- Chciałbym mieć naprawdę zajebiste życie. Używać bez ograniczeń, kochać się pod gołym niebem i mieć wszystkie konsekwencje w dupie. Chciałbym żyć chwilą. A najbardziej na świecie chciałbym sprawić, żeby Yoongi był szczęśliwy. Ale niestety nie potrafię, bo on chyba uważa, że nie nadaję się do niczego innego tylko do gnicia w mieszkaniu i klubie. Kocham go, ale mógłby we mnie bardziej uwierzyć. Bo kiedyś przestanę wierzyć w jego miłość. I nie wiem co wtedy zrobię. Chyba się wyprowadzę i będę dawał każdemu po kolei, żeby mieć na zioło, żeby już zawsze być na haju, żeby się tym nie przejmować. Dam nawet Kibumowi, bo on da od razu zielsko. I będę mieć zajebiste życie. Będę szalał, krzyczał i świetnie się bawił. Co o tym myślisz, Kookie?
- Myślę, że jesteś szalony, ale jeśli takie coś sprawi, że będziesz czuł się lepiej, to już twój wybór.
- Nie wydajesz się być dumny ze mnie, że to wymyśliłem.
- Bo widzisz, Tae... Nie podoba mi się to, z jaką lekkością mówisz o sprzedawaniu swojego ciała.
- Naprawdę z całego mojego życiowego planu wyłapałeś tylko coś tak nieistotnego? Coś, co i tak jest tylko ewentualnością, gdybym przestał wierzyć w miłość.
- Ale...
- Kookiszon, ja wiem, dzieciaku, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- A powinieneś trochę zmienić do tego swoje podejście.
- Od kiedy to dzieciaki będą dawać mi rady odnośnie mojego życia?
- Od kiedy to dorośli nie myślą jak dorośli i mają zjechane postrzeganie siebie oraz są niestabilni psychicznie i uzależnieni od zioła.
- Z całym szacunkiem, wypraszam sobie wzmiankę o niemyśleniu jak dorośli i niestabilności psychicznej.
- Z całym szacunkiem chciałbym, żeby tak nie było.
- No to dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień, bo tak nie jest.
- Okłamujesz samego siebie.
- A co jak jest na odwrót?
- Że co?
- Że wcale tak nie jest, a ja jestem właścicielem międzynarodowej korporacji i mieszkam w wielkim, szklanym wieżowcu.
- No to masz szczęście.
- A ty nie uciekłeś z Busan, żyjesz w szczęśliwej rodzinie i dalej łowisz ryby, wsłuchując się w szum morskich fal i brzmienie marynarskich piosenek z mnóstwem niecenzuralnych słów o skąpo ubranych kobietach, które śpiewają twoi koledzy ze statku.
- Wspominałem już kiedyś, że jesteś dziwakiem?
- Na pewno wspominałeś o tym, że uciekłeś z Busan.
- To nie ma powiązania z moim pytaniem.
- Twoje pytanie nie ma powiązania z moja osobą.
- Nie byłbym taki pewny.
- Ty niczego nie jesteś pewny.
- A ty niby czego jesteś pewny? Teraz mało czego się można w ten sposób uczepić.
- Ale z ciebie pesymista. Zapal sobie czasem ziółko, Kook.
- Nie jestem pesymistą.
- No to daj jakąś własną, optymistyczną myśl.
- Miłość istnieje.
- Śmiem wątpić, że jest to twoja myśl... Milion lat wcześniej w to wierzono. Daj coś pozytywnego i oryginalnego.
- Dziury w serze istnieją.
- To już bardziej oryginalne, ale dziury w serze były już dawno temu, zanim pojawiłeś się jako plemnik w jądrach swojego ojca.
- Jesteś głupi.
- To nie jest pozytywne, ale za to udało ci się z tą druga kwestią, bo na pewno tylko ty coś takiego sobie uroiłeś.
- Nie kop mnie, dziwaku.
- Chciałeś powiedzieć "hyung".
- Nie zasługujesz na to, żeby cię tak nazywać.
- A ty nie zasługujesz na to, żeby cię nie kopać, dzieciaku.
- Nie umiesz odszczekiwać. Już dawno przestałem cię słuchać.
- Jesteś nieznośny. Wypad z mojego domu.
- Okej.
- Nie! Zostań!
- Ale z ciebie słabeusz, Tae.
- Nie słabeusz, tylko człowiek o dobrym sercu, który lituje się nad uciekinierskim dzieciakiem, żeby nie zajmował miejsca na chodnikach w moim rodzinnym mieście i pozwala mu wdychać dym ze swojego zajebistego zioła, kupionego za ciężko zarobione pieniądze.
- Nie zaczynaj znowu tematu swojego sposobu na zarobek.
- Nie mam zamiaru, bo po pierwsze masz zerowe pojęcie w tej sprawie, a po drugie nie rozmawiam z dziećmi o moim życiu prywatnym.
- Á propos dzieci, to tak jakby mam już dziewiętnaście lat.
- Powinieneś chodzić do liceum, albo innej szkoły. Po za tym jesteś dzieckiem, dopóki się tak zachowujesz, a ty się zachowujesz.
- Polemizowałbym.
- Mam wyliczać? Uciekłeś z domu, dorośli tak nie robią. Nie pracujesz, dorośli pracują, albo przynajmniej robią coś w kierunku tego, żeby znaleźć pracę, a ty nie, bo jesteś zbyt dziecinny, żeby chociaż odśnieżać chodniki... Nie zatykaj mi ust, bachorze!
- To ty nie pierdol mi tu jakichś farmazonów, panie dorosły. Dorośli nie palą zielska dwadzieścia cztery na siedem.
- Pfff... Jestem żywym dowodem na to, że palą.
- Ty jesteś dziwakiem w różowej kurtce.
- Masz coś do tej kurtki? Była bardzo droga i dla niej musiałem zrezygnować z dodatkowego grama zielska.
- Lecz się, Tae.
- Spieprzaj, Kook.
- Się robi.
- Chyba... bym tego nie chciał.
- Co to za nagła zmiana nastroju? I czemu niby byś nie chciał?
- Bo... miałem nadzieję, że jeśli... przestałbym wierzyć w miłość i... wyprowadził się od hyungiego, to... to, że ty... zrobiłbyś to ze mną...
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...