Rozdział 46

4.4K 569 131
                                        

- To są jakieś pierdolone żarty - roześmiałem się ironicznie i zaciągnąłem pożądanie papierosem.

- Jeszcze raz, co ci powiedzieli? - Wiktoria pochyliła się na ławce i zrobiła to samo co ja ze swoją fajką.

- Że na pistolecie są moje odciski palców. Trudno im uwierzyć w to, że jako jedyny wyszedłem z tej bezładnej strzelaniny bez szwanku, więc uważają, że miałem na to jakiś wpływ.

- Dotykałeś broni?

- Upadła na Amelię razem z ciałem tego skurwysyna i ich zdaniem nie powinienem się tego dotykać, skoro nie chciałem mieć z tym nic wspólnego - pokręciłem głową i kopnąłem mocno jedną z szyszek leżących na ścieżce.

- Ale przecież...

- Tak, według nich powinienem pozwolić na jeszcze większy nacisk otwartej rany, a tym samym wykrwawienie się Amelii - przerwałem jej, rzucając niedopałek do kosza.

Mówiąc, że czuje się jak główny bohater jakiejś gównianej komedii, to zdecydowanie mało. Rozumiem, że to część ich pracy i muszą każdego traktować z dystansem, ale do kurwy nędzy nie powinni robić ze mnie ukrytego zabójcy.

- Wszystkie opinie jakie dostali o Igorze z warsztatów są pozytywne. Nikt z kadry nie zauważył jego dziwnego zachowania, a wspominki o niebezpiecznych sytuacjach przez inne dziewczyny są puszczane koło uszu. Nie miał żadnych papierów stwierdzających chorobę psychiczną - przerwałem na chwilę i zająłem miejsce na ławce, pochylając głowę i krzyżują ręce na karku - A jego matka kiedy przyjechała na policję krzyczała na cały korytarz nazywając mnie mordercą - zaśmiałem się dziwnie.

- To poronione, przecież nie mogą cię oskarżyć tylko dlatego, że tam byłeś. Jesteś tak samo niewinny jak facet, który został przez niego zabity - mruknęła i drżącymi rękoma próbowała wyciągnąć z opakowania gumę do żucia.

Była tak samo jak ja zmęczona tymi wszystkimi absurdami i nie zmrużyła oka nawet na chwilę, kiedy przez pół nocy rozmawiałem z policjantami. Sprawa dłużyła się godzinami, bo najpierw ściągali tłumacza, by uniknąć niepotrzebnych niejasności, a później powtarzaliśmy całą procedurę, bo kobieta, która zapisywała zeznania popełniła jakiś błąd. To wszystko zaczęło być tak irytująco nieprofesjonalne, że postanowiłem wstrzymać się z rozmową do momentu aż przybędzie mój prawnik. Jeśli już traktują mnie jak kogoś, kto mógł wiele namieszać, to powinienem chronić każde słowo, które mogą obrócić przeciwko mnie.

- Wszystkie kamery na korytarzu i windzie były zniszczone, przez co nie mam teraz dowodów na to, że sam zostałem zamknięty w apartamencie - mruknąłem. - Załatwię wszystko tak, że nie poniosę żadnych konsekwencji - dodałem i znowu otworzyłem paczkę z papierosami.

- Już starczy. Wiem, że jesteś zdenerwowany, ale w ciągu dziesięciu minut wypaliłeś pięć. Jeśli wyczują, to przestaną cię wpuszczać na oddział - złapała za moją rękę.

Fuknąłem cicho pod nosem i cisnąłem mocno opakowaniem o ziemię. Z dnia na dzień coraz bardziej zaczynają puszczać mi nerwy, a nadzieja na jakąkolwiek poprawę stanu Amelii znika. Wczoraj przestali podawać jej leki powodujące śpiączkę, a do tej pory nie ma żadnego odzewu z jej strony. Lekarze bezdusznie wzruszaja ramionami i wzdychając mówią, że tak czasami bywa. Dla nich to kolejne zwykłe życie i jeśli go zabraknie, to zrobią skruszoną minę i złożą kondolencje, a dla mnie to cały świat, który wali się i pali, kiedy tylko przekraczam próg sali.

***

Nuciłem pod nosem jedną z piosenek, którą zawsze słuchaliśmy razem w samochodzie i wodziłem palcem po jej dłoni. Była to jedyna część ciała do której miałem bezpośredni dostęp, więc poświęcałem jej najwięcej uwagi.

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz