47.

22.1K 1.6K 497
                                    

***

Naprawdę nie rozumiem co się ze mną dzieję. Ta idiotyczna kłótnia sprawiła, że zachowuje się zupełnie inaczej, conajmniej dziwnie.

Wydaje mi się, że nigdy nie byłam chamska w stosunku do osób, które nic nie zawiniły, a chwilę temu tak poprostu groziłam tej dziewczynie. To straszne, to wogóle nie jestem ja.

Chcę to naprawić i naprawdę zamierzam pogadać wkońcu z Dylan'em. Chuj mnie obchodzi czyja to wina musimy poprostu reaktywować naszą relacje. Im dłużej to będziemy odwlekać tym gorzej.

Kiedy tylko wypaliłam swoją dawkę tytoniu odrazu zaczełam kierować się w stronę wyjścia z restauracji, aby jak najszybciej złapać taksówkę na uniwersytet.

Zdaję sobie sprawę, że zostawiając Harry'ego zachowuję się dziecinnie, ale mam do załatwienia sprawę, która nie może czekać. Jestem pewna, że chłopak zacząłby zadać pytania, bądź starałby się odwieść mnie od mojego pomysłu, a tego nie chcę.

Jednak zanim znalazłam się pod drzwiami mój wzrok spotkał oczy bruneta. Niczym kilkuletnia dziewczynka nie postanowiłam się zatrzymać i wytłumaczyć, ale pobiec. Tak, tak to żałosne wiem.

Po wyjściu na drugiej stronie ulicy zauważyłam taksówkę i odrazu postanowiłam ruszyć w jej stronę.

- Skarlett! - usłyszałam za sobą krzyk który spowodował, że zatrzymałam się na zaledwie moment, aby jedynie odwrócić głowę.

Harry stał pod restauracją patrząc na mnie ze smutkiem i rozczarowaniem. W tym właśnie momencie naprawdę zrobiło mi się go najzwyczajniej żal, bo widziałam, że cierpi.

Okej.. zachowuje się źle i zdaję sobie sprawę, ale to jest tylko i wyłącznie próba obrony. Gdybym od tak zapomniała o tym co było, być może właśnie teraz płakałabym nad swoim złamanym serduszkiem.

Kiedy chciałam ruszyć w stronę taksówki zaledwie kilka centymetrów ode mnie przejechało z zawrotną prędkością czarne wyścigowe auto, które spowodowało, że moje serce na moment się zatrzymało. Sparaliżowało mnie.

Co to kurwa było?!

- Sky! Nic Ci nie jest?! - pyta brunet podbiegając w moją stronę, a ja patrzę przed siebie w osłupieniu. Gdybym zmajdowała się dziesięć centymetrów bliżej to byłoby po mnie.

- Nie. Wszystko w porządku. - zapewniam go po chwili w dalszym ciągu jednak przeżywając wewnętrzny zawał.

- Czemu wybiegłaś? - pyta chłopak w momemcie kiedy postanawiam cofnąć się kilka kroków i usiąść pod restauracją na krawężniku. Może i wyglądam jak jakiś menel, ale przez strach straciłam siłę w nogach.

- Mam coś do załatwienia. - oznajmiam nie chcąc mu zdradzać faktu, że mam zamiar za wszelką cenę pogodzić się z Dylan'em.

- Mogłaś mi to powiedzieć, a nie uciekać. - stwierdza Styles, ciężko przy tym wzdychając. Zapewne uważa, że tchórzę bądź poprostu nie chcę z nim przebywać.

- Przepraszam. - mówię wzdychając i chwytając się za włosy u nasady. Jaka ja jestem głupia. Po pierwsze o mało nie wpadłam pod samochód. Po drugie moje zachowanie sugeruje, że mam Styles'a w dupie. A nie mam.

- Idź do samochodu. Zapłacę za jedzenie i wracam. - oznajmia na co potakuję i powolnie kieruję się do auta.

Zanim Harry ponownie wszedł do restauracji, aby uregulować rachunek obrócił się w moją stronę kilkukrotnie, aby upewnić się, że nie zamierzam już uciekać.

Nie uciekłam. Grzecznie pomaszerowałam prosto do samochodu.

Kiedy po zaledwie trzech minutach  wrócił postanowiłam milczeć, aby jeszcze bardziej się nie pogrążać. On również nie był skłonny do rozmowy.

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz