- To są jakieś pierdolone żarty - roześmiałem się ironicznie i zaciągnąłem pożądanie papierosem.
- Jeszcze raz, co ci powiedzieli? - Wiktoria pochyliła się na ławce i zrobiła to samo co ja ze swoją fajką.
- Że na pistolecie są moje odciski palców. Trudno im uwierzyć w to, że jako jedyny wyszedłem z tej bezładnej strzelaniny bez szwanku, więc uważają, że miałem na to jakiś wpływ.
- Dotykałeś broni?
- Upadła na Amelię razem z ciałem tego skurwysyna i ich zdaniem nie powinienem się tego dotykać, skoro nie chciałem mieć z tym nic wspólnego - pokręciłem głową i kopnąłem mocno jedną z szyszek leżących na ścieżce.
- Ale przecież...
- Tak, według nich powinienem pozwolić na jeszcze większy nacisk otwartej rany, a tym samym wykrwawienie się Amelii - przerwałem jej, rzucając niedopałek do kosza.
Mówiąc, że czuje się jak główny bohater jakiejś gównianej komedii, to zdecydowanie mało. Rozumiem, że to część ich pracy i muszą każdego traktować z dystansem, ale do kurwy nędzy nie powinni robić ze mnie ukrytego zabójcy.
- Wszystkie opinie jakie dostali o Igorze z warsztatów są pozytywne. Nikt z kadry nie zauważył jego dziwnego zachowania, a wspominki o niebezpiecznych sytuacjach przez inne dziewczyny są puszczane koło uszu. Nie miał żadnych papierów stwierdzających chorobę psychiczną - przerwałem na chwilę i zająłem miejsce na ławce, pochylając głowę i krzyżują ręce na karku - A jego matka kiedy przyjechała na policję krzyczała na cały korytarz nazywając mnie mordercą - zaśmiałem się dziwnie.
- To poronione, przecież nie mogą cię oskarżyć tylko dlatego, że tam byłeś. Jesteś tak samo niewinny jak facet, który został przez niego zabity - mruknęła i drżącymi rękoma próbowała wyciągnąć z opakowania gumę do żucia.
Była tak samo jak ja zmęczona tymi wszystkimi absurdami i nie zmrużyła oka nawet na chwilę, kiedy przez pół nocy rozmawiałem z policjantami. Sprawa dłużyła się godzinami, bo najpierw ściągali tłumacza, by uniknąć niepotrzebnych niejasności, a później powtarzaliśmy całą procedurę, bo kobieta, która zapisywała zeznania popełniła jakiś błąd. To wszystko zaczęło być tak irytująco nieprofesjonalne, że postanowiłem wstrzymać się z rozmową do momentu aż przybędzie mój prawnik. Jeśli już traktują mnie jak kogoś, kto mógł wiele namieszać, to powinienem chronić każde słowo, które mogą obrócić przeciwko mnie.
- Wszystkie kamery na korytarzu i windzie były zniszczone, przez co nie mam teraz dowodów na to, że sam zostałem zamknięty w apartamencie - mruknąłem. - Załatwię wszystko tak, że nie poniosę żadnych konsekwencji - dodałem i znowu otworzyłem paczkę z papierosami.
- Już starczy. Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale w ciągu dziesięciu minut wypaliłeś pięć. Jeśli wyczują, to przestaną cię wpuszczać na oddział - złapała za moją rękę.
Fuknąłem cicho pod nosem i cisnąłem mocno opakowaniem o ziemię. Z dnia na dzień coraz bardziej zaczynają puszczać mi nerwy, a nadzieja na jakąkolwiek poprawę stanu Amelii znika. Wczoraj przestali podawać jej leki powodujące śpiączkę, a do tej pory nie ma żadnego odzewu z jej strony. Lekarze bezdusznie wzruszaja ramionami i wzdychając mówią, że tak czasami bywa. Dla nich to kolejne zwykłe życie i jeśli go zabraknie, to zrobią skruszoną minę i złożą kondolencje, a dla mnie to cały świat, który wali się i pali, kiedy tylko przekraczam próg sali.
***
Nuciłem pod nosem jedną z piosenek, którą zawsze słuchaliśmy razem w samochodzie i wodziłem palcem po jej dłoni. Była to jedyna część ciała do której miałem bezpośredni dostęp, więc poświęcałem jej najwięcej uwagi.

CZYTASZ
Get used to it
Fiksi PenggemarAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017