45.

25.5K 1.5K 660
                                    

Skarlett

Po wyjściu z kawarni odrazu skierowaliśmy się do auta bruneta, które znajdowało się na parkingu pod uczelnią. Harry nieustannie coś mówił, zadawał pytania, ale ja z trudem wypowiadałam nawet pojedyńcze słowa.

Czułam się jak pizda. Jak jedna wielka pizda, która ryczy nawet gdy ktoś jej powie, że ma zjebany kolczyk w nosie bądź brzydkie ubranie.

Po wczorajszym dniu dzisiaj wygladałam wprost fantastycznie, co łatwo dało się zauważyć. Spuchnięte policzki, czerwone oczy i senny wyraz twarzy mówiły same za siebie. Pragnełam snu, ale nie mogłam go zaznać, ponieważ ciągle wędrowały mi w głowie prośby przyjaciela.

Dylan znaczy dla mnie na tyle dużo, że po naszej kłótni byle jakie gówno sprawia, że zaczynam ryczeć jak jakieś niedojebane niemowle. Mimo to... on jest dla mnie jak brat i nie chcę, aby nasza relacja, którą budowaliśmy dwa lata legła w gruzach przez jakiegoś chłopaka.

Nie usprawiedliwiam go, ponieważ dobrze wiem, że nie może mi zakazać spotkań ze Styles'em, ale po części... jednak go rozumiem. On się martwi, nie chce, aby spotkało mnie coś złego, troszczy się o mnie jak nikt inny. Jednak nie wie, że całkowite odilozowanie od problemu, nie sprawia, że on znika.

Dylan i Harry są niezwykle upartymi facetami. Żaden z nich nigdy nie będzie chciał ustąpić, więc raczej się nie zaprzyjaźnią. Widzą w sobie tylko konkurencję, na dodatek nie potrzebnie.

Studiuję, pracuję i zamierzam rozpocząć w przyszłym miesiącu staż. Nie mam czasu dla siebie, a co dopiero na chłopców, których widocznie bardziej kręci rywalizacja niż ja. Nie szukam nikogo ja chcę tylko być szczęśliwa! Chcę mieć tylko zaufanych przyjaciół...nic więcej.

- Sky. - mówi swoim zachrypniętym głosem, zwracając tym samym moją uwagę. - Zapnij pasy. - prosi brunet patrząc na mnie z wyraźną troską i lekkim współczuciem, którego naprawdę nie potrzebuję. Mój obecny stan wkrótce minie, jestem tego pewna.

Wykonuję polecenie Harry'ego, a gdy tylko ruszamy zaczynam obserwować krajobraz za oknem, jednocześnie przysłuchując się cichemu nuceniu Harry'ego.

- If you like midnight driving with the windows down,
And if you like going places we can't even pronounce,
If you like to do whatever you've been dreaming about,
Baby You're perfect, baby You're perfect*

Szczerze to nie miałam pojęcia czy te słowa były skierowane do mnie, czy to był jedynie nieświadomie wyśpiewany fragment piosenki. W sumie wolałam nie wiedzieć, ponieważ nie chcę nikogo skrzywdzić, a przede wszystkim jego.

Chłopak nucił dalej, a jego głos był tak cudowny, że sprawił on, że po ciężkiej nieprzespanej nocy udało mi się nareszcie zasnąć.

***

- Sky, jesteśmy na miejscu. - z mojej pięknej drzemki wybudził mnie głęboki głos chłopaka i jego lekkie szturchnięcie.

- Co się dzieję? - pytam zagubiona mrużąc oczy.

- Jesteśmy. - oznajmia ponownie, a następnie wychodzi z auta, aby otworzyć moje drzwi na co reaguję delikatnym uśmiechem. To jest przecież urocze.

- Lodowisko?! - piszczę gdy tylko wychodzę z auta i zauważam ogromny szyld. - Ja nie umiem jeździć. - mówię zgodnie z prawdą obawiając się tej orginalnej atrakcji. Mógł już mnie zabrać do restauracji... Jak zejdę z tafli przynajmniej z połową zębów, uznam to za sukces.

- Pomogę Ci. - zapewnia mnie brunet, a następnie chwyta moją dłoń i prowadzi w stronę wypożyczalni.

Czemu. On. To. Do. Cholery. Robi. Jesteśmy przyjaciółmi i to moim zdaniem nie jest właściwe. Miłe, ale nieodpowiednie.

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz