Rozdział 9

7.5K 733 252
                                    

- Teraz jeszcze bardziej chcę przyjechać do Polski na weekend - Wiktoria wykrzyknęła do telefonu, kiedy pokazałam jej widok na miasto z salonu.

- To szalone, prawda? - roześmiałam się i po raz kolejny rozejrzałam po pomieszczeniu zanim zupełnie usiadłam w fotelu, wyciągając przed siebie nogi.

- Ale to miłe z jego strony, że ci takie coś zaproponował. To musi coś znaczyć, bo nie zrobiłby tego dla byle kogo.

- Spodobał mu się mój projekt i go docenił.

- Nie sądzę by tutaj chodziło o prace - pokręciła przecząco głową.

- Przypominam, że ma narzeczoną z którą planuje mieć dziecko. Poza tym nie wygląda na takiego, który lubi się bawić w przelotne związki. Wydaje się być związany uczuciowo z Elizą - powiedziałam, bawiąc się przy tym troczkiem od swojego szlafroku.

- Naprawdę myślisz, że ta kobieta będzie zawsze dla niego wystarczająca? Sama mówiłaś, że jest ponad dziesięć lat starsza. Myślę, że po prostu to taka przelotna fascynacja doświadczoną kobietą. Wiesz, mężczyźni i te ich fantazje o starszych - poruszyła znacząco brwiami.

- Mimo tego, że jest niesamowicie pociągający, to nie mam zamiaru psuć jego związku. Eliza ma w sobie coś z księżniczki, jest poukładaną damą, a ja? Pamiętasz jak połamałam obcas zanim w ogóle wyszłam z mieszkania? - zaśmiałam się cicho, przypominając sobie to żałosne zdarzenie.

- Cokolwiek byś nie powiedziała to dla mnie i tak coś jest na rzeczy. Czekam na moment aż wylądujecie w łóżku.

- A ty jak zwykle o jednym - wywróciłam oczami.

Dokładnie trzy dni zajęło mi doprowadzenie apartamentu do idealnego porządku. Na meblach nie ma już grama kurzu, a panele lśnią jakby były świeżo dopiero ułożone. Większość rzeczy ze starego mieszkania została tutaj przeniesiona i jedyne co pozostało mi do zrobienia to końcowe uporządkowanie wszystkiego w półkach.
Na samym początku miałam wiele wątpliwości co do tego czy powinnam się zgodzić na mieszkanie tutaj, ale doszłam do wniosku, że nic nie dzieje się bez powodu. Byłam o krok od wrócenia do swojego rodzinnego domu i porzucenia swoich marzeń i wtedy pojawiła się ta propozycja. Uznałam to za znak, że nie wszystko musi się kończyć po jednej porażce i nie warto się poddawać.
Zakończyłam rozdział życia, w którym pracowałam w sklepie i mieszkałam w bloku, i teraz czas skorzystać z tego co przyszykował mi los - jeśli mi nie wyjdzie, zawsze można skorzystać z planu B.

***

Stawiałam szybkie kroki chcąc jak najszybciej znaleźć się w biurze, by opowiedzieć swoim współpracownikom o pomyśle na jaki wpadłam w związku z nowo powstającym projektem hotelu pięciogwiazdkowego. Przekładałam w rękach kartki poszukując tej odpowiedniej, która nagle wyparowała.

- Kurcze - mruknęłam pod nosem, kiedy cztery papierki upadły na podłogę, rozsypując się po różnych zakątkach korytarza.

- Gdyby każdy pracownik był tak zmobilizowany do pracy jak pani, wdrapalibyśmy się do światowej czołówki najlepszych firm architektonicznych - zachrypnięty głos Dąbrowskiego rozległ się tuż za moimi plecami.

Roześmiałam się cicho i ukucnęłam żeby zebrać z ziemi to co wcześniej mi wypadło.

- Dobrze pan wie, że wystarczy zasiać trochę strachu w pracownikach, by wszyscy przywrócili się do pionu - kiwnęłam do niego głową, kiedy podał mi do ręki dwie pozostałe kartki.

- Co pani powie na chwilę przerwy i ciepłą kawę? - zapytał, unosząc delikatnie kąciki ust do góry.

- A nie powinnam podtrzymywać pulsu tej prawie umarłej firmy? - zaśmiałam się, nawiązując do faktu, że jako jedyna od samego rana biegam po korytarzach jak nawiedzona.

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz