30.

27.5K 2K 428
                                    

Okładki były tak ładne, że będę zmieniać co kilka dni. Nie mam nawet zamiaru liczyć komentarzy z poprzedniej notatki, ponieważ było ich ponad 900, a wy jesteście bez serca i głosowaliście na kilka jednocześnie.

***

- I co dobrze się czujesz? - pytam ze śmiechem i wyraźa kpiną w głosie. - Cieszysz się swoją "fazą"?! - krzyczę niczym psychopatka mimo, że nie jest to moim obowiązkiem. Nie jesteśmy zbyt blisko i wydaję mi się, że rola nawracania go nie powinna należeć do mnie.

- Nie specjalnie. - odpowiada brunet ciężko wzdychając. Siedziałam na tyle blisko, aby poczuć wyraźną nutkę alkoholu w wydychanym przez niego powietrzu. Nie dość, że bierzę to jeszcze eksperymentuje mieszając to z procentami.

- To na chuja bierzesz te gówno?! - pytam nie mogąc zrozumieć jego powodów natkomani. Jeżeli to one doprowadzają go do takiego stanu to jaki jest sens ich zażywania? - Tak Ci się śpieszy na drugi świat?! - kontynuuje swój monolog, który jest obfity w pytania na które mimo wszystko chłopak nie potrafi odpowiedzieć.

- Skarlett. Ja tego już naprawdę nie kontroluje... - stwierdza Styles nerwowo przeczesując swoje niedbale ułożone loki.

- A ja zaraz przestanę kontrolować siebie i po prostu Ci przypierdole. - mówię jak najbardziej szczerze słysząc jego słowa.

"Ja tego nie kontroluje"

Gdyby nie zaczynał z używkami to nie musiałby tego kontrolować i byłoby wszystko w najlepszym porządku. Harry najwyraźniej lubi mieć problemy.

- Sam podjełeś decyzję o pierwszej dawce to teraz masz. - stwierdzam zgodnie z prawdą z całej siły pragnąc, aby w pewnym momencie nie zrobiło mi się go najzwyczajniej żal. Nie chciałam tego, ponieważ on sam doprowadził się do obecnego miejsca i stanu.

- Potrzebowałem jej. - oznajmia chłopak próbując mi pokazać, że narkotyki są dla niego lekiem na całe zło tego świata. Widać nawet po jego osobie, że te stwierdzenie prawdą nie jest.

- A dziesiątki kolejnych również? - pytam niezwykle zaciekawiona.

Dobra...rozumiem. Raz mogło mu się zdarzyć wziąść coś mocniejszego od alkoholu. Raz, aby spróbować jak to jest. Z tym się da żyć, ale w momencie gdy to nie kończy się na jedynym razie, lecz na dziesiątkach prób niszczenia siebie...już nie jest tak kolorowo.

- Harry każde dziecko wie, że takie niewinne i pozornie jednorazowe zażycie prowadzi do uzależnienia. - próbuje mu przyswoić widzę, którą posiadają nawet najmłodsze i mało doświadczone przez życie osoby.

- Nie jestem uzależniony. - oznajmia chłopak przez co wybucham niekontrolowanym śmiechem. Naprawdę teraz to dojebał.

- Właśnie widzę. - mówię przybierając najbardziej fałszywy uśmiech w historii tego świata.

- Na moim miejscu szukałabyś ucieczki absolutnie wszędzie... - szepczę słabym głosem Styles przez co naprawdę zaczynam się delikatnie martwić. Dwa lata temu miał zupełnie inne podejście do życia.

- Ale nie w narkotykach! - syczę na skraju wytrzymałości. Od czego on chcę uciec? Od tłumu dziewczyn, które bardzo chętnie wskoczyłyby do jego łóżka?!

- Przede wszystkim w nich. - zaznacza Styles. - Pozwalają zapomnieć. - informuję mnie na co prycham.

- W tym momencie Ci pomagają? - pytam zdając sobię sprawę, że w owym momencie Harry jest pod wpływem tego chujostwa.*

- Nie. - mówi szczerze łapiąc się za głowę, która według moich przypuszczeń napierdala go niemiłosiernie.

- Najwidoczniej nie są wystarczającą skuteczne. - oznajmuję wzdychając. - Co takiego sprawiło, że postanowiłeś po nie wogóle sięgnąć? - pytam bardzo zaciekawiona powodem który sprawił, że loczek stoczył się tak nisko.

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz