42: Brakuje tylko tych pięknych rumieńców

811 115 2
                                    

  Jungkook po raz kolejny sprawdził czy ma dobrze zapięty plecak i dopiero po przeszukaniu wszystkich kieszeni wsiadł do czekającego pociągu, ciągnąc Taehyunga za rękaw jego różowej ramoneski. Dziś było wyjątkowo zimno, jednak Tae stwierdził, że tej kurtki nie zostawi, a nie zmieści mu się do bagażu. Zresztą Jungkook też nie był lepszy w swoim niebieskim sweterku, na który zarzuconą miał tylko cienką bluzę z kapturem, więc we dwójkę wybijali się pośród ludzi odzianych w grube płaszcze i puchówki. W środku pojazdu odnaleźli swój przedział, prędko zajęli miejsca i śmiało mogli się odprężyć w oczekiwaniu na ten czas, kiedy już będzie dobrze, albo raczej, lepiej niż było teraz.

-Ej, Kook, gdzie pójdziemy po przyjeździe na miejsce? – Jungkook przecież uciekł z domu.

Brunet spojrzał na swoje stopy.

-Nooo... Na plażę...

  Można by pomyśleć, że Jungkook nie zna w Busan żadnych innych miejsc, tylko tę plażę. Tyle, że w zasadzie dla niego wszystko inne było niczym, w porównaniu do piaszczystego brzegu, podmywanego przez błękitne fale morskiej toni. I także to miejsce było dla niego bardziej domowe, niż to mieszkanie przy skrzyżowaniu dwóch autostrad na Ulsan i Daegu. Zawsze to tam siedział, zawsze aż do oporu, żeby tylko nie wracać do domu, gdzie był zmuszony obciążać swoją rodzinę. Zabierać im tlen w tej ciasnej chałupce.

-Wszyscy z Busan tak mają? Czy tam nie ma po prostu innych miejsc?

Kook szturchnął go w żebra, chichocząc cicho.

-Jak zobaczysz jak tam jest świetnie, to sam będziesz chciał siedzieć na piachu w nieskończoność.

-Zobaczymy. Wizja małych kamyczków w gaciach, nie brzmi dla mnie jakoś super.

Brunet westchnął, zatapiając się w fotelu. Nie wyspał się, a przyjemne tempo i kołysanie pociągu tylko sprzyjały jego senności. Przymknął oczy.

-Kookiszon, śpisz? – zapytał Tae i pochylił się do półleżącego chłopaka. – No świetnie, a co jak mnie złapie choroba lokomocyjna?

-W pociągu, hyung? – wymruczał Kookie, mimowolnie unosząc jeden kącik ust do góry.

Taehyung odsunął się szybko z teatralnym fochem na twarzy.

-Mówił dla państwa ten, co połknął wszystkie rozumy, Jeon Jungkook – wymamrotał pod nosem, odwracając się w stronę okna. – Głupi dzieciak...

Jednak wciąż pomimo tego, że głupi i może sztywny, to i tak niesamowicie ważny, słodki i jego najważniejszy.

smoke of love || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz