-Dlaczego tak myślisz?
-Nie myślę; wiem.
-No to nie wiesz.
-Znowu będziesz się wykłócać z dorosłym?
-W żadnym wypadku...
-Chyba po raz pierwszy udzieliłeś od razu poprawnej odpowiedzi.
-A ty po raz nie wiem który wymyśliłeś błędne stwierdzenie.
-Kookiszon, nie dyskutuj, bo dostaniesz karę.
-Jaką?
-Klapsa. Czy ty się czerwienisz?
-Nie!
-Przecież widzę!
-Widzisz wiele różnych rzeczy, które nie są prawdziwe.
-To urocze. Powiedziałem tylko, że dam ci klapsa, nawet nie w żadnym podtekście, a ty spłonąłeś po uszy!
-Taehyung!
-Grzeczniej! Jeszcze przed chwilą nie byłeś taki pewny siebie. Może ten klaps to nie taki zły pomysł...
-Przestań.
-No dobrze, dobrze, przecież nie chcę, żebyś mi się tu spalił. Jeszcze się tobą nie nacieszyłem.
-Puszczaj!
-Nie.
-Puść!
-Chcesz klapsa?
-Taehyung!
-No już dobrze, dobrze.
-Ach! Taehyung, co to było?!
-Klaps. Nie szanujesz mnie. Obraziłeś się?
-Tak.
-To ja mam się o co obrażać, dzieciaku. Jak chcesz mi tu strzelać fochy, to zwalaj do mamy, pewnie czeka z obiadem. Tylko najpierw mnie przeproś.
-Nie mam za co.
-Będziesz jeszcze pyskował?
-Tak.
-Ja pierdzielę, oddam cię do jakiegoś żłobka na wychowanie. Nie będę się z tobą użerał.
-Okej.
-Okej.
-Świetnie, hyung.
-Hm... Też się cieszę.
-Nie wątpię.
-Ja też nie.
-Jesteś głupi. Hyung.
-Tak?
-Tak.
-Okej.
-Ała! Taehyung, ty...
-No; dokończ, bachorze.
-Nie mam zamiaru.
-Ej, dokąd idziesz? Kookiszon!
-Tam, gdzie ciebie nie ma. Albo do żłobka, najlepiej.
-To przynajmniej oddaj mi koc!
-Idź stąd.
-Nie mam zamiaru.
-Puść.
-Nie.
-Hyung.
-Lubię cię, Jungkookie.
-Za dużo palisz tego zielska.
-Naprawdę cię lubię, Kook.
-Co?
-Uważasz, że cię nie lubię?
-Nie wiem.
-Dlaczego?
-Teraz jesteś nietrzeźwy, nie mam pojęcia co z tego co mówisz, mówisz ty, a co mówisz, bo masz za dużo śliny na języku.
-Przepraszam.
-Za co?
-Że powiedziałem, że cię lubię.
-Nie musisz za to przepraszać, tylko... Tylko zawsze mów to szczerze, bo... ja ciebie też lubię, hyung.
-To fajnie, Kookie.
-Brzmisz, jakbyś wcale nie chciał, żebym ci to mówił.
-No ale chcę.
-Pfff...
-Co ty dzisiaj taki naburmuszony? Jak dziecko... Nie fukaj na mnie i odwróć się przodem, bo mam twoje włosy w oczach.
-Nie mam zamiaru.
-To zaraz go, kurwa, będziesz miał.
-Taehyung, puszczaj, do cholery!
-Nie. Chcę cię przytulać, mając cię przodem do siebie. Lubię widzieć twoje rumieńce.
-Przestań!
-Znowu się wstydzisz?
-Taehyung!
-To urocze. Nawet to, że w takich momentach mówisz do mnie tak niegrzecznie, żeby wyjść na groźnego.
-Dobra, zignoruję te wszystkie docinki, bo już mam cię najzwyczajniej dość. Dobranoc. Tae, co ty robisz?!
-Tulę mocno mojego zarumienionego dzieciaka, żeby prędko zasnął i żeby było mu cieplutko. Tak się chyba robi, nie? Mogę ci jeszcze dać buziaczka, chroniącego przed brzydkimi snami. Chcesz?
-Nie i zabieraj swoje łapska. Nie potrzebuję, żeby ktokolwiek mnie przytulał, kiedy śpię.
-Mhm, z pewnością. Niech ci będzie, dzieciaczku.
-Tae?
-Mmm?
-Śpisz?
-Mmm...
-Tae...
-Cooo?
-Zimno mi.
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...