pozdrawiam TeamPudzian :)
***
- Jak mnie po tym głowa napierdala... - jęczę z powodu tego cholernego, narastającego bólu, pocierając nieustannie skronie. Chyba szczerzę liczę, że ta czynność w niewyjaśnionych okolicznościach mnie uzdrowi. Gdybym spaliła więcej tego chujostwa to pewnie nie potrafiłabym nawet myśleć racjonalnie.
- Przejdzie Ci, to normalne. - informuję mnie uprzejmie Harry jakby był jakimś ogromnym znawcą podanej mi marihuanny. Ah tak zapomniałam...przecież jest.
- Miła odpowiedź jak na Ciebie. - stwierdzam zauważając różnicę między jego wcześniejszymi wypowiedzeniami. - Spodziewałam się czegoś ostrzejszego. - mówię zgodnie z prawdą myśląc, że chłopak w momencie gdy ma okazję zmieszać mnie z błotem...poprostu to zrobi.
- Nie przyzwyczajaj się. - mówi z uśmiechem brunet i siada pod ścianą kilka metrów od okupowanego przeze mnie łóżka i zaczyna delikatnie uderzać tyłem głowy o ścianę. Mam wrażenie, że fakt dzielenia czasu i przestrzeni ze mną nie jest dla niego zbyt przyjemne.
- Nawet nie zamierzałam. - odpowiadam mu zgodnie z prawdą, ponieważ zdaję sobię sprawę, że ta jego nagła grzeczność jest tylko chwilowa.
- Która wogóle godzina? - pytam nie widząc żadnego zegara w pomieszczeniu. Czuję się jakbym była zamknięta w jakieś klatce od dobrych kilku dni.
- Za kwadrans północ. - odpowiada Styles zerkając na zegarek na swoim nadgarstku.
- Zajebiście kurwa. - syczę wściekła wstając z tego niesamowicie wygodnego, białego łoża. Poszłabym spać, ale to nie mój dom!
- Luke... - wyjękuje jego imię, a już po chwili słyszę kroki po długiej stronie drzwi.
- Tak?
- Wypuścisz mnie? - pytam z nadzieją choć dobrze wiem, że jest ona jedynie matką głupich. No, ale co szkodzi spróbować?
- Nie. - stwierdza krótko czym mnie w żadnym stopniu nie zadowala.
- To się pieprz. - mruczę uderzając w drewniane drzwi. - Nie wytrzymam tu kolejnej godziny... - oznajmiam zgodnie z prawdą. Każda, kolejna minuta tu spędzona to jedynie strata czasu, który mogłam wykorzystać lepiej...na przykład na sen. - Masz jakiś pomysł? - pytam bruneta będąc już bezsilna.
- Możesz skoczyć. - oznajmia chłopak pokazując mi drzwi balkonowe.
- A pomysł, który mnie nie zabije? - pytam ponownie, że może okaże na tyle serca i wskaże mi drogę ucieczki.
- Ale mi się podoba ten. - stwierdza szczerze uśmiechając się do mnie.
Może i powiedział, że chcę, abym się zabiła skacząc z balkonu, ale zrobił to z tak ciepłym i uroczym uśmiechem, że nawet nie mam ochoty mu wygarnąć.
- Po co ja wogóle Ciebie pytam? - pytam samą siebie śmiejąc się zarazem.
- Mam pomysł. - nagle stwierdza chłopak i otwiera szafę blondyna. Szczerze nie miałam pojęcia na jaki plan wpadł Harry, ale po chwili wszystko stało się już jasne, a zarazem idiotycznie głupie i niebezpieczne.
- No chyba Cię pojebało. To Cię nie utrzyma. - tłumaczę chłopakowi gdy ten związuje poszczególne części garderoby Hemmimgs'a tworząc "coś" mającego funkcję liny.
CZYTASZ
Rebel 2 || H.S
Fanfiction" Mimo że, blog nie funkcjonuje...Rebel nadal istnieje." Sequel Rebel Rebel 2 Okładka -->@LittleCookie_ Opowiadanie nie jest przeznaczone dla osób szczególnie wrażliwych na błędy.