Słońce miało zaraz zajść, robiło się chłodniej i wiała trochę mocniejsza bryza. Trzymając się nieśmiało za ręce, Jungkook i Taehyung właśnie wychodzili z plaży, zgodnie podjąwszy decyzję o spędzeniu tego wieczoru i nocy w jednym z okolicznych klubów. Kookie znał ich kilka, kiedyś był z Jiminem to tu, to tam, a teraz potrzebowali miejsca gdzie nie zamarzną, ani zbytnio nie przepłacą.
-Popraw, bo przewieje ci kopułę – zaśmiał się Tae, naciągając w żarcie kaptur na całą głowę Jungkooka.
-Przepraszam – mruknął rudowłosy, gdy w przejściu na plażę potrącił ramieniem młodego blondyna z dziwacznymi zielonymi pasemkami.
-Oj, przepraszam. – Taehyung przepchnął Jungkooka przodem, samemu oglądając się za tamtym chłopakiem. Rude włosy...– Jungkook?
-Co?
Taehyung mimowolnie się uśmiechnął.
-Znowu brzydko mówisz!
-Tylko spróbuj z tymi klapsami, to tym razem ci oddam. Hyung.
-Ach tak? No to zobaczymy! – zawołał wesoło Tae i ruszył szybkim krokiem, w kierunku Kooka, który już zdążył odbiec, śmiejąc się głośno.
Jimin odwrócił głowę, usłyszawszy znajomy śmiech, dzwoniący mu w uszach zawsze na wspomnienia czasu spędzanego wspólnie z ciemnowłosym chłopcem. Zaraz jednak się skrzywił.
To niemożliwe, żeby tu był. Z czego miałby się śmiać? Po za tym, przecież przyszedłby do niego od razu po przyjeździe... Prawda? Przyszedłby... Prawda?
Rudzielec zagryzł wargę i siadając na białym piachu, wlepił wzrok w powoli schodzące ku wodzie słońce. Był jednak zmuszony wkrótce go spuścić, gdyż obraz niekontrolowanie mu się rozmazał.
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...