" Mimo że, blog nie funkcjonuje...Rebel nadal istnieje."
Sequel Rebel
Rebel 2
Okładka -->@LittleCookie_
Opowiadanie nie jest przeznaczone dla osób szczególnie wrażliwych na błędy.
Chciałabym wiedzieć ile mam swoich wiernych perełek, czyli stałych czytelników, więc zostawcie gwiazdkę.
Ktoś chętny zrobić piękny zwiastun?
#niesprawdzony
***
W momencie gdy wchodziłam do akademika szczerzę mówiąc miałam wrażenie, że zemdleję ze strachu. Czułam się jak gimnazjalistka, która właśnie się dowiedziała, że jest w bliźniaczej ciąży.
A tak poważnie... obawiam się rozmowy z Dylan'em, ponieważ on może od tak uznać, że dla nas, jako przyjaciół oczywiście, jest za poźno. To pesymistyczna wizja, ale dość realna.
Dodatkowo chłopak nie akceptuję Harry'ego i obawiam się, że kiedy tylko dowie się o ultimatum jakie mi postawił zabije mnie na miejscu nawet jeśli spróbuję wachać nad tym wyborem.
Z lekkim trudem spowodowanym zmęczeniem pokierowałam się w stronę swojego pokoju. Muszę się położyć, zaczerpnąć porady od Mack, uporządkować sobie w głowie dokładnie to co mu powiem. Nie mogę od tak iść do Dylan'a i oznajmić mu, że chcę się pogodzić. Pójdę do niego rano z gotową wzruszającą formułką i tabliczką czekolady.
Kiedy otwierałam już drzwi do pokoju zdałam sobie sprawę, że nie przewidziałam takiej opcji, że brunet może znajdować się w środku. Przecież to też najlepszy przyjaciel Mackenzi...
Cholera jasna! To chyba na tyle z mojego planowania...
Mózgu, gdzie jesteś?!
Gdy tylko wyłoniłam się zza framugi rozmowa pomiędzy moją przyjaciółką, a nim ucichła. Dwie pary oczu były skierowane w moją stronę, a ja całkowicie skrępowana weszłam do środka i odłożyłam na bok kurtkę.
Dylan siedział na moim łóżku i widocznie próbował unikać mojego spojrzenia, ale gdy tylko nasze tęczówki się spotkały byłam pewna, że jego rozmowa z brunetką dotyczyła właśnie mojej osoby.
- Zostawię Was. - oznajmia Mackenzi, podnosząc się ze swojej pościeli i szeptając mi ciche powodzenia wychodzi z pokoju. No to kurwa zajebiście... zostałam sama i co mam teraz mówić?!
- Cześć. - mówię żałosnym, ściszonym głosem w stronę Dylan'a, a ten kieruję swoje smutne błękitne oczy w stronę mojej twarzy.
Po tym żadne z nas nie potrafiło powiedzieć ani słowa, ale kiedy łzy napłyneły do moich oczu on wstał i zamknał mnie w szczelnym i ciepłym uścisku.
Wygryw życia.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kurwa! Nie wierzę, że tak bardzo mi go brakowało! Jest dla mnie jak rodzony brat, jest moją rodziną i częścią mojego lekko ziemnego serduszka.
- Przepraszam Sky. Nie powinienem... - oznajmia pocierając delikatnie dłońmi moje plecy. Wręcz drżałam z tych emocji.
- Martwiłeś się o mnie. - mówię zdając sobię sprawę z tego, że tu nie chodzi tak bardzo o Harry'ego jak o moje dobro. On jest wręcz pewny, że jedno wyklucza drugie. - Ja też przepraszam. - dodaje nie wypuszczając go z objęć.