6: Za chwilę będzie już okej - kłamstwo nr 14836357822564

1.8K 216 13
                                    

Od jakichś kilkudziesięciu minut szykował się do wyjścia. Tego dnia jakoś niespecjalnie chciało mu się wychodzić z domu tylko dlatego, żeby zarobić tak naprawdę żałosną sumę pieniędzy. Wolałby zostać w mieszkaniu razem z Yoongim i Jungkookiem. No bo... oczywiście nie pozwolił mu odejść...

Coś w tym chłopcu mimowolnie przyciągało go do siebie. Taehyung obawiał się trochę skutków tej znajomości, biorąc po uwagę, że najważniejsza dla niego osoba - Yoongi, już i tak słabo się trzymała, widząc kwitnącą relację pomiędzy nim a nowo poznanym. Nie, że było to coś więcej niż koleżeństwo. Bo choć doskonale pamiętał zeszłotygodniowy pocałunek, kierując się sygnałami Jungkooka udawał, że nie miał on miejsca. Albo bardziej - nie mówił o tym, a dniami i nocami wspominał miękkie i ciepłe usta młodziutkiego chłopca.

Wziął z oparcia krzesła swoją różową kurtkę i wyszedł z sypialni. W korytarzu usłyszał dobiegające z salonu ciche dźwięki wysokich tonów pianina. Uśmiechnął się na wyobrażenie miętowowłosego, tańczącego swoimi zgrabnymi palcami po klawiszach starego instrumentu. Wyobrażenie stało się jawą, gdy stanął w progu pokoju i jak zahipnotyzowany wlepił wzrok w Yoongiego. Taehyung uwielbiał kiedy Yoongi grał. Nieważne czy były to te piękne utwory, czy walenie w klawisze bez ładu i składu, będąc nietrzeźwym. Wiedział ile pianino znaczy dla Yoongiego i ile znaczy on, zapatrzony w klawiaturę, pochłonięty światem melodii, dla samego siebie.

- Wychodzę - mruknął cicho, mając nadzieję, że Yoongi puści to mimo uszu i nie przestanie grać. Jednak muzyka momentalnie ucichła, a siedzący przy pianinie chłopak powoli odwrócił głowę w stronę Taehyunga.

- Do kogo tym razem?

Taehyung przełknął ślinę i rzucił wzrokiem w kierunku Jungkooka, siedzącego na kanapie z nutą zdezorientowania na twarzy.

- Taki jeden. Przecież wiesz, że nie zagłębiam się w to za bardzo.

Starał się brzmieć tak, jakby naprawdę go to nie obchodziło. We wnętrzu jednak krzyczał, trząsł się, płakał i ciągnął za włosy ile tylko miał sił. Może nie obchodziły go same nazwiska, ale nie był w stanie powiedzieć tego samego o sobie. Czuł się źle ze swoim wielokrotnie używanym ciałem, ze swoją rzeczywistością, z byciem sobą. Jednak był już zagrzebany w to zbyt głęboko, by wyjść tak o. Dlatego wolał uciekać do świata nierealnej halucynacji, dzięki której był szczęśliwszy i nie przejmował się niczym.

- Idź - burknął Yoongi i powrócił do klawiatury, by z dziwną energią wyżyć się na niższych tonach.

To zabawne, ale Taehyung zawsze przekraczając próg mieszkania, hotelowego pokoju, czy tam kabiny w kiblu, miał nadzieję, że tym razem trafi się ktoś z odrobiną uczuć. Dlaczego zabawne? No bo, tak czy siak wiedział, że wszyscy są tacy sami i bawiła go własna naiwność.

Nawet teraz. Koleś, którego znał - może nie osobiście, ale z zachowania jako klienta Magic Place owszem - właśnie stawiał przed nim drinka, mierząc przy tym wzrokiem jego ciało. Ktoś z "odrobiną uczuć" nie patrzyłby się na niego jak lew na tłustą zebrę. Ale tacy ktosie na pewno też nie potrzebują wynajmować osób z problemami finansowymi na kilka godzin.

- Chcesz coś na rozluźnienie?

Chłopak zacisnął na moment szczęki, a potem skinął prawie niezauważalnie. Nie miał pojęcia dlaczego jest taki spięty i zwraca uwagę na wszystkie drobnostki jakie mu teraz przeszkadzały; skarpetka obsunęła mu się w wysokim bucie, jedna szelka skręciła się na jego plecach, choker z jakiegoś powodu pił go w szyję, a jeden z zacisków na kolczyku był zasunięty zbyt mocno. Chciał odlecieć i nic nie czuć. Obserwował jak w jego szklance toną dwie małe tabletki, które sprawią, że za chwilę będzie już okej.

smoke of love || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz