Kolejna nieprzespana noc. Jeśli tak dalej pójdzie, to wory pod moimi oczami będą na tyle wielkie, że nie przykryje ich już żadna warstwa makijażu, a ludzie na ulicy będą patrzeć na mnie dziwnym wzrokiem, myśląc że musiało stać się coś okropnego skoro tak źle wyglądam. Ale po prostu nie potrafię zasnąć, kiedy przez moją głowę przedziera się tysiąc myśli na minutę, tworząc chaotyczną, nieposkładaną całość, która męczy mnie do tego stopnia, że muszę podnieść się z łóżka i zająć czymś chociażby głupim, by przez chwilę móc się na tym skupiać. Tylko to nie jest takie łatwe. Za każdym razem, kiedy mówię w głowie NIE, łapie mnie to beznadziejne uczucie, którego nie potrafię opisać słowami. Tak jakby ktoś pchał mnie do celu, ale jednocześnie podkładał pod nogi rzeczy, które mają sprawić mi ból. Jedyny plus tego, że tak dużo się nad tym wszystkim zastanawiam, to to, że pogodziłam się z tym, co mam zamiar zrobić. Dlatego właśnie teraz przemierzam przez długi korytarz firmy, nie spuszczając nawet na chwile głowy. Nie miałam zamiaru pokazywać tego, że jestem przybita, albo w jakikolwiek sposób zagubiona.
Zapukałam pewnie do drzwi gabinetu Dąbrowskiego i pchnęłam je w momencie, gdy usłyszałam jego pozwolenie na wejście. Brunet podniósł się z miejsca, kiedy mnie zobaczył i obdarzył mnie wzrokiem mówiącym, że właśnie na mnie czekał.
- Bałem się, że nie przyjdziesz.
- Jeszcze się nie zwolniłam, więc nie miałam wyboru. Musiałam też przynieść wypowiedzenie, o którym mówiłam - wzruszyłam ramionami i położyłam na jego biurku papier.
Mężczyzna wziął go do ręki i zmarszczył brwi prawdopodobnie czytając pierwsze wyrazy. Pokręcił przecząco głową i jednym stanowczym ruchem ręki rozerwał kartkę na pół.
- Nie zgadzam się.
- Mam prawo do rozwiązania umowy o pracę, ponieważ byłam zatrudniona na czas nieokreślony - powiedziałam, mimo że doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie chodziło o problem prawny.
Czyżby nie był przyzwyczajony do tego, że ludzie sami odchodzą z jego firmy? Do tej pory to tylko on składał wypowiedzenia swoim pracownikom, więc ludzie pewnie uznają mnie za szaloną.
- Amelio, już mówiłem, że nie pozwolę ci odejść - odłożył strzępy kartki na biurko i przycisnął je ręką.
- Zakończę wszystkie swoje projekty i powierzone zadania w czasie wypowiedzenia - nadal stawiałam na swoim, próbując unikać jego wzroku, bo znowu to robił. Patrzył na mnie w ten błagalny sposób co wczoraj, a ja nie chce wymięknąć.
Brunet przeszedł w moją stronę, by być bliżej, odpinając przy tym guzik swojej marynarki. Widziałam jak jego żuchwa drga od miarowego zaciskania zębów.
- Przepraszam, wiem że zachowałem się jak dupek, ale...
- Nie potrzebuję żadnych przeprosin. Zrozumiałam swój błąd i teraz żeby go naprawić muszę się stąd uwolnić - powiedziałam, znowu mijając wzrokiem jego twarz.
- Jaki błąd? - zmarszczył brwi.
- Nie powinnam wchodzić między wasz związek, a tym bardziej wyobrażać sobie czegokolwiek, bo do cholery jesteś zaręczony - pokręciłam głową jakby to było oczywiste.
- Możemy jeszcze wszystko naprawić.
- Możemy, dlatego chcę odejść w pokoju i nie stawać sobie na drodze - powiedziałam i spojrzałam w jego twarz.
Brunet skrzywił się i stanowczym ruchem złapał mnie za biodra. Przysunął mnie do siebie gwałtownie i oparł swoje czoło o moje. Złapałam szybko za jego ramiona, bo siła z jaką to zrobił, sprawiła że zachwiałam się na swoich nogach. Kiedy tylko odzyskałam pion, naprałam na niego i odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku, prosząc żeby mnie puścił. Nawet nie zdawał sobie sprawy jaką krzywdę mi wyrządza dotykając mnie w ten sposób, bo to właśnie przez to mrowienie na mojej skórze nie mogę zapomnieć o jego dłoniach.

CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017