- Moim zdaniem powinniśmy jeszcze tutaj zmienić parametry, bo nie bardzo zgadzają się z papierami - Karolina wskazała na kratkę w tabelce i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
Pokiwałam twierdząco głową i ukradkiem przeniosłam wzrok na Janka wychodzącego ze swojego biura. Przeszedł obok nas pewnym krokiem, nawet na mnie nie spoglądając. Zupełnie tak jak wczoraj, kiedy bez słowa odstawił mnie pod dom i odjechał jakby między nami nic nie miało miejsca.
- Trzeba się też zająć planem inwestycji - wyjęła kolejną kartkę.
- Nie ma sprawy - mruknęłam i ponownie przeniosłam wzrok na papiery.
- A teraz mów co się dzieje.
- Wszystko jest w porządku - wzruszyłam ramionami i zabrałam od niej kilka kartek. Oparłam się plecami o ladę i złożyłam je do swojej teczki.
- Więc dlatego tak patrzysz z utęsknieniem w stronę szefa?
- Gdzie ty widziałaś w tym kilkusekundowym spojrzeniu tęsknotę? - zaśmiałam się i ściszyłam głos, kiedy zauważyłam, że brunet wraca.
- Amelio mógłbym cię do siebie prosić? - zapytał i spojrzał na mnie przelotnie.
Karolina spojrzała na mnie pytająco, na co wzruszyłam jedynie ramionami i skierowałam się do biura. Zamknęłam za sobą powoli drzwi i teraz już zupełnie bezpretensjonalnie przeniosłam na niego swój wzrok.
- Czy masz już gotowe wszystkie papiery potrzebne dla ośrodka?
- Tak - skinęłam głową i podeszłam do jego biurka, po czym zaczęłam wyjmować je z teczki.
- Świetnie. Chciałbym też jutro widzieć wstępny zarys kosztów - mruknął, biorąc do ręki moje kartki.
Nienawidziłam kiedy taki był. Może to dobrze, że potrafi idealnie oddzielać życie prywatne od pracy, ale momentami jest to naprawdę przykre.
- Oczywiście. To wszystko? - zapytałam i odwróciłam od niego wzrok. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w innym miejscu, bo z każdą chwilą coraz bardziej potrzebowałam być bliżej niego.
- Tak.
Zabrałam swoją teczkę i ruszyłam w stronę drzwi, zaciskając przy tym usta w cienką linię.
- Amelio, jak spałaś? - zapytał już nieco łagodniejszym tonem.
Nie spałam, bo nie mogłam bez ciebie zasnąć.
- Dobrze - wysiliłam się na delikatny uśmiech i odsunęłam o krok od drzwi, kiedy zostały otworzone przez Elizę.
- Witaj Amelio - przywitała się i skierowała w stronę Janka.
- Dzień dobry - mruknęłam i złapałam za klamkę. Dobrze wiedziałam, że powinnam już iść, ale coś trzymało mnie w miejscu i kazało sprawdzić zachowanie bruneta. W końcu jeszcze wczoraj mnie całował, a dzisiaj przyszło mu się zmierzyć ze swoją narzeczoną, o której w ten czas zapomniał.
- Idziemy na obiad kochanie?
Zrobiłam powoli krok do wyjścia, kiedy usłyszałam głos Elizy i zobaczyłam jak ręce bruneta wędrują do jej ciała. Poczułam naprawdę duży ścisk w klatce piersiowej, kiedy z premedytacją wpił się w jej usta, jakby tylko czekał aż to zobaczę. Zamknęłam za sobą drzwi i szybko skierowałam się do swojego gabinetu. Mrugałam ze zdwojoną prędkością, próbując opanować piekące łzy gromadzące się pod moimi powiekami, bo cholera, nie chcę płakać przez takiego faceta.
Mimo wszystko czułam się źle z faktem, że tak mnie potraktował, ale tak właśnie traktuje się kochanki, prawda? Miesza się im w głowie przez pewien czas, a później jak gdyby nic wraca do swojej miłości, udając że wszystko jest na porządku dziennym. Tylko czy powinnam się nazywać jego kochanką? To były trzy, pewnie nic nie znaczące w przeciwieństwie do mnie, dla niego dni. Nic więcej.
CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017