Zamruczałam cicho, kiedy brunet przyciągnął mnie do siebie stanowczym ruchem. Od tego momentu mogłam poczuć jego klatkę piersiową na swoich plecach i rękę wędrującą wzdłuż mojego biodra. Uśmiechnęłam się pod nosem, wciąż nie otwierając oczu. Położyłam swoją dłoń na jego i rozkoszowałam się delikatnym, ale jednocześnie pewnym dotykiem. Drżałam za każdym razem, gdy mocniej zaciskał swoje palce na mojej skórze, wysyłając przy tym przez moje ciało nieznajome prądy. Przekręciłam się w jego stronę i leniwie uniosłam powieki.
- Co do cholery? - szarpnęłam się na łóżku, kiedy obok mnie nikogo nie było. Zakryłam ręką twarz i zwinnie skuliłam się w kłębek, wsuwając przy tym głowę pod poduszkę.
Zwariowałam. Postradałam zmysły aż do tego stopnia, że uznałam swój sen za rzeczywistość.
Ale przecież czułam jego dłonie tak dobrze.- Ogarnij się - jęknęłam i zacisnęłam mocnej ręce na poszewce.
Moje zachowanie jest żenujące. Wczoraj o mało nie zaproponowałam mu jakiegoś chorego układu, który skreśliłby mnie do końca. Najgorsze, że w tamtym momencie byłam gotowa zaryzykować. Los chyba wiedział jakie mam plany i uratował mi dupę nagłym telefonem do bruneta, po którym szybko opuścił apartament.
- Muszę do ciebie przylecieć i odreagować. Pójść do klubu, spić się i poznać kogoś kto zupełnie wybije mi z głowy startowanie do zajętego kolesia - powiedziałam na jednym tchu, kiedy tylko usłyszałam oddech Wiktorii po drugiej stronie słuchawki.
- Sfolguj dziewczyno - uspokoiła mnie zaspanym głosem.
- Nie chciałam cię obudzić, ale musiałam się do kogoś odezwać - westchnęłam i przekręciłam się na drugi bok, mocniej przyciskając policzek do poduszki.
- Jeśli o dziewiątej rano już tak wariujesz to chyba nie jest z tobą najlepiej - roześmiała się cicho, po czym ziewnęła, prawdopodobnie się przy tym przeciągając.
- Której? - pisnęłam i szybko zerwałam się z łóżka, trącając przy tym pusty kubek stojący na szafce nocnej. W ostatniej chwili uratowałam go od twardego spotkania z panelami i odłożyłam go drżącymi rękoma na miejsce.
Co się ze mną dzieje?
- Zgaduję, że spóźniłaś się do pracy. Jak cię już ten cały Dąbrowski wywali to jasne, przylatuj do mnie kiedy chcesz - powiedziała rozbawionym głosem.
Wywróciłam oczami i rozłączyłam się rzucając telefonem w stronę łóżka. Ruszyłam pędem do łazienki, zabierając po drodze z szafy pierwszą lepszą jasną koszulkę i jeansy. Muszę oszczędzić sobie poranną toaletę i w najgorszym wypadku nieprzyjemnie pachnieć, bo cholera... prawie godzina spóźnienia to tak jakbym sama składała wypowiedzenie.
Zebrałam włosy w niedbały kok i opłukałam twarz chłodną wodą. Zaczęłam jedną ręką wsuwać na siebie spodnie, a drugą szczotkować zęby.
Kiedy już uporałam się z podstawowymi czynnościami złapałam za klucze i wyszłam z domu, prosząc w między czasie boga o litość.
***
- Wiesz jakie są za to konsekwencje? - powiedział brunet, patrząc na mnie z poważnym wyrazem twarzy.
- Tak, wiem. Obiecuję, że to jeden jedyny raz, gdy się spóźniam, po prostu... sama nie wiem jak mogłam nie nastawić wczoraj budzika - mocniej przycisnęłam do siebie teczkę.
- To musiał być bardzo ciekawy sen skoro tak długo trzymał cię w łóżku.
Spojrzałam na niego głupio, rozchylając delikatnie usta, po czym ściągnęłam brwi i zagryzłam wargę, kręcąc głową na to co chciałam powiedzieć. Gdyby tylko wiedział.
CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017