Rozdział 5

6.7K 619 61
                                    


- Uwiedź go. 

- Słucham? 

- Użyj tego swojego uroku i go uwiedź. Poleci na ciebie szybciej niż myślisz. 

- Oszalałaś? - roześmiałam się do kamerki i pokręciłam rozbawiona głową. 

- Mówię całkiem poważnie Mel. 

- Od trzech tygodni jedyne słowa jakie do mnie wypowiada to przywitanie i ledwo przy tym na mnie spojrzy, a ty mi mówisz o jego uwodzeniu Wiki - poprawiłam się na swoim łóżku. 

- Serio sztywny z niego koleś - skrzywiła się. 

- Jakbym nie wiedziała. 

- Więc w jaki sposób chcesz zdobyć te referencje? - zapytała. 

- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam - wzruszyłam ramionami. - Od tygodnia jestem też na kasie w markecie więc automatycznie po jednej pracy idę prosto do drugiej, a jak przychodzę do domu to jedynie coś jem, myje się i kładę spać. 

- Mówiłaś im, że masz drugą pracę? 

- Myślę, że ich to nie obchodzi. Ważne, że u nich spisuję się dobrze i nie mają żadnych zastrzeżeń - westchnęłam, spoglądając kątem oka na zegarek.

- Ja znowu jestem załamana tym jak trudno jest mi się odnaleźć na uczelni. Wiesz jaka jest ogromna? Wczoraj spóźniłam się na połowę pierwszych zajęć, bo nie mogłam znaleźć odpowiedniej sali, a jeśli kogoś prosiłam o pomoc to okazywało się, że też byli pierwszakami i nie mieli bladego pojęcia o co pytam - jęknęła, grzebiąc przy tym w swojej torebce. 

- Za miesiąc będziesz znała ją na wylot - uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Ładni chłopcy rekompensują cały ten wysiłek - wyszczerzyła zęby, robiąc swoją sławną minę mówiącą, że coś jest na rzeczy. 

- Niech zgadnę, dzisiaj randka z przystojnym Hiszpanem z wymiany, a w sobotę impreza z ludźmi z rocznika? - uniosłam pytająco brew. 

Dziewczyna pokiwała głową na boki, wyciągając ze swojej torebki jakieś zeszyty. 

- Nie jest Hiszpanem z wymiany, ale na moje oko niczego mu nie brakuje. 

- Jezu jak ja ci zazdroszczę - stęknęłam i schowałam głowę w poduszkę. 

- Dam ci znać jak było i czy dobrze całuje - roześmiała się głośno.

- Już powinnam się zbierać do pracy, a do tego są jakieś zagłuszenia, słyszysz? - powiedziałam i zaczęłam szumieć paczką od ciastek przed kamerą zanim zupełnie się rozłączyłam. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ruszyłam w stronę kuchni. Mi chyba nigdy nie będzie dane przeżyć prawdziwej miłości. 


***

- Amelio mogę cię prosić na chwilę do salonu? - podniesiony ton Elizy dotarł aż do pralni znajdującej się piętro niżej. 

Odłożyłam pełny kosz świeżo wypranych ubrań na ziemię i cicho wzdychając ruszyłam w stronę schodów. Złapałam się poręczy i przesuwając po niej ręką zaczęłam wchodzić do góry. 

- Tak, w czym mogę pomóc? - zapytałam swoim firmowym głosem, uśmiechając się delikatnie w stronę mamy Dąbrowskiego, która siedziała w jednym z foteli. 

- To ty wczoraj zamykałaś dom, tak? - brunet nagle pojawił się obok mnie, prawie wpychając przy tym na ścianę. 

- T-tak, jak zawsze w czwartki - odpowiedziałam zaskoczona jego zdenerwowanym tonem. 

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz