Przepraszam za spóźnienie...znowu, ale byłam na zawodach no i tak wyszło. Mogłabym dodać nawet w sobotę, ale chciałam, aby był nieco dłuższy.
Jeszcze kilka minut temu byliśmy z Harrym dla siebie wrogami, a zmieniło się to za sprawą jednego, pieprzonego "przepraszam". Prawdę mówiąc jest to tylko słowo, ale żadne z nas nie miało na tyle odwagi żeby wypowiedzieć jako pierwsze w momencie gdy oboje byliśmy winni.
Napewno nie jesteśmy przyjaciółmi i najprawdopodobniej nigdy nimi nie zostaniemy, ponieważ mimo nastałej zgody straciliśmy do siebie zaufanie, a tego nie sposób odbudować mieszkając tysiące kilometrów od siebie.
- Jak myślisz? Ile mu zajmie zorientowanie się, że nas nie ma? - pyta brunet w dalszym ciągu śmiejąc się z tej naszej pomysłowej ucieczki. Luk'owi jednak nie będzie wesoło gdy zauważy, że nie ma ani nas, ani ubrań w szafie. Sam się prosił, więc ma.
- Godzinę najmniej. - mówię po krótkiej analizie faktów. Zbyt długa cisza sprawi, że chłopak jednak postanowi sprawdzić co się dzieje, a spotka go jedynie rozczarowanie spowodowane naszym brakiem.
- No to...ja już będę jechał. - rzuca Styles gdy pomiędzy nami panuje conajmiej niezręczna cisza. Niewidzieliśmy się blisko dwa lata niby o czym mielibyśmy mówić? O pogodzie?
- Tak, ja też, późno już. Pa. - stwierdzam zgodnie z prawdą zdając sobie sprawę, że naprawdę jest już środek nocy.
Odchodzimy z brunetem w przeciwnych kierunkach kierując się do swoich samochodów, w których przynajmniej nie jest tak zimno jak na zewnątrz. Następnie, w momencie gdy siadam za kierownicą i próbuje uruchomić swoje auto ono kurwa się nie uruchamia.
- Cholera jasna! Jebane auto! - krzyczę uderzając w kierownicę po kolejnej próbie odpalenia auta. A to wszystko wina Luke'a, bo to przez niego zostawiłam swój samochód na mrozie przez tak długi czas.
Kiedy straciłam wszelkie nadzieję na cud, postanowiłam wyjść z pojazdu i rozkazać Luk'owi mnie odwieść, ale gdy tylko otwierałam drzwi auta spotkałam się z niemałym oporem i krzykiem bólu.
I na swoje usprawiedliwienie muszę zaznaczyć, że nie miałam pojęcia, że Harry tam był.
- Przepraszam, nie chciałam. - mówię kucając obok chłopaka leżącego na śniegu. - Myślałam, że już odjechałeś. - stwierdzam zgodnie z prawdą podając mu rękę, aby pomóc mu wstać.
- Zauważyłem, że masz problem z autem, więc pomyślałem, że mogę Cię podrzucić. - oznajmia troskiwie analizując moją twarz i błękit oczu. Przypuszczam, że nadal ciężko mu uwierzyć, że taki ktoś jak ja mógł być dla niego kimś wyjątkowym.
- Naprawdę mógłbyś? - pytam z nadzieją, ponieważ nie mam najmniejszej ochoty wchodzić do domu Hemmings'a i zostać zasypaną lawiną pytań.
- Jasne. - odpowiada lekko niepewnie brunet. To będzie zarówno dla mnie i dla niego ciężka podróż, ponieważ mieszkam 20 minut stąd, a atmosfera między naszą dwójką jest niezwykle skomplikowana. Niby się już nie kłócimy, ale zachowujemy się jakbyśmy byli w pieprzonej żałobie.
- Dziękuję. - mówię uśmiechając się do niego szczerze kiedy zajmuję miejsce pasażera w jego samochodzie.
- Czemu milczysz? - pyta Harry, ponieważ nie odezwałam się do niego słowem podczas dotychczasowej jazdy.
- Bo to jest dziwne. - mówię zgodnie z prawdą zerkając w szybę po mojej prawej. Naprawdę ciężko mi rozmawiać z tym nim o czym kolwiek, ponieważ nieustannie mam przed oczami wizję chlopaka przez ktorego wycierpiałam bardzo wiele.
![](https://img.wattpad.com/cover/72371563-288-k243468.jpg)
CZYTASZ
Rebel 2 || H.S
Fanfiction" Mimo że, blog nie funkcjonuje...Rebel nadal istnieje." Sequel Rebel Rebel 2 Okładka -->@LittleCookie_ Opowiadanie nie jest przeznaczone dla osób szczególnie wrażliwych na błędy.