- A pani dlaczego tak się ukrywa?
Głos Ksawerego zaskoczył mnie do tego stopnia, że podskoczyłam, układając rękę na wysokości serca.
- Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być na zmianie w szpitalu? - oparłam się plecami o jedną ze ścian, zerkając to na niego, to na ciągle przemieszczających się obok nas ludzi.
- Tak nieznośnie bolał mnie brzuch, że kazali mi pójść do domu - puścił do mnie oczko, po czym przeszedł na prawo, by móc zobaczyć kilka wiszących na ścianie obrazów. - Poza tym, niecodziennie można podziwiać debiut swojej sąsiadki w galerii.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
To jest naprawdę miłe z jego strony, że pomimo swojego napiętego grafiku znalazł czas, żeby tutaj przyjść i mnie wesprzeć, bo dobrze wiedział, że jest jedyną osobą, która może mi w tym towarzyszyć. Przeważnie mnie to nie rusza, ale w momencie, gdy na otwarciu widziałam innych debiutantów z grupą przyjaciół, wznoszących toasty na ich cześć, zrobiło mi się po raz pierwszy smutno i poczułam się dobitnie samotna.
Wiem, że Wiktoria gdyby tylko mogła byłaby tu ze mną od rana aż do nocy, ale tak działają kilometry. Nie ma nic łatwo, a tym bardziej za darmo.- Melka uśmiechnij się, to powinien być twój szczęśliwy dzień - szatyn przyciągnął mnie do siebie, po czym odwracając moje ciało plecami, zaczął delikatnie masować ramiona.
- I jest niesamowicie szczęśliwy, po prostu jestem tutaj od samego rana, a zaraz będzie dziesiąta w nocy. Każdemu w tej sytuacji może być ciężko na tryskanie radością - mruknęłam, przymykając oczy przez mrowienie, które zaczęło się wspinać po moim kręgosłupie.
- Więc pozwól, że zrobię sobie pamiątkowe zdjęcie z twoimi obrazami, a później zabiorę cię do mieszkania - rzucił, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Oparł brodę na mojej głowie, oczekując mojej odpowiedzi, która nie nadeszła.
Zapatrzyłam się na grupkę osób stojących koło przeciwnej ściany, która oglądała moje prace. Właściwie robię to od samego rana, koczując właśnie w tym miejscu co teraz, ale tym razem, ci ludzie wydali mi się nieco inni, niż reszta przewijających się tutaj osób.
- Chyba ktoś ześwirował na punkcie twojego obrazu - Ksawery wskazał kiwnięciem głowy na to miejsce, w które już patrzyłam.
- Dziwne uczucie - pokręciłam głową, nie mogąc oderwać wzroku od zachwyconej dziewczyny pozującej przy mojej ścianie.
- Przyzwyczajaj się - zakołysał nami, przez co złapałam go za ręce.
- A tak zupełnie szczerze, co sądzisz? - odwróciłam się w jego stronę, zakładając ręce na piersiach.
- Uważam, że...
- Tylko wiedz, że jeśli pytam o szczerą odpowiedź, to oczekuję szczerej odpowiedzi, nawet jeśli masz ochotę puścić pawia na to co stworzyłam, tylko dlatego, że wtedy byłoby to dla ciebie ciekawsze - dodałam szybko, przerywając mu.
- Szczerze uważam, że nigdy nie interesowała mnie sztuka i takie miejsca jak wystawy obrazów były przeze mnie omijane szerokim łukiem, bo nie jestem dobry w interpretowaniu czyichś intencji widząc czarne kółko i biały krzyżyk na płótnie, ale przechadzając się tamtą stroną - wskazał ręką za moje plecy, przez co automatycznie tam spojrzałam - I tamtą - pokazał w bok - Nie spotkałem nic ciekawego, zanim nie spojrzałem na ścianę z twoimi obrazami, nawet nie wiedząc, że jest twoja.
Uniosłam brwi, oczekując rozwinięcia wypowiedzi, ale mimowolnie uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że gdyby mu się nie podobało, to po prostu by mi to powiedział. A ja cenię prawdziwych i szczerych ludzi, którzy nie rzucają słów na wiatr, by zrobić komuś nadzieję, a potem uciec i schować głowę w piasek jak struś.
CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017