Jungkook położył na blacie kilka banknotów ze swoich oszczędności i rozpromienił się w dziwacznym grymasie do recepcjonistki.
-Uhm, pokój sześćset dwa, piętro trzecie. Zamówienie w drodze. Życzę, hm, panom miłego wieczoru – powiedziała niepewnie, podając brunetowi kartę magnetyczną i ulotkę z mapką budynku.
Chłopiec zgarnął ociężałą ręką powierzone mu przedmioty, a następnie tak samo zagarnął Taehyunga pod ramię i zaciągnął go do windy, nie bardzo panując nad swoim niewyjaśnionym rozbawieniem i nieskrytymi gestami. A kiedy tylko drzwi się za nimi zasunęły, Kook odepchnął się od ściany, przy której stał i rzucił się na Tae, od razu atakując go drapieżnym pocałunkiem. Starszy odruchowo złapał mocno za biodra Jungkooka i zacisnąwszy na nich palce, oddał pieszczotę równie intensywnie.
Hotelowe ogrzewanie wpływało na ich ciała, które przez otumanienie narkotykiem, rządziły się w zasadzie same sobą. Obydwu im było niesamowicie gorąco, duszno, tak spragnienie. Ciężkie oddechy wypełniały ciszę w połączeniu z szelestem ubrań, pod które chciały dostać się ich rozbiegane dłonie i mlaśnięciami warg, zbyt energicznych teraz, by poruszać się wolniej.
Cichy dźwięk oznajmił im dotarcie na właściwe piętro. Taehyung złapał Jungkooka za sprzączkę paska i wyprowadził go z windy, samemu idąc tyłem. Ustami zjechał na jego policzki, zarumienione i gorące. Popchnął go na ścianę, gdzie wessał skórę szyi bruneta do ust, ciągnąc za nią mocno, mocno przygryzając zębami i mocno liżąc językiem. Kookie wciskał głowę w twardą powierzchnię, wił się podtrzymywany przez Tae. Łaskotało. Nie tylko na szyi. W brzuchu też. I teraz to tak jakby sto razy bardziej niż wtedy na plaży. Czuł się jakby język Taehyunga nie pieścił go tylko przy gardle, tylko tak, jakby był na całym jego ciele; na klatce piersiowej, gdzie szaleńczo biło mu serce, na brzuchu, gdzie go łaskotało i w kroczu, gdzie było dziwnie. Przyjemnie, ale dziwnie.
-Hyunnggg – stęknął. – Och!
Taehyung zagryzł ssane miejsce, wsuwając jedno kolano pomiędzy drżące nogi Jungkooka. Usłyszał ponowne, słodkie jęknięcie, po którym oderwał chłopca od ściany i zapchał go dalej w głąb korytarza, tym razem opierając o drzwi ich pokoju. Schował palce obu rąk w ciemnych kosmykach Jungkooka, spoglądając mu w oczy z szelmowskim błyskiem bijącym ze źrenic. Jego kolano na nowo zaczęło delikatnie pocierać wewnętrzne strony ud Kooka, powoli idąc ku górze. Pocałował młodszego, tym razem wolno i głęboko, napierając językiem na ten jego. Potem Kookie po raz kolejny chciał przyspieszyć, ale wtedy Tae podsunął kolano wyżej, naciskając na krok bruneta.
-Miałeś wyluzować, Kook – szepcząc, poruszał nogą i mierzył wzrokiem rozgrzanego, dyszącego Jungkooka, którego ręce na oślep starały się odnaleźć drogę do swojego paska. Przywarł czołem do jego szyi, a dłoń zanurzył w jednej z tylnych kieszeni bruneta, skąd wyjął kartę, by szybko otworzyć drzwi i wepchnąć za nie ich obydwu. – Tak, Kookie, wolno...
Odnalazł wargi chłopaka i zaplątał je ze swoimi w iskrzącym głęboką namiętnością pocałunku. Taehyunga przepełniało jasne szczęście. Był taki zakochany. Taki radosny, kiedy mógł trzymać Jungkooka w ramionach, dotykać go wszędzie, każdy cal, całować i pieścić i słuchać jego oddechu, przez który czasami przebijały się drobne jęki. Rozkoszował się bliskością z nim. Wreszcie mógł go poczuć, pokazać jak bardzo go kocha i ceni. Sprawić, by wreszcie poczuł się przy nim jak w niebie. Dzisiaj pokaże mu złoty raj, należący tylko do nich. Zabierze go tam, odlecą razem, tonąc w przyjemności i swoich ustach.
-Zamówienie do pokoju sześćset dwa – zza drzwi dobiegł ich kobiecy głos.
Obydwoje otworzyli oczy. Tae szybko odsunął Jungkooka na bok, przeczesał palcami włosy i uchylił drzwi. Na korytarzu stała młoda kobieta z wózkiem, na którym stała metalowa miska z butelką szampana w lodzie i gustowny półmisek truskawek. Skłoniła się lekko na widok Taehyunga.
CZYTASZ
smoke of love || taekook
FanfictionMiłość i dym mają wiele wspólnego. Dają przyjemność, zabierają nas od naszych problemów, uzależniają, ale też... obydwie te rzeczy są ulotne. Gdy bierzesz ten skręcony kawałek bibułki do ust, bibułki pełnej najlepszego co może być, zapalasz jej koni...