Komentujcie, bo dzięki temu o wiele bardziej chcę mi się pisać! Zainspirujcie mnie! Możecie podsunąć pomysły na ciąg dalszy! Napewno wszystko przeczytam i rozpatrze! Możecie dać się ponieść!
*niesprawdzony i niedopracowany, ale nie mam już sił na niego.
***
Kiedy tylko wyszłam na świeże powietrze mogłam nareszczie oddetchnąć z ulgą. Mam ten staż i już nikt mi go nie odbierzę. Cały stres opadł. To wszystko jest takie idealne. Mam cudowną pracę, sympatycznego przełożonego i jeszcze będę zarabiać pieniądzę! To naprawdę wspaniałe uczucie... jednak Harry nie podziela mojego entuzjazmu. Odkąd opuściliśmy biuro Clark'a Styles praktycznie się nie odzywał, a nawet nie uraczył mnie swoim zielonym spojrzeniem.
Chciałam go jakoś zarazić swoją pozytywną energią. Zaczełam na niego skakać, piszczeć jak nastolatka na koncercie swojego idola, a on... zero reakcji. Kompletnie mnie ignorował.
Kilka minut później kiedy byliśmy już w drodzę, a ja śpiewałam razem z radiową Katy Perry "Swish, Swish" mój drogi chłopak postanowił przemówić.
- Odpuść sobie ten staż. - poleca mi dość ostrym tonem brunet nie odrywając skupionego wzroku od jezdni.
- Słucham? - pytam z uśmiechem i niedowierzaniem, ponieważ to on mi to do cholery zaproponował. Gdyby nie on, nie miałabym tej pracy, więc co on do kurwy wygaduje.
- Myślałem, że Jace się zmienił. Byłem w błędzie. - oznajmia zaciskając dłonie na kierownicy. Dobrze, rozumiem jego obawy. Jace z tego co opowiadał lubi się dobrze bawić, ale to nie będzie miało żadnego wpływu na naszą czysto biznesową relacje i współpracę. Może być kim chce, robić co chce i z kim chce, palić co mu się podoba. Mi nic do tego.
- Nie przesadzaj. Wydaje się w porządku. - stwierdzam to zaledwie po krótkiej rozmowie z nim, ale pomijając fakt, że ma styczność z narkotykami to naprawdę dobry człowiek. Ma poczucie humoru, twierdzi, że działa charytatywnie i jest naprawdę przyjazny i miły.
- To może odrazu idź z nim do łóżka! - te słowa wykrzyczał i jednocześnie z impetem uderzył w kierownice. No wkurwił mnie, nie powiem, że nie.
Gdybym go nie znała to w tym momencie wyszłabym z auta i rzuciła go w cholerę, ale zgadzając się na związek z nim miałam świadomość, że ma dość wybuchowy temperament i nie powinnam brać jego słów do siebie. I tak cieszę się, że wybuch nastąpił teraz, a nie w wydawnictwie w obecności dziesiątek ludzi. Wiedziałam, że to się w nim kumuluje od momentu gdy Jace zaproponował mu kreskę.
Nie chciałam się wogóle reagować na te jego durne gadanie, ale samoistnie się zaśmiałam.
- Co tak Cię kurwa śmieszy? - warknął na mnie na co wysłałam mu szeroki uśmiech. Przeginał, ale jeszcze o tym najwyraźniej nie wiedział.
- Żałosny jesteś wiesz? - pytam jednocześnie stwierdzając i odwracam od niego wzrok chcąc dać mu do zrozumienia, że mam go w tym momencie dosyć. Dodatkowo podgłaśniam radio żeby nie móc słyszeć jego pieprzonego głosu.
- Coś ty powiedziała? - syknął wyłączając radio na co wywróciłam oczami i ułożyłam się wygodnie w fotelu. Chyba w tym momencie wolę oglądać widok za oknem niż samego Styles'a.
- Może powinneś jednak przystać na jego propozycję i wziąść te narkotyki. Przynajmniej być się wyluzował. - stwierdzam bez zastanowienia, aby choć trochę go uświadomić o tym jak teraz się zachowuje względem mnie. Dużo rozumiem, wiem przez co przeszedł, ale nie będę mu zawsze odpuszczać.
- Dobrze wiesz, że... - zaczyna po głębokim wydechu, ale zanim cokolwiek powie wtrącam się ja.
- Wiem! - krzyczę nie chcąc słyszeć, ani słowa o przeszłości. To dla mnie zamknięty rozdział o którym chciałabym zapomnieć. Była ona trudna dla naszej dwójki i nie powinna mieć wpływu na to co dzieję się teraz.
CZYTASZ
Rebel 2 || H.S
Fanfiction" Mimo że, blog nie funkcjonuje...Rebel nadal istnieje." Sequel Rebel Rebel 2 Okładka -->@LittleCookie_ Opowiadanie nie jest przeznaczone dla osób szczególnie wrażliwych na błędy.