Rozdział 28

7.1K 641 100
                                    

Moje nadal ciężkie od snu powieki unosiły się powoli, by móc patrzeć na bruneta, który zakładał na siebie czarne spodnie, gorączkowo szarpiąc się z nogawkami. Między jego brwiami formowała się malutka zmarszczka, jakby był czymś mocno zatrwożony. Kiedy spojrzał w stronę łóżka i napotkał mój wzrok, spowolnił ruchy i jeszcze bardziej spoważniał.

- Gdzie idziesz? - zapytałam szeptem.

- Śpij jeszcze - odpowiedział mi tak samo cichym tonem i zgarnął klucze od pokoju do kieszeni.

Przez chwilę przyszło mi do głowy, że to właśnie ta chwila, w której oznajmi mi, że to co się działo w nocy, to tylko moment zapomnienia i właśnie zabiera się na lotnisko, ale zmieniłam zdanie tak szybko jak podszedł do łóżka i pocałował czule moje czoło.

Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie, łapiąc palcami wskazującymi za szlufki od jego spodni. Pociągnęłam go w swoją stronę, przez co automatycznie musiał się oprzeć rękoma tuż przy mojej głowie.
Patrzył na mnie z nadal tym samym wyrazem twarzy, nie zdradzając żadnych emocji. Zupełnie tak jak robił to w biurze. Firmowa, kamienna mina.

- Jak się czujesz? - zapytałam i przesunęłam opuszkami palców po jego policzku.

Jego oczy biegały niespokojnie po mojej twarzy, ale na usta wkradł się niewinny uśmiech. Ujął moją dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę, rozczulając mnie tym do samego końca.

- Niedługo wrócę, a ty jeszcze śpij - mruknął i odepchnął się od łóżka.

Pokiwałam niechętnie głową i przewróciłam się na prawy bok, pozwalając mu odejść. Obserwowałam jak szedł w stronę drzwi i westchnęłam dwa razy jakby z tęsknoty, że już go przy mnie nie ma.

Nie czułam się tak od momentu, kiedy byłam w związku z Maksem. Mam wrażenie, że teraz mogę zrobić wszystko, gdy mam go przy sobie.

Nasunęłam kołdrę na głowę, kiedy zostałam sama w pokoju i podkuliłam nogi, szykując się na kolejną drzemkę, ale głośny i szybki powrót bruneta nie pozwolił mi nawet zamknąć oczu.

- Jednak wolę spędzić ten czas z tobą, kochanie - mruknął, zdejmując z siebie bluzkę. Wyrzucił ją niedbale na krzesło i podszedł do łóżka, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Nim zdążyłam odpowiedzieć wpakował się pod kołdrę i przysunął do mnie, wtulając policzek w moje plecy.

- Mówiłam ci co sądzę o używaniu tego słowa - zaczęłam kładąc swoją dłoń na jego. Była zimna, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

- Używam go w odpowiedni sposób Amelio.

Obróciłam się w jego stronę, napotykając ciemne, ciekawskie spojrzenie.

- To przestań to robić - mruknęłam, oplatając ręką jego tors.

- Dlaczego?

- Bo się w tobie zakocham.

Janek uniósł się i podparł na ręce, by lepiej widzieć moją twarz. Odgarnął kosmyk włosów za moje ucho i uniósł kącik ust do góry, jakby ucieszył się na te słowa.

- A co jeśli taki jest plan?

- Żeby mnie w sobie rozkochać?

Pokiwał twierdząco głową.

- A potem zostawić?

- Myślisz, że mógłbym tak postąpić? - zapytał i znowu ułożył głowę na poduszce.

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w jego oczy, by znaleźć w nich jakąś podpowiedź.

- Może wyglądam na skurwysyna, ale dla ciebie naprawdę chce jak najlepiej - przysunął się żeby pocałować moją brodę.

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz