-Rany , Kookie, wyglądasz tak okropnie, że mam wątpliwości, czy nadal cię lubię – zachichotał Taehyung, czochrając młodszemu włosy.
Jungkook jedynie zmroził go spojrzeniem. Nie czuł się zbyt dobrze ze względu na ilość alkoholu, jaka na niego wpłynęła poprzedniej nocy. W tym momencie zazdrościł Taehyungowi wytrzymałości.
-Nie no, żartuję, nie gniewaj się, Kookiszon.
Blondyn przeszedł na miejsce obok Jungkooka i ukradkiem położył mu głowę na ramieniu, chowając twarz przy szyi chłopca. Był taki ciepły. Tae cieszył się, że w swoje urodziny ma przy sobie taką namiastkę najlepszego możliwego ciepła tuż przy sobie. Swojego ciepłego Jungkooka.
-Bardzo źle się czujesz?
Jungkook zanurzył palec w kubku z herbatą, lecz poparzył się i szybko go cofnął.
-Tak... średnio. Boli mnie głowa.
-Gdyby nie to, że tu siedzimy, to zrobiłbym wszystko, żeby przestała – wymruczał mu do ucha Tae, lekko łaskocząc nosem skórę na jego obojczyku.
-Boże, Taehyung.
-Mów ładnie, bo znowu coś powiem i się zarumienisz. I może nie tylko na twarzy.
Kook wywrócił oczami, biorąc kubek do ręki by ukryć swoje zażenowanie.
-Przepraszam, hyung – powiedział sztucznie.
-No dobra, wybaczam, Jungkook-ah.
Zapadła cisza, przerywana tylko świszczącym oddechem Taehyunga i siorbaniem Jungkooka. Blondyn zastanawiał się gdzie mogliby pójść. W gruncie rzeczy miał nadzieję, że Jungkookowi prędko się polepszy i sam wyjdzie z pomysłem, gdyż sam Tae nie miał kompletnie orientacji w tym mieście. A chciał gdzieś pójść. Gdziekolwiek, byleby mógł przytulić Kookiego. Przytulić, podłaskać słodki rumieniec, kto wie... może pocałować.
-Kookie, Kookie, jak się czujesz? – zajęczał znów, powoli przesuwając dłoń po plecach bruneta, aż w końcu objął go ramieniem w pasie, tak pod stołem, żeby nikt nie widział. Podsunął brzeg jego koszulki do góry i musnął odsłoniętą skórę opuszkami. Jungkook się wzdrygnął, spoglądając na Tae z piorunującym grymasem na twarzy. – No co?
-Co ty robisz?
-No nic.
-Taehyung. – Jungkook złapał palce blondyna, łaskoczące jego bok. – Zabierz.
-Czemu? Czy to sprawia, że się krępujesz?
Brunet miał ochotę wrzasnąć, czując irytujące gorąco na policzkach.
-A dotykaj sobie – rzucił obojętnie.
Taehyung widział jednak, że chłopiec jest cały spięty i kiedy on go gładzi, choć niewinnie i niezauważalnie dla nikogo poza nimi, tamten siedzi jak na szpilkach. Wolno i stopniowo ułożył mu na boku całą dłoń.
-Jungkookie – szepnął z lekkim uśmiechem.- Nie ufasz mi?
-Hyung, tak jakby jesteśmy w barze, siedzimy pośród ludzi, a ty mnie macasz.
-Ach, no tak... Już przestaję. – Mówiąc to zaczął wysuwać rękę spod ubrania Jungkooka, lecz przy samym końcu wsunął czubki palców za pasek jego spodni, uśmiechając się do siebie w myślach jeszcze bardziej.
-Tae! – syknął tamten. – Jesteś chory!
-Przepraszam!
Taehyung roześmiał się, przechodząc na kanapę po drugiej stronie stolika. Zdecydowanie chciał już stąd iść.
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...