- Czasami wyobrażam sobie, że urodziłem się gdzie indziej. Na przykład w Seulu, w normalnej rodzinie. Że skończyłem liceum i poszedłem na studia... Że nie stałem się beznadziejny - Taehyung zaśmiał się gorzko. - I może gdybym nie miał tej świadomości, to pewnie spróbowałbym tutaj, w Daegu. Ale ją mam, nie urodziłem się w normalnej rodzinie i nie skończyłem liceum. Wszystko jest naprawdę spieprzone.
To był jeden z nielicznych momentów, kiedy Taehyung od rana chodził całkiem trzeźwy i w dodatku dał się namówić na wyjście z mieszkania. Na trzeźwo robił to rzadko, bo za każdym razem kiedy patrzył na te wszystkie chodniki, uliczki i ściany, o które obijał się, wracając od swoich klientów, robiło mu się niedobrze i miał ochotę zedrzeć z siebie swoje ciało, choć nawet nie wiedział czy to możliwe z jakiegokolwiek punktu widzenia.
Teraz jednak starał się dawać sobie z tym radę. Pomagała mu dłoń Jungkooka, którą ściskał od momentu przekroczenia progu kamienicy. Cały Jungkook mu pomagał. Taehyung nie miał zielonego pojęcia co takiego w nim sprawiało, że miałi się ochotę nie odstępować go na krok, tylko trzymać przy sobie w szczelnym uścisku, jakby był amuletem szczęścia, czy lekarstwem na smutki. Gdy spoglądał w jego ciemnobrązowe oczy, dotykał przydługich włosów, albo łapał z nim dowolnego rodzaju kontakt, pustkę w sercu po Yoongim zapełniało przedziwne, łaskoczące uczucie. Każdy powie - proste; zakochał się. Ale nie. Taehyung miał wrażenie, że jest to coś głębszego, coś jakby ponad stan zakochania. Coś jak to, kiedy parę lat temu pierwszy raz przytulał Yoongiego pośród pościeli. Coś, jakby magia...
- Nie możesz tak mówić. Nawet tak myśleć.
- Znowu dzieciak będzie mi udzielał porad na życie?
Jungkook przewrócił oczami.
- Dla ciebie wcale nie taki dzieciak. Różnią nas tylko dwa lata.
- W twoim przypadku, aż dwa lata.
- Jak to; w moim? Co ja jestem jakiś inny?
Tak. Jesteś. Jesteś lepszy. Jesteś najlepszy. Nieporównywalny do reszty. Za dobry. Za dobry dla mnie...
Taehyung wzruszył ramionami i przyciągnął Jungkooka bliżej siebie. Potem zaskoczył go jeszcze bardziej gdy objął go jedną ręką w pasie i bokiem przycisnął do swojego torsu. Wtedy druga jego dłoń zacisnęła się na ramieniu bruneta, a on instynktownie złapał się jej, kurczowo zamykając pomiędzy palcami różową skórę ramoneski blondyna.
- Zawsze będziesz dla mnie tylko dzieciakiem - mruknął w ciemne włosy, w które schował twarz.
- A ty zawsze będziesz dla mnie wrzeszczącym, pijanym dziwakiem w różowej kurtce.
Taehyung zaśmiał się cicho, zanim odcisnął swoje wargi na małżowinie Jungkooka.
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...