33.

27.6K 2.2K 833
                                    

Rozdział nie zawiera sensu, ale za to zawiera błędy. Napisałam go w godzinę, aby dotrzymać słowa i jednak dodać w weekend.

***

- Mamo błagam Cię, nie płacz. - proszę swoją rodzicielkę podając jej pudełko chusteczek. Już godziny nie może powstrzymać łez spowodowanych moim dzisiejszym wyjazdem.

- Jak mam nie płakać? - pyta spoglądając na mnie swoimi smutnymi, pełnymi łez oczami. - Moje jedyne dziecko mnie opuszcza. - stwierdza wpadając w jeszcze mocniejszy szloch.

W tym momencie, widząc jej ból żałuję, że postanowiłam tu przyjechać i narażać ją na ponowną rozłąkę. Tak czy inaczej musiałam to zrobić, ponieważ tu jest mój drugi dom i chciałam tu być choć przez ten krótki okres.

- Mamo...przecież niedługo wrócę. - oznajmiam przytulając się do jej ramienia.

- Ostatnio też tak mówiłaś. - stwierdza pociągając nosem i wycierając wciąż spływające łzy.

I tu mnie ma. Dwa lata temu na lotnisku gdy wyjeżdzałam, obiecałam jej, że będę przyjeżdżała co najmniej raz w miesiącu...jednak los wraz ze mną zdecydował, że pojawiłam się w Londynie dopiero kilka dni temu. Musiałam ułożyć sobie życie w Nowym Jorku, nie miałam czasu na odwiedziny. Naprawdę żałuję.

- Teraz obiecuję, że dotrzymam słowa. - mówię obejmując ją ramieniem. Nie wiem czy jestem w stanie przyjeżdżać tu częściej, ale raz na pół roku to plant do zrealizowania.

- Nie chciałabyś studiować tu, na miejscu, w Londynie? - pyta spoglądając w moje błękitne oczy i chwyta moją dłoń.

- Rozmawiałyśmy już o tym. Tamta uczelnia to spełnienie moich marzeń. - stwierdzam zgodnie z prawdą. Od piątej klasy podstawówki wiedziałam, że chcę pisać, a od szóstej gdzie studiować. Dziennikarstwo to pasja z którą się urodziłam. Gdyby nie ona Rebel nigdy by nie istniała.

Prowadzenie tego bloga było błędem, ale czasu już nie cofnę, a kontynując tą przygodę w formie pamiętnika mogę odreagować.

- Masz rację. Nie mogę Cię zatrzymywać. - oznajmia przytulając się do mnie z miłością. Nie wierzę, że to nasza ostatnie chwilę. Byłam tu kilka dni, a przywykłam już do tej rzeczywistości. Jutro gdy się obudzę będę już w akademiku razem z Mackenzi i Dylan'em.

- Kotku przepraszam, ale nie zawiozę Cię na lotnisko. Muszę jechać pilnie do pracy. - stwierdza mój tata stawiając moją walizkę pod drzwiami.

- To co ja mam zrobić? - pytam lekko zestresowana. Mój samolot będzie na lotnisku już za godzinę! - Zanim taksówka przyjedzie miną wieki. - mówię zgodnie z prawdą. To Londyn, tu ciągle są korki i tej porze.

- Zadzwoń do tego młodzieńca z którym całowałaś się wczoraj pod drzwiami. - proponuje mama na chwilę przestając płakać. Przez chwilę miałam ochotę ją zabić...

- Nie całowaliśmy się. - mówię wywracając oczami.

- A co robiliście? - pyta zaciekawiona uśmiechając się do mnie.

- Rozmawialiśmy. - oznajmiam próbując być jak najbardziej wiarygodną.

- Aha, to tak się teraz nazywa... - mówi tata zaczynając się śmiać przez co czuję się co najmniej zażenowana.

- Mam pomysł! - oznajmiam nagle z uśmiechem i entuzjazmem. - Zapomnijcie o tym, tak jak ja. - mówię dając im do zrozumienia, że te "niewinne buzi" nic nie znaczyło.

Rebel 2 || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz