W następnym tygodniu Taehyung poszedł do pracy aż dwa razy. Jungkook był pewny, że Yoongi popadał przez to w jakąś depresję. I był pewny słuszności. Stan miętowowłosego nieraz był gorszy od stanu samego Taehyunga. Być może dlatego, iż tamten drugi czuł się już tak zużyty, że po prostu sam siebie traktował jako rzecz i niewiele robił sobie ze swojej pracy, a być może dlatego, że Yoongi winił się za to wszystko i pochłaniała go coraz większa paranoja, gdy widział zatracającego się w nałogach Taehyunga.
Nawet gra na pianinie nie pomagała mu tak jak wcześniej. Teraz klawisze były już raczej czymś, na czym mógł wyżyć się fizycznie, kiedy Tae wychodził.
Jungkook patrzył na nich i dziękował siłom wyższym, że wpadł mu do głowy pomysł ucieczki, dzięki czemu mógł być teraz dla nich oparciem. Co prawda to Taehyung był na niego bardziej otwarty i nawet czasem przy nim płakał, bo Yoongi zazwyczaj wykrzykiwał mu w swoim depresyjnym amoku wszystkie myśli i zatrzaskiwał się w sypialni, by nie okazywać słabości w postaci łez na większą skalę ludzi niż on sam.
Ci dwoje powoli przestawali spędzać razem czas. Nieraz jedyną formą ich integracji było siedzenie w salonie w towarzystwie Jungkooka. Yoongi grał na pianinie, Taehyung siedział w fotelu, a Jungkook na kanapie. Spali w jednym pokoju, ale teraz każdy w swoim łóżku, a nie jak jeszcze niedawno - wspólnie, w tym Taehyunga.
W jakiś sposób stali się dla siebie obcy i obydwu ich to bolało, ale żaden nie potrafił zrobić kroku w przód.
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...