- Tak jem śniadania Wiki - zaśmiałam się do telefonu i pomachałam przed kamerką widelcem, na który miałam nabity kawałek pomidora. - Widzisz, nawet masz dowód.
- Nie mów, że przygotowałaś tego swojego pysznego omleta - zajęczała i złapała się za brzuch.
- Cztery razy tłumaczyłam ci jak go zrobić.
- Ale nadal nie wychodzi mi taki smaczny jak twój, to jest tak jak z rosołem babci - zaśmiała się i ustawiła telefon na półce. Widziałam jak grzebie w jakiejś szufladzie, a chwilę później zaczyna czesać swoje długie włosy grubą szczotką.
- A ty jak tam, co słychać u twojej siostry? - zapytałam, mieszając widelcem w talerzu.
- Czasami mam wrażenie, że zamieniła się miejscami z naszą matką. Na wejście dostałam od niej listę z przydzielonymi zadaniami i opisami kiedy mam je wykonywać, muszę też do niej dzwonić za każdym razem gdy chcę wyjść z domu i dokładnie opowiadać co robiłam, kiedy jej nie było.
- Czekaj, czy ty na pewno mówisz o tej szalonej Aśce, która przyjechała do nas na tydzień w czerwcu - zmarszczyłam brwi i wróciłam pamięcią do dnia, w którym tak bardzo się upiła, że we dwie nie mogłyśmy wyciągnąć jej z klubu i wsadzić do taksówki.
- Już sama nie wiem Mel - westchnęła, upinając włosy w wysokiego kucyka. - Najgorsze jest to, że nie wygląda jakby żartowała, a dobrze wiesz, że ja też nie należę do spokojnych osób, które stosują się do wszystkich zasad. Boje się, że się pogryziemy.
- Jak zaczną się studia to i tak nie będziesz miała czasu na imprezy, więc jakoś przeżyjesz te jej humorki - zniknęłam jej na chwilę z pola widzenia, bo musiałam wsadzić talerz do zlewu.
- No chyba właśnie na odwrót. Jak zaczną się studia, to zaczną się weekendowe imprezy, a ja nie mam zamiaru ich sobie odpuszczać tylko dlatego, że moja starsza siostra próbuje na siłę zastąpić mi matkę - przybliżyła twarz do ekranu swojego telefonu, bym mogła zobaczyć jej niezadowoloną minę.
- A co na to Tomek?
- Próbuje mnie jakoś bronić, ale za to obrywa mu się jeszcze bardziej niż mi. Jak tak dalej pójdzie to ja też będę musiała sobie znaleźć pracę i zacząć wynajmować swoje mieszkanie, ale to się gryzie z moimi planami, bo chciałam poświęcić się sto procent nauce, a nie ledwo wyrabiać z zajęcia na zajęcie. Tak swoją drogą, to stresujesz się przed pierwszym dniem pracy? - zapytała.
Złapałam telefon w rękę i przeszłam do swojego pokoju, wzdychając cicho po drodze. Otworzyłam szafę, by w między czasie wybrać odpowiedni strój. W markecie już dawno miałabym na sobie wygodne spodnie i firmową bluzkę, ale zważając na wygląd domu Dąbrowskich wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ta cała Ada była zmuszona do sprzątania w białej sukni i obcasach.
- Trochę tak, bo teraz muszę zrobić wszystko, bym została tam dłużej niż tydzień. Zrobiłam wczoraj wstępne obliczenia i jeśli uda mi się znaleźć jakąś trzecią, dosłownie kilkugodzinną pracę pomiędzy tymi dwoma, to kolejny rok będzie tym przełomowym, na który tak długo czekałam.
- Oszalałaś? Chcesz się zapracować na śmierć? - Wiktoria pokręciła z niedowierzaniem głową.
- A co mam innego do roboty? I tak będę siedziała całymi dniami sama, więc wolę mieć pełne ręce i świadomość, że z każdą godziną jestem coraz bliżej swojego celu, niż rozmyślać nad tym jak bardzo źle zrobiłam nie podejmując się dwóch prac podczas uczenia się w liceum - usiadłam na łóżku, nadal wpatrując się w otwartą szafę.
- Nawet nie wiesz jak cię podziwiam. Powinnaś być autorytetem dla tysięcy nastolatek, które siedzą z palcem w nosie i o nic się nie martwią.

CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017